Horrory z lat 90. mają w sobie coś niesamowitego. Jeśli lata 90. to dekada, którą wspominacie z rozrzewnieniem, musicie wrócić do tych najntisowych evergreenów!
Lata 90. to złoty czas w historii kina grozy. Ostatnia dekada XX w. dostarczyła wielu kultowych horrorów i niezapomnianych makabrycznych postaci psychopatów, którzy lubowali się w polowaniu na Bogu ducha winnych ludzi. Gwarantujemy wam, że najntisowe horrory dalej potrafią przestraszyć. Nie wierzycie? Sprawdźcie to zestawienie!
Koszmar minionego lata (1997); reż. Jim Gillespie
Grupa przyjaciół potrąca autem mężczyznę. Nieświadomi tego, że ich ofiara wcale nie została zabita, wrzucają jej ciało do morza, żeby uniknąć konsekwencji. Te jednak koniec końców znajdują ich same pod postacią szukającego zemsty zabójcy z hakiem zamiast ręki. Zaczyna się prawdziwa walka o przetrwanie, którą na ekranie muszą stoczyć m.in. bohaterki mokrych snów ówczesnych nastolatków: Jennifer Love Hewitt i Sarah Michelle Gellar. Film dosłownie ocieka klimatem lat 90. I choć dziś może nie straszy już tak, jak kiedyś, nadal ma swoje momenty. Oglądając go, na pewno poczujecie niepowtarzalny klimat najntisów!
Krzyk (1996); reż. Wes Craven
Film, który już w momencie pojawienia się w kinach, stał się legendą. Bezwzględnego mordercy w groteskowej masce chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. To film, w którym kluczową rolę odgrywa telefon. Po jego obejrzeniu prawdopodobnie kilka razy zastanowicie się, zanim odbierzecie jakiekolwiek połączenie. W końcu nikt nie chce przejść przez to, przez co w jednej z najbardziej pamiętnych scen z filmu przeszła Drew Barrymore… Film o statusie kultowego z absolutnie niezapomnianymi jumpscare’ami. Na 2022 r. planowana jest jego kolejna część. To chyba najlepszy moment, by znów wkręcić się w „Krzyk”.
Ulice strachu (1998); reż. Leigh Janiak
Jared Leto w horrorze? W latach 90. wszystko było możliwe. Fabuła „Ulic strachu” przedstawia się następująco: grupa studentów na zajęciach u ekscentrycznego profesora omawia tematykę tzw. legend miejskich. Jak można się spodziewać, wykład im nie wystarcza, dlatego postanawiają spotkać się z postacią z miejskich opowieści oko w oko… Pewnie domyślacie się, że nie był to dobry pomysł. Takie akcje to standard w horrorach, ale „Ulice strachu” naprawdę mają kapitalny klimat. W tym filmie czuć ducha ostatniej dekady XX w.!
Worek na zwłoki (1993); reż. John Carpenter, Tobe Hooper
John Carpenter w roli reżysera i aktora w jednym? To musiało się udać! Film to trzy mrożące krew w żyłach historie autorstwa Stephena Kinga. Carpenter reżyseruje wszystko w tandemie z Tobem Hooperem. Ten film to absolutna liga mistrzów w dziedzinie kina grozy. Zdecydowanie jeden z najciekawszych horrorów swoich czasów. Warto!
Strach na wróble (1994); reż. Jeff Burr
Czy ze stracha na wróble można stworzyć bohatera horroru! No ba! Spokojne, małe amerykańskie miasteczko. To to można zjeść najsmaczniejszą kukurydzę w okolicy. Cóż, wszystko ma jednak swoją cenę. Czy ta niesamowita dorodność plonów mogła mieć coś wspólnego z czarną magią? Chyba sami się domyślacie. Jak się okaże, cena, jaką mieszkańcy Hanford będą musieli zapłacić za to zapłacić, będzie bardzo wysoka. „Strach na wróble” to najntisowy horror pod każdym względem. Polecamy!
Drapieżcy (1999); reż. Antonia Bird
Grupa wygłodniałych kanibali i odizolowany od świata posterunek wojskowy w górach Sierra Nevada. To brzmi jak przepis na udany wieczór z pizzą i dreszczykiem emocji, choć uprzedzamy, że w tym filmie jest wiele mocnych scen, które mogą skutecznie pozbawić was apetytu. W każdym razie mieszkańcy muszą walczyć o przetrwanie, uciekając przed drapieżcami, a mroczna, dzika przyroda z pewnością nie ułatwia sprawy. Czy uda im się nie skończyć jako posiłek bestii wygłodniałych ludzkiego mięsa? Sami zobaczcie!
Części ciała (1991); reż. Eric Reed
Już sam tytuł zapowiada konkretną masakrę – i tak też jest w istocie. Bill, psycholog kryminalny, stracił rękę w wypadku samochodowym. Na szczęście (a może jednak nie?) lekarze podejmują się operacji przeszczepu nowej ręki Billowi. Niby wszystko się udaje, ale szybko okazuje się, że ręka zaczyna żyć własnym życiem. Tak, możecie współczuć Billowi. