Dzień zakochanych to poważna sprawa. Biorąc pod uwagę, ile piosenek napisano o miłości, wychodzi na to, że miłość rzeczywiście jest najważniejsza. O miłości śpiewali rockowi wrażliwcy, ale i nieprzejednani metalowcy – bo miłość niejedno ma brzmienie. By nie popaść w ton Paolo Coelho, prezentujemy wam okolocznościową, rockowo-metalową playlistę – dla wszystkich zakochanych i tych, którzy dopiero zamierzają się zakochać!
Motörhead – „Love Me Forever”
Zaczynamy mocno. Ci, którzy postrzegają Lemmy’ego Kilmistera jako gościa, dla którego nic poza wymiataniem na basie, piciem whishy i paleniem szlugów się nie liczyło, powinni zmienić zdanie. Lemmy był wrażliwym facetem, nie bojącym się śpiewać o miłości. „Love Me Forever” jest na to najlepszym dowodem. Oto szorstka, ale przejmująca ballada Motörhead, która o miłości prawdę wam powie.
John Lennon – „Stand By Me”
Kto jak kto, ale John Lennon znał się na miłości i – ku niezadowoleniu kolegów z The Beatles – wiele potrafił dla niej poświęcić. Lennon poświęcił jej sporą część swojej solowej kariery, nagrywając szereg ujmujących love songów, a następnie klipów, w których ani na krok nie odstępowała go ukochana Yoko Ono. Oto jeden z nich – lennonowska wersja popularnego utworu Bena E. Kinga „Stand By Me”.
The Beatles – „Don’t Let Me Down”
A tu The Beatles w komplecie – niestety, po raz ostatni. Nagranie pochodzi z ostatniego koncertu zespołu zagranego na dachu siedziby Apple Corps przy Savile Row w Londynie. Koncert był nielegalny i zakończył się interwencją policji, która nakazała Fab Four zejść na ziemię. Materiał, jaki nagrano w czasie ponad 40-minutowego show, przeszedł jednak do historii. Oto jeden z jego najpiękniejszych i zarazem najbardziej romantycznych momentów – „Don’t Let Me Down”.
Amy Lee – „Love Exists”
Dla odmiany coś nowego. Bardzo nowego, bo nagranego specjalnie na tegoroczne walentynki. Utwór „Love Exists” Amy Lee, charyzmatyczna wokalistka Evanescence, napisała podczas pobytu we Włoszech. „Kiedy we Włoszech nagrywałam klip do «Speak To Me», zakochałam się w piosence, jaką usłyszałam tam w radiu. Była to «L’amore Esiste» Francescy Michielin. Chodziła za mną wszędzie, weszła do głowy i nie chciała dać spokoju. Nie mogłam przestać jej słuchać, nawet w drodze do domu. Próbowałam sama poskładać sobie po angielsku słowa tej piosenki z tego co rozumiałam – i w sumie napisałam nową piosenkę” – opowiada Amy i podkreśla: „Miłość istnieje”. Nic mamy nic do dodania.
Black Sabbath – „N.I.B”
Black Sabbath w czasach młodości nie sprawiali wrażenia ekipy, której przyszłoby do głowy śpiewanie o miłości. A jednak! Ozzy & Co. na swoim debiucie popełnili love song – z tym że dość nietypowy. Chodzi bowiem o utwór „N.I.B”, jeden z największych przebojów grupy, w którym do miłości przyznaje się Lucyfer. Co więcej, nie tylko się do niej przyznaje, ale też staje się dzięki niej lepszy. Cóż, takie życie. W końcu miłość każdego ruszy.
Pantera – „This Love”
A co – że Pantera nie może o miłości? Oczywiście, że może, ale Pantera – jak to Pantera – robi to na swój sposób: ciężko, głośno i bez rzygania tęczą. Po prostu zróbcie głośniej.
The Beach Boys – „God Only Knows”
Absolutny unikat w kategorii piosenek o miłości. Nieprzypadkowo Paul McCartney powiedział, że to najpiękniejsza piosenka na świecie. „God Only Knows” zespołu The Beach Boys pochodzi z legendarnego albumu „Pet Sounds”, wydanego w maju 1966 r. Komponując utwory na płytę, w tym także „God Only Knows”, Brian Wilson, lider The Beach Boys, zmagał się z wewnętrznymi demonami, miłosnymi rozterkami i postacią apodyktycznego ojca. W takiej atmosferze stworzył arcydzieło. Posłuchajcie i doceńcie.
Guns N’ Roses – „Sweet Child O’ Mine”
„Appetite for Destruction” jako całość to raczej ostre, gitarowe rżnięcie, zdominowane przez rockową agresję (vide „Out Ta Get Me”), ale na tym kultowym albumie jest też sielska piosenka o miłości – i to jaka! Tekst do „Sweet Child O’ Mine” – bo to o ten utwór chodzi – Axl Rose napisał dla swojej ówczesnej partnerki, Erin Everly. Swoje zrobił też Slash – w solówce ze „Sweet Child O’ Mine” można się zakochać. Idealny soundtrack na dzień zakochanych.
Type O Negative – „Love You To Death”
Nieodżałowany głos, mroczny klimat, a przy tym surowa uczuciowość, za którą trudno nie kochać Type O Negative. Walentynki to dobra okazja, by przypomnieć ten znakomity zespół, który o miłości śpiewać się nie bał – i to tej najprawdziwszej, aż po grób. „Love You To Death”.
Happysad – „Zanim pójdę”
Może lepiej byłoby tu wstawić „Heroinę”, bo przecież Happysad wypuścili właśnie nowy album, ale o „Zanim pójdę” w dzień zakochanych zapomnieć nie mogliśmy. Wsłuchajcie się w tekst. Czy o miłości można powiedzieć coś bardziej prawdziwego? No właśnie.