Droga na koncert nie zawsze jest usłana różami. Czasem bywa długa i wyboista, tak droga basisty Every Time I Die na koncert w Los Angeles. Stephenowi Miccichemu w dotarciu na scenę przeszkodziły drzwi zakulisowej toalety. Z pomocą (i kamerą) przyszli koledzy z zespołu.
To, co przydarzyło się Stephenowi Miccichemu przed sobotnim koncertem w LA, to dla rockowego artysty prawdziwy koszmar. Koszmar, który mógł zakończyć się nawet odwołaniem show.
Co dokładnie się stało, basista Every Time I Die bez ogródek i krępacji wytłumaczył za pośrednictwem Twittera.
– Byłem zamknięty w toalecie. Do rozpoczęcia koncertu zostało 10 min. Nie miałem nawet przy sobie telefonu – napisał Stephen Micciche
Basista został na szczęście znaleziony. Jego wołanie o pomoc usłyszeli koledzy z zespołu. Skończyło się na potraktowaniu drzwi młotkiem, a także nagraniu całej operacji i wrzuceniu do internetu (w końcu po coś są przyjaciele).
Stephem Micciche i Every Time I Die ostatecznie w LA zagrali. Koncert odbył się w ramach promocji płyty „Low Teens” z 2016 r. Jesienią grupa będzie promować krążek w Europie. Niestety, nie ma w planach pojawić się w Polsce, a przynajmniej nie w tym roku. Szkoda.
Ostatnie sztuki koszulki „Wolfspider” Every Time I Die znajdziecie na RockMetalShop.pl via [link]
fot. Henry Laurisch (CC BY-SA 3.0)
Can we talk about how we almost had to play a set without @MitchBHavin because he got locked in the bathroom? pic.twitter.com/EQ3XAESZUr
— Every Time I Die (@everytimeidie) 30 lipca 2017