Najlepsze płyty rock/metal wydane w 2021

Kończy się kolejny rok. Jakie płyty okazały się najlepsze w 2021? Sprawdźcie nasze zestawienie najlepszych albumów ostatnich dwunastu miesięcy!

Branża muzyczna ma za sobą kolejny trudny rok. Szczepionki sprawiły wprawdzie, że koncerty wróciły, ale największe międzynarodowe trasy i tak nie wystartowały. Trudno oprzeć się wrażeniu, że najwięksi gracze w rockowym i metalowym biznesie czekają z wydawaniem nowych albumów na kolejny sezon, patrząc na rozwój wypadków, by sprytnie wstrzelić się z premierami w moment, gdy wszystko wróci do normy, a koncerty znów będą wyprzedawać się na pniu.

Nie jest jednak tak, że wszyscy wzięli na wstrzymanie. Kończący się rok przyniósł kilka głośnych premier. Długo wyczekiwany album Iron Maiden, powrót Limp Bizkit po ponad 10-letniej przerwie – w 2021 działo się dużo i z pewnością nie na wszystko byliśmy gotowi.

Nie zawiodły kapele ze ścisłej czołówki ciężkich brzmień. Mastodon wydał naszym zdaniem najlepszy metalowy album roku, a Gojira po raz kolejny udowodniła, że jest jednym z najbardziej znaczących zespołów metalowych naszych czasów. Kolejny fenomenalny album do swojej dyskografii dołożyli Architects. Udane premiery mają za sobą również m.in. Trivium i While She Sleeps.

Kto zaskoczył najbardziej? Czarnym koniem tego roku okazał się włoski Måneskin, sensacja tegorocznej Eurowizji, która z niszowej, popularnej co najwyżej w swoim kraju kapeli w ciągu zaledwie kilku miesięcy stałą się rockową supergwiazdą. Turnstile znów wywołali w nas nostalgię za latami 90., wydając głośny, garściami czerpiący z najntisów album „Glow On”. W kategorii female fronted metal debiutanckim „Eternal Blue” namieszała formacja Spiritbox. Mocne debiuty pojawiły się też na polskim podwórku. My w naszym zestawieniu wyróżniliśmy „Stage: Zero” Mentally Blind i „Family Feast” Skøv.

Poniżej znajdziecie zestawienie naszym zdaniem najważniejsze i zarazem najlepsze albumy rock/metal wydane w 2021 r. Last but not least: korzystając z okazji, dziękujemy za wszystkie sugestie, jakie otrzymaliśmy od Was na Facebooku. Staraliśmy się uwzględnić również Wasze propozycje!

Płyty prezentujemy według kolejności premiery!

Foo Fighters – „Medicine at Midnight”

Data premiery: 5 lutego 2021

„Medicine at Midnight” to już dziesiąty longplay w dorobku Foo Fighters. Lata lecą, ale Foos cały czas brzmią tak, że wierzymy im, gdy mówią, że cieszą się tym, co robią. Na „Medicine at Midnight” Dave Grohl & Co. nie idą na skróty, grając muzykę, która nie jest produktem nagranym wyłącznie po to, by schlebiać gustom słuchaczy mainstreamowych rockowych rozgłośni, co niestety nie jest oczywiste w przypadku kapel tego formatu. Jeśli jakimś cudem przeoczyliście premierę tej płyty, wróćcie do „Medicine at Midnight”. To zdecydowanie jeden z najlepszych rockowych albumów, jakie pojawiły się w 2021. Serio.

Mentally Blind – „Stage: Zero”

