„Trenowało się sztuki walki” – mówi nam Karaz, jeden z dwóch wokalistów Ninja Syndrom. Karaz i jego ekipa dosłownie zwalili nas z nóg na Eliminacjach do Przystanku Woodstock – mocnym, rapcore’owym uderzeniem. To było jak niespodziewany atak ninja.
Polską publiczność formacja Ninja Syndrom również ma zamiar zaskoczyć. Póki co jednak zespół w spokoju pracuje nad nowym materiałem. Bez lansu i wielkiego napinania się w internecie, ale nie dajcie się zwieść – oni wiedzą, kiedy wyprowadzić cios.
Grupa ma już zarejestrowane ścieżki na nowy krążek. Nagrań dokonała w Szwecji w znakomicie wyposażonym studiu Dugout Studios w Uppsala. Pięcioosobowa załoga Ninja Syndrom pracowała tam u boku Daniela Bergstranda, światowej sławy producenta, którego nazwisko widnieje przy najważniejszych produkcjach takich sław, jak Meshuggah, In Flames czy Behemoth. Ale to dopiero początek.
Podczas wywiadu, którzy przeprowadziliśmy z Ninja Syndrom przy okazji dopiero co zakończonych Eliminacji do Przystanku Woodstock, zespół zdradził nam, że materiał nagrany w Dugout Studios przechodzi obecnie proces postprodukcji w USA. W dalszej kolejności zajmie się nim Ted Jensen, człowiek, który współpracował m.in. z Milesem Davisem, Kornem i Bring Me The Horizon.
– Postanowiliśmy, że zrobimy coś dobrego, bez kompromisów, coś, co będzie możliwie jak najlepsze – tłumaczy nam Paweł Rej, gitarzysta Ninja Syndrom. – Chcieliśmy uderzyć do najlepszych ludzi. Zaczęliśmy ich szukać, zaczęliśmy szukać ludzi tworzących muzę, którą się inspirujemy. Z racji pewnej współpracy z Meshuggah i In Flames trafiliśmy na Daniela Bergstranda. Daniel przesłuchał naszą muzę, a następnie zaprosił nas do Szwecji. Spędziliśmy u niego 10 dni, gdzie zarejestrowaliśmy 3 numery.
– To, co tam powstało, to naprawę mocny sound i groove, jakiego nigdy nie mieliśmy – podkreśla Paweł z Ninja Syndrom.
Ścieżki wbite na taśmy w Dugout Studios niebawem ukażą się w formie maksisingla. Ekipa Ninja Syndrom bynajmniej nie zamierza się śpieszyć. Otwartą kwestią jest to, kto wyda nadchodzący materiał. W międzyczasie w planach są koncerty – bo to na nich skład Ninja Syndrom prezentuje pełny arsenał.
– Na pewno chcielibyśmy wrócić na Bałkany, które odwiedziliśmy w lutym tego roku. To były bardzo, bardzo fajne koncerty – wspomina Filip Golda, drugi gitarzysta Ninja Syndrom. – Chcielibyśmy rozszerzyć tę ekspansję na zachód. Na pewno Niemcy, Francja – wymienia i dodaje: – Wszystko okaże się w praniu. Ale celujemy w te rejony.
Dla nas jedno jest pewne: Ninja Syndrom to band, na który warto mieć oko. Więcej o zespole dowiecie się z wywiadu, który lada dzień opublikujemy na naszych łamach. Bądźcie czujni.
Poniżej udostępniamy wydany w zeszłym roku teledysk grupy do utworu „W cieniu”.
Ninja Syndrom możecie śledzić na Facebooku via [link]