Praca od rana do wieczora, zdające się nie mieć końca zajęcia czy lekcje, na które spóźniasz się jak Axl Rose na swoje koncerty – opcji jest wiele, ale cel ten sam: dotrwać do weekendu. Koniec tygodnia może okazać się wyjątkowo ciężki. My dokładamy do pieca, prezentując nowe, ciężkie brzmienia – w myśl zasady klina klinem. Tym razem progmetalowa maestria: HellHaven.
„Gdziekolwiek poza światem” – tak w wolnym tłumaczeniu brzmi nazwa tego albumu. I rzeczywiście: odpalając go, wyruszycie w podróż do przeróżnych muzycznych wymiarów. Art rock, progresywny metal – kierunek nie gra roli. Liczy się to, że na długo jej nie zapomnicie.
Rzut oka na okładkę i wszystko jasne. Okładka „Anywhere Out Of The World”, drugiego longplaya w dorobku HellHaven, wywołuje jasne skojarzenia. Nawiązując do estetyki surrealizmu, przywodzi na myśl czasy, kiedy płyty były czymś więcej niż tylko nośnikiem muzyki, kiedy ich okładki pretendowały do miana dzieł sztuki, a zawartość poszerzała horyzonty – tak jak na przełomie lat 60. i 70., kiedy to muzyczną wrażliwość kształtowały dokonania takich zespołów, jak King Crimson, Atomic Rooster czy Gentle Giant, lubujących się w eksperymentach i stale szukających nowych form.
Z tej właśnie tradycji zdają się czerpać członkowie HellHaven, otwarcie przyznający się do inspiracji tuzami gatunku. O ile jednak progresywnorockowym bandom w pewnym momencie rock zaczął mylić się z filharmonią, o tyle HellHaven imponuje świeżym podejściem do tematu. Przebrzmiały, napuszony styl? W żadnym razie. Oni prezentują frapującą, świeżą wersję progmetalu.
Instrumentalnie pochodząca z Myślenic formacja to absolutny top. Łatwość, z jaką członkowie HellHaven grają pogmatwane, wyszukane partie, przypomina drybling Cristiano Ronaldo – nie ma mowy o potknięciach czy nerwowych ruchach. Imponujące riffy w „Overview Effect” czy solówki w „First Step Is The Hardest” robią wrażenie. Sekcja również brzmi przekonująco, różnicując tempa i idealnie wpasowując się w harmonie.
Ale to produkcja odsłania prawdziwą wartość krążka, wizja brzmienia nieograniczonego żadnymi gatunkowymi schematami. Jazzujące solo trąbki w „Ever Dream This Man?” czy orientalny klimat przeplatany industrialną elektroniką w „They Rule the World” stanowią rozsądny kontrapunkt dla mocnych, metalowych uderzeń, jak w znakomitym „Res Sacra Miser”, gdzie doszukacie się nawet agresywnego growlu. Wcześniej wychilluje was ambientowa perełka „21 Grams”. Tu wszystko się ze sobą miesza, a niemożliwe nie istnieje. Pełnię eklektyzmu podkreślają niuanse, takie jak przeszywające wycie syren w otwierającym album tytułowym „Anywhere Out Of The World”.
HellHaven stworzyli materiał trudny do jednoznacznego zakwalifikowania, wymagający, dopracowany do perfekcji pod niemal każdym względem. Absoultnie warty każdej poświęconej mu minuty. Jeśli 3-minutowe single to dla was za mało, a na dźwięk słowa „progresywny” nie macie ochoty odlecieć na księżyc jak Apollo 13, sprawdźcie koniecznie – a nuż wasz ciężki tydzień stanie się trochę lżejszy!
Poniżej udostępniamy teledysk do utworu „Overview Effect” z „Anywhere Out Of The World”.
HellHaven możecie śledzić na Facebooku via [link]