Data premiery: 10 lutego 2021

W tym zestawieniu bierzemy pod uwagę raczej płyty ze świata, ale skoro Mentally Blind to polski zespół na światowym poziomie, nie widzimy przeszkód, by znaleźli się na tej liście. Album „Stage: Zero” powstawał przez pięć lat i jak zdradził nam sam zespół, goszcząc w naszej redakcji, niewiele brakowało, a nigdy by się nie ukazał. Naprawdę dobrze, że tak się nie stało, bo „Stage: Zero” to jedna z najlepszych metalowych premier ostatnich lat na polskim podwórku. To przebojowy materiał złożony zarówno z mocnych, metalcore’owych killerów, jak i spokojniejszych numerów, udowadniających, że Mentally Blind nie są jednowymiarową kapelą, potrafiącą jedynie w riffy. Mocnymi stronami płyty są dopracowane aranżacje, nowoczesna produkcja i przejmujący wokal Antka Olecha, który po wydaniu „Stage: Zero” niestety pożegnał się z ekipą Mentally Blind. Mimo to wierzymy, że Mentally Blind utrzymają poziom, do jakiego zdążyli nas już przyzwyczaić. Oby więcej takich składów na krajowej scenie.

Architects – „For Those That Wish to Exist”

Data premiery: 26 lutego 2021

Jak przystało na jeden z najbardziej wpływowych zespołów metalcore’owych, Architects nie zawiedli. Dowodzona przez Sama Cartera kapela nie kalkulowała, wydając album w momencie, gdy o graniu jakichkolwiek tras nie było mowy. W przypadku tej ekipy półśrodki nigdy nie wchodzą w grę. Architects zaprezentowali materiał nagrany z rozmachem, zapraszając do współpracy m.in. Winstona McCalla z Parkway Drive i połowę duetu Royal Blood w postaci Mike’a Kerra. Produkcja „For Those That Wish to Exist” jest tak kosmiczna, jak okładka płyty, zdradzająca postapokaliptyczny klimat całego albumu. Wciąż jest to jednak porcja surowych, mięsistych riffów, podanych w nowoczesnym, post-hardcore’owym sosie. „For Those That Wish to Exist” to muzyka z konkretnym przesłaniem. „Świat rozwinął kulturę czekania na to, aż ktoś coś za nas zrobi, podczas gdy sami musimy brać odpowiedzialność za to, co się dzieje” – zauważa Dan Searle, perkusista Architects, komentując wymowę albumu. Ścisły top rzeczy wydanych w 2021.

Måneskin – „Teatro d’ira: Vol. I”

Data premiery: 19 marca 2021

Måneskin to jeden z najgorętszych zespołów rockowych ostatnich miesięcy. Przebojowa grupa, która na ostatniej Eurowizji nie dała szans Rafałowi Brzozowskiemu i innym popowym gwiazdeczkom, ma swoje pięć minut. Tuż przed sukcesem na Eurowizji ukazał się drugi longplay włoskiej ferajny „Teatro d’ira: Vol. I”. We Włoszech stał się bestsellerem, zanim jeszcze kapela z ekscentrycznym Damiano Davidem za mikrofonem wygrała Eurowizję. Po Eurowizji krążek podbił dosłownie całą Europę, a pochodzące z niego single „Zitti e buoni” i „I Wanna Be Your Slave” na długie miesiące zdominowały listy przebojów. Czy jest to rzeczywiście jeden z najlepszych albumów tego roku? Nie. Mimo to bez wahania umieszczamy go w tym zestawieniu. Måneskin to w końcu największa rockowa sensacja mijającego roku.

Skøv – „Family Feast”

Data premiery: 24 marca 2021

Jeszcze jedna rzecz z polskiego podwórka. Skøv nie są już debiutantami, ale to wciąż kapela mająca coś do udowodnienia. Gdy pojawili się na scenie przed dwoma laty, musieli przełknąć gorzką pigułkę hejtu. Minęło trochę czasu i nikt już o tym nie pamięta. Dziś ekipa Skøv jest w zupełnie innym miejscu. Coraz częściej mówi się o nich, że są jednym z najbardziej obiecujących młodych zespołów z Polski, co Skøv potwierdzili tegorocznym albumem „Familiy Feast”. Tworzenie muzyki z katastroficznym wydźwiękiem powoli staje się mocno pretensjonalne, ale chłopakom udało się uniknąć nadęcia. „Family Feast” to porcja black’n’rollowej energii spod znaku Kvelertak, która w połączeniu z widmem zagłady rezonującym w tekstach utworów tworzy osobliwy rodzaj groteski. Dzięki temu Skøv zręcznie odżegnują się od moralizowania. „Nie chcemy, żeby ktoś odebrał to tak, że budujemy wokół płyty nie wiadomo jaką otoczkę” – w wywiadzie udzielonym nam tuż po premierze płyty mówił Mateusz Bajan, gitarzysta Skøv. W podobnym tonie wypowiadał się Marcin Niewiadomski, wokalista wrocławskiej kapeli: „Nie wskazujemy na nikogo palcem. Bardziej chcemy zwrócić uwagę na to, co się dzieje”. I to chyba najzdrowsze podejście do tematu.

