Amerykański dziennikarz Mick Wall ma powody, by nie przepadać za wokalistą Guns N’ Roses. Niegdyś zmieszany przez niego z błotem w ostrym „Get In The Ring”, dziś jednak broni Axla w rozmowie z magazynem „GQ”. „To osoba głęboko zraniona” – przekonuje.
O frontmanie Gunsów i jego wybrykach wiadomo nie od dziś. Przez lata Axl przyzwyczaił wszystkich do megalomanii, wybuchów agresji i ekscentrycznych zachowań. Ale czy rzeczywiście głos Guns N’ Roses jest taki zły?
Mick Wall, ceniony amerykański dziennikarz muzyczny, autor licznych biografii rockowych i metalowych legend, obecnie promujący swoją kolejną książkę poświęconą Guns N’ Roses, udzielił wywiadu magazynowi „GQ”, w którym wypowiedział się na temat frontmana zespołu i jego humorów.
– Axl nie jest rozpieszczonym, rockowym koleżką – twierdzi Mick Wall. – To osoba głęboko zraniona. Jako dziecko był wykorzystywany seksualnie, jego ojczym był fanatycznym zielonoświątkowym pastorem, bił go i zmuszał do chodzenia do kościoła 5 razy w tygodniu. W jego przypadku jakiekolwiek interakcje społeczne były prawie niemożliwe. Poziom jego strachu i paranoi przekraczał jakiekolwiek normy.
– Podczas trasy był największą gwiazdą na świecie, otoczoną członkami zespołu, który tonął – ciągnie Wall. – Izzy odszedł, a Steven Adler został zwolniony, bo najpierw próbował podać żonie Axla heroinę, a następnie się z nią przespał. W 1993 r. Axl zmusił resztę składu do podpisania nowych kontraktów. Cały zespół i nazwa zostały przepisane na niego. Slash powiedział mi później: „To był moment, kiedy straciłem Axla”.
Mick Wall jest przekonany, że te czasy zespół i jego wokalista mają już za sobą. Jak mówi, ponowne zejście się członków Guns N’ Roses dobrze mu zrobiło.
– Axl narodził się na nowo. Mamy teraz szczęśliwego Axla. Nigdy wcześniej Axl nie miał okazji poznać siebie tak szczęśliwego – kończy dziennikarz.
Więcej o wokaliście Guns N’ Roses” przeczytacie w biografii muzyka pióra Micka Walla. Książka dostępna w RockMetalShop.pl via [link].
fot. AJ Kashmir (CC BY-SA 4.0)