Ivan Moody, frontman grupy Five Finger Death Punch, ma się dobrze po problemach, z jakimi zmagał się w ostatnich latach. „To mój najlepszy czas” – otwarcie mówi krnąbrny wokalista.
Ivan Moody to człowiek obdarzony potężnym głosem, ale i kruchym wnętrzem. Wewnętrzne demony doptowadziły go do załamania nerwowego, które Moody zalewał dużymi ilościami alkoholu. Ekscesy z udziałem wokalisty o mały włos nie doprowadziły do rozpadu Five Finger Death Punch. Po kuracji i długotrwałym detoksie Moody ostatecznie doszedł do siebie, a Five Finger Death Punch grają dalej.
– Mam wielu przyjaciół, którzy są na odwykach, zwłaszcza w biznesie muzycznym. Jesteś przez to niejako otoczony. Miałem wspaniałe wsparcie. Na szczęście moi koledzy z zespołu nie poddali się w związku ze mną – przyznał Moody, udzielając wywiadu radiostacji Razor 94.7 FM.
Frontman Five Finger Death Punch zaznaczył, że miał wokół siebie wielu malkontentów, którzy powątpiewali w skuteczność jego terapii.
– Wiedziałem o co chodzi, ale podchodziłem do tego tak: „Co mogę zrobić? Odpierać ataki? Zacząc kłócić się z ludźmi, którzy mnie osądzają? A może po prostu usunąć się w cień i starać się zrozumieć, dlaczego tak się dzieje?” – wyjaśnił wokalista.
– Dobrze jest żyć. Wiesz, patrzysz na to, jak długo można żyć i widzisz, że jak masz szczęście, możesz dobić do 80 lat. Jestem gdzieś w połowie. Tak to widzę. Chciałbym, żeby ta druga połowa była wszystkim, a może nawet czymś jeszcze większym – zakończył Moody.
Przypomnijmy: 18 maja Five Finger Death Punch wydali album „And Justive For None”, następcę płyty „Got Your Six” z 2015 r. Na krążku znalazło się 16 premierowych utworów, w tym singiel „Sham Pain”.
Póki co nie mamy żadnych informacji o możliwym koncercie Five Finger Death Punch w Polsce.
Licencjonowany merch Five Finger Death Punch, w tym koszulki, kubki i inne gadżety, znajdziecie na RockMetalShop.pl via [link]
fot. Derrick Austinson (CC BY-SA 2.0)