While She Sleeps – „Sleeps Society”

Data premiery: 16 kwietnia 2021

While She Sleeps przed dwoma laty wysoko zawiesili sobie poprzeczkę, wydając przebojowy album „So What?”. Od tego czasu wiele się zmieniło. Wybuchła pandemia, a While She Sleeps zmienili sposób funkcjonowania, zacieśniając relację z fanami i tworząc społeczność „Sleeps Society” wspierającą zespół na Patronite. Aby zrewanżować się za pomoc w trudnym momencie, Anglicy ekspresowo uwinęli się z nagraniem kolejnej płyty i już w kwietniu zaprezentowali „Sleeps Society”. While She Sleeps nie schodzą poniżej pewnego poziomu. „Sleeps Society” ma swoje momenty. Na krążku nie zabrakło nośnych singli, które na pewno będą bardzo dobrze sprawdzać się na koncertach, ale jako całość zdecydowanie bardziej przekonał nas materiał z „So What?”.

Royal Blood – „Typhoons”

Data premiery: 30 kwietnia 2021

Nie mogliśmy pominąć Royal Blood. Duet Mike Kerr i Ben Thatcher na nowo zdefiniował pojęcie garażowego rocka, udowadniając, że nawet w tak minimalistycznym wydaniu może on zabrzmieć świeżo. Fanami bezczelnie rasowego brzmienia Royal Blood są m.in. Jimmy Page z Led Zeppelin i Lars Ulrich z Metalliki. My też. Na „Typhoons”, czyli swoim trzecim albumie, Royal Blood postawili na nowoczesną produkcję, romansując z elektroniką, ale jednocześnie nie tracąc dla niej głowy. „Typhoons” to dla nas fenomen. Nie znajdziemy na tym krążku tak nośnych bagerów, jak chociażby na ostatnim wydawnictwie Royal Blood („How Did We Get So Dark?”), ale jako całość album jest absolutnie porywający i chcielibyśmy usłyszeć go w wersji live. Najlepiej w zatłoczonym i dusznym klubie.

Gojira – „Fortitude”

Data premiery: 30 kwietnia 2021

Długie pięć lat czekaliśmy na nowy album Gojiry. Jeszcze przed jego premierą Joe Duplantier, lider grupy, wspominał, że chce wrócić do swoich dawnych inspiracji. Wśród nich wymieniał m.in. Michaela Jacksona, ale nie wydaje nam się, by nad którymkolwiek numerem z „Fortitude” unosił się duch króla popu. Album ma za to plemienny vibe, który łatwo skojarzycie z Sepulturą, zwłaszcza z tą z okresu „Roots”. Poza tym „Fortitude” to dojrzała, pewna swego Gojira. Potężne riffy są tu jednak jedynie środkiem do przekazania komunikatu, jaki zespół ma dla swoich fanów. Na „Fortitude” kapela braci Duplantier znów wykazała się troską o losy planety. Przy okazji premiery płyty grupa zaapelowała do fanów o wsparcie dla rdzennych mieszkańców Amazonii. Szanujemy to.

Jinjer – „Wallflowers”

Data premiery: 27 sierpnia 2021

Jak przystało na zespół, któremu wieszczy się wielką karierę, Jinjer nie zwalnia ani na moment, co oczywiście się ceni. „Wallflowers” nie wywraca porządku świata do góry nogami, ale to album, któremu warto poświęcić czas. Grupa na „Wallflowers” nie szuka zgrabnych piosenek mogących utorować jej drogę do mainstreamu. „Moglibyśmy robić to, czego oczekuje od nas wiele osób, czyli bez końca produkować kopie «Pisces», ale nigdy tak nie robiliśmy i nie zamierzamy. Zamiast tego napisaliśmy album, którego poziom emocji waha się pomiędzy najokrutniejszą agresją, jakiej nigdy nie pokazywaliśmy, a złożonymi melodiami i melancholijnymi tonami, do tej pory nieobecnymi w naszej muzyce na taką skalę” – jeszcze przed premierą mówił Eugene Abdukhanov, basista i muzyczny lider ukraińskiej załogi. Tak, wiemy, że większość zespołów mówi takie rzeczy, wydając kolejne płyty, ale w tym przypadku tak jest. Zasłużone miejsce w tym zestawieniu.

Turnstile – „Glow On”

Data premiery: 27 sierpnia 2021

Hajp na Turnstile nie pojawił się przez przypadek. Bo choć z pozoru Amerykanie nie tworzą niczego nowego, nie można im odmówić tego, że mają coś, za co kochaliśmy kapele z lat 90. Turnstile wyglądają i brzmią jak najntisowa kapela z głębokiego amerykańskiego undergroundu i choćby z tego powodu trudno ich nie lubić. Zespół jest obecny na scenie od ponad dekady, ale wydanie „Glow On” to dla niego nowy początek. To energiczny, przebojowy i zarazem oldschoolowo szorstki materiał. Jeśli pandemia się skończy, a wierzymy, że to już niedługo, Turnstile czekają duże, międzynarodowe trasy. Miejcie na nich oko.

Iron Maiden – „Senjutsu”

Data premiery: 3 września 2021

Nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli napiszemy, że to najgłośniejsza premiera roku w kategorii rock/metal. Iron Maiden to prawdopodobnie największy heavymetalowy zespół na świecie, nie ma więc w tym nic dziwnego, że nowe płyty Ironów zawsze budzą emocje. Kłótnie pomiędzy fanami, czy „Senjutsu” to materiał na miarę Iron Maiden, czy raczej zjadanie własnego ogona, właściwie toczą się do teraz. Naszym zdaniem Bruce Dickinson & Co. na pewno nie zawiedli. I na tym poprzestaniemy.

Spiritbox – „Eternal Blue”

Data premiery: 17 września 2021

Zespoły z żeńskim wokalem w ostatnich latach podbijają scenę metalową. Spiritbox jest na to najlepszym przykładem. Grupa stworzona przez wokalistkę Courtney LaPlante i gitarzystę Mike’a Stringera, parę na scenie i poza nią, ma za sobą premierę prawdopodobnie najgłośniejszego metalowego debiutu tego roku. „Eternal Blue” to album, na którym liryzmu i chwytliwych refrenów jest równie dużo, co screamów, potężnych riffów i mrocznej elektroniki. Przebojowe single promujące krążek, w tym m.in. „Circle With Me” i „Hurt You”, zostały wsparte kapitalnymi teledyskami, zdradzającymi artystyczne zacięcie Spiritbox. Ostatnie miesiące przyniosły zasłużony rozgłos kapeli z Kanady. „Wszystko się u nas zmieniło i czasem mam takie wrażenie, że stało się to w równoległej rzeczywistości, sto procent online. Momentami muszę się uszczypnąć” – sukces Spiritbox komentuje LaPlante. To dzieje się naprawdę, Courtney. Jeśli jakimś cudem nie sprawdziliście jeszcze tej płyty, koniecznie musicie to nadrobić!

Trivium – „In the Court of the Dragon”

Data premiery: 8 października 2021

Trivium w Polsce nie mają dobrej prasy. Często widzimy to, obserwując Wasze reakcje na dotyczące kapeli newsy. Możemy się zgodzić, że frontman Trivium to dość specyficzny typ. Jednego nie można mu jednak odmówić: jest oddanym temu, co robi, ciężko pracującym muzykiem, który nie szuka dróg na skróty. Album „In the Court of the Dragon” Trivium wydali zaledwie rok po premierze ostatniej płyty. Podziwiamy to, że narzucając sobie takie tempo pracy, grupa utrzymuje taką jakość. Mówcie o nich co chcecie. „In the Court of the Dragon” to solidny metalowy łomot. Trivium dają radę.

Hate – „Rugia”

Data premiery: 15 października 2021

„Rugia” to najmocniejsza rzecz w tym zestawieniu. Czołowi przedstawiciele polskiego metalu, mistrzowie łączenia death- i blackmetalowej ekstremy, podopieczni Metal Blade Records – Hate to zespół, którego nie sposób nie doceniać. Z nowym perkusistą i jak zawsze bezkompromisowym podejściem do tworzenia Hate proponuje na „Rugii” czarci śmierć metal na najwyższym poziomie. „Wierzę, że udało nam się zbudować nowy, odświeżający rozdział w naszej dyskografii, komponując dziewięć naprawdę złowrogich ataków wściekłości” – komentuje ATF Sinner, wokalista i gitarzysta Hate. Album powstał w Hertz Studio. Wiecie czego się spodziewać.

Twelve Foot Ninja – „Vengeance”

Data premiery: 15 października 2021

Twelve Foot Ninja to outsiderzy współczesnego metalu. Robią rzeczy, które mogą zawstydzić niejeden zespół z czołówki gatunku, ale mimo to nie mogą liczyć na rozgłos, na jaki naszym zdaniem ewidentnie zasługują. „Vengeance”, wydany w październiku trzeci longplay Twelve Foot Ninja, naszym zdaniem najlepszych albumów mijającego roku. Okładka płyty z automatem do gier z lat 80. pośrodku posępnego postapokaliptycznego pobojowiska mówi wszystko. Uniwersum albumu wykracza poza samą muzykę. Dość powiedzieć, że równolegle z „Vengeance” zespół wydał powieść „The Wyvern And The Wolf”, będącą jej przedłużeniem (książkę napisał Nicholas Snelling). Bezkompromisowość Twelve Foot Nina zarówno w podejściu do muzyki, jak i sposobu jej wydawania, to coś, co należy docenić. Grupa ma w planach koncert w Polsce. W 2023 r.

Mastodon – „Hushed And Grim”

Data premiery: 29 października 2021

Gdybyśmy musieli wybrać jeden, naszym zdaniem najlepszy album tego roku, postawilibyśmy na „Hushed And Grim” Mastodon. Za potężne i zarazem nośne riffy, przebojowość, która nie wywołuje uczucia zażenowania, zachowanie własnego charakteru, ale i świeżość, jakiej Amerykanie nie stracili pomimo przeszło dwóch dekad na scenie. Czy „Hushed And Grim” przyniesie Mastodon drugą w dorobku nagrodę Grammy? Nominację w kategorii Best Metal Performance za „Pushing the Tides” już otrzymali.

Limp Bizkit – „Still Sucks”

Data premiery: 31 października 2021

Gdy już wydawali się kompletnie wypaloną kapelą, Limp Bizkit nieoczekiwanie zaczęli przypominać o swoim istnieniu. Najpierw latem sporo szumu narobił wokół siebie Fred Durst. Lider kapeli radykalnie zmienił wizerunek, zapuszczając wąsy i wskakując w boomerskie ciuchy. Niedługo później ukazał się nowy singiel Limp Bizkit „Dad Vibes”. W Halloween kapela udostępniła pierwszy od ponad dekady nowy album. Trochę obawiaiśmy się, że urządzą nam nu-metalowy horror, ale Limp Bizkit wcale nie ssą, jak sami sugerują. Na „Still Sucks” Durst nie napina się, jak niestety robił to kiedyś, co wizerunkowo ewidentnie mu pomaga. To całkiem niezły krążek z dużą dozą luzu. Sprzedażowo wypadł kiepsko, porównując jego wyniki z poprzednimi wydawnictwami Limp Bizkit, ale to nie jest szczególnym zaskoczeniem. Brak adekwatnej promocji i przede wszystkim dekada bezczynności zrobiły swoje.

Bullet For My Valentine – „Bullet For My Valentine”

Data premiery: 5 listopada 2021

Siódmy album Bullet For My Valentine nie jest czymś, co zasługiwałoby na miana płyty roku. Naszym zdaniem nie jest nawet w ścisłym topie najlepszych wydawnictw mijającego roku, ale ma swoje momenty. Mocną stroną imiennej płyty walijskiej ekipy jest produkcja. Dopracowane efekty dźwiękowe sprawiają, że płyty „Bullet For My Valentine” słucha się jak spójnej całości. Niestety jednak jest na niej zbyt dużo utworów, które nie zapadają w pamięć. Szkoda.

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

RockMetal F***T

RockMetalNews TV

Jesteśmy blisko zespołów, koncertów i ludzi związanych z muzyką, by dostarczać Wam najlepsze treści VIDEO

RockMetalNews TV to ogólny dział, w którym przekrojowo prezentujemy nasze realizacje video z różnych serii. Znajdziecie tu zarówno minidokumenty, jak i materiały z serii „#tour report”. W RockMetalNews TV nie brakuje również wywiadów video, w tym wywiadów nagrywanych w siedzibie naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu, a także wywiadów z serii Six Questions Show prowadzonych dla nas przez Filipa i Pawła z zespołu The Sixpounder.

Bohaterami naszych materiałów video są uznane marki, jak Behemoth, Acid Drinkers czy Nocny Kochanek, ale też młodsze kapele, które dopiero budują swoją pozycję na scenie. Równie chętnie pojawiamy się na dużych festiwalach oraz w małych, ciasnych klubach, bez względu na okoliczności zawsze starając się łapać dla Was dobre kadry. Zapraszamy do oglądania nowych i archiwalnych materiałów na podstronie działu RockMetalNews TV.

WYwiady

Sprawdźcie wywiady prosto z naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu

Przeprowadzanie wywiadów z muzykami i ludźmi związanymi z branżą muzyczną to jedna z naszych największych zajawek. Z artystami spotykamy się w naszej nowej redakcji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy własne ministudio i komfortową przestrzeń dla naszych gości. Rozmowy odbywają się w możliwie luźnej, przyjaznej atmosferze.

Oprócz pełnowymiarowych wywiadów przygotowujemy również krótsze materiały lifestyle’owe. Pytamy w nich muzyków i ludzi związanych z branżą muzyczną o ich największe inspiracje, ulubione płyty, najbardziej niezapomniane koncerty i pozamuzyczne zajawki, którymi na co dzień rzadko mogą się pochwalić. Zapraszamy do oglądania naszych wywiadów na podstronie działu z wywiadami.

Artykuły

Szukasz czegoś do poczytania? Nasze autorskie artykuły powinny Cię zainteresować

RockMetalNews to serwis przede wszystkim newsowy, nastawiony na przekazywanie najważniejszych i najciekawszych informacji ze świata rocka/metalu – możliwie szybko, konkretnie i zarazem rzetelnie. Chcemy jednak, by nasi czytelnicy mogli znaleźć tu również  bardziej rozbudowane treści, napisane z pasją i poparte wiedzą oraz researchem. Właśnie po to powstał ten dział.

Dział „Artykuły” to ważna część RockMetalNews.pl. Jeśli interesujesz się muzyką, zwłaszcza tą głośniejszą niż pop, zawsze znajdziesz tu coś do poczytania. Wszystkie artykuły trafiające do tego działu to stuprocentowo autorskie treści, mające odrębną, inspirowaną papierowymi magazynami muzycznymi szatę graficzną. Zapraszamy do lektury nowych i archiwalnych tekstów na podstronie działu z artykułami.

Horror

Muzyka nie jest naszą jedyną zajawką. Uwielbiamy też horrory

Odwiedzając nasz portal, z pewnością nie raz natknęliście się na treści związane z horrorami. To nie przypadek, bo oprócz głośnej muzyki kręcą nas też horrory (nawet te slapstickowe!). Poświęciliśmy im osobny dział. Na podstronie „Horrory” prezentujemy najnowsze informacje ze świata filmów grozy, tematyczne zestawienia naszym zdaniem najlepszych horrorów, a także przeróżne ciekawostki. Bez względu na to, czy chcecie poznać najbardziej przerażające nowości, czy po prostu szukacie dobrego filmu na wieczór, podstrona „Horrory” wciągnie Was jak Pennywise do mrocznych kanałów Derry.