Świat opłakuje Chestera Benningtona, zmarłego wokalistę Linkin Park. W mediach społecznościowych Benningtona żegnają fani, koledzy z zespołu i środowisko rockowo-metalowe. „Jestem zszokowany i mam złamane serce, ale to prawda” – jako pierwszy zareagował Mike Shinoda z Linkin Park.
Wiadomość o samobójczej śmierci Chestera Benningtona, którą jako pierwszy podał TMZ, zszokowała świat. Choć informacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona ani przez zespół, ani przez przedstawicieli Benningtona, występujący wraz z Chesterem Benningtonem w Linkin Park Mike Shinoda potwierdził, że wokalista grupy nie żyje.
„Jestem szokowany i mam złamane serce, ale to prawda. Oficjalne stanowisko zaprezentujemy od razu, kiedy będzie gotowe” – pisze na Twitterze Shinoda.
Obojętni na śmierć frontmana Linkin Park nie pozostają także członkowie innych zespołów.
„RIP, Chester B.” – zareagował Duff McKagan, basista Guns N’ Roses.
„Czy jest szansa, że to nieprawda?” – zastanawia się Oli Sykes, głos formacji Bring Me The Horizon. „Nie mogę się z tym pogodzić”.
„Jest mi tak przykro z powodu Chestera Benningtona. Widziałem go na pogrzebie Chrisa Cornela i teraz to. Chester był zawsze miłą osobą, za każdym razem, kiedy go przez te wszystkie lata spotykałem. Myślami jestem z jego rodziną. To po prostu straszne – pisze William Duvall z Alice In Chains.
Te i inne reakcje na śmierć lidera Linkin Park udostępniamy poniżej.
Chester Bennington miał 41 lat. Do Linkin Park dołączył w 1999 r. Z zespołem odniósł wiele sukcesów, m.in. trafiając do zestawień najważniejszych wokalistów rockowych wszech czasów. Miał 6 dzieci.
fot. Schröder+Schömbs PR _ Brands (CC BY-ND 2.0)
Shocked and heartbroken, but it’s true. An official statement will come out as soon as we have one.
— Mike Shinoda (@mikeshinoda) 20 lipca 2017
RIP Chester B.
— Duff McKagan (@DuffMcKagan) 20 lipca 2017
Is there any chance It’s not true? I don’t want to accept it. #chesterbennington
— Oliver Sykes (@olobersyko) 20 lipca 2017
Gracious, kind & humble. A rare combination in Rock & Roll. Deeply saddened… pic.twitter.com/cVtNEzrjHD
— Lars Ulrich (@larsulrich) 20 lipca 2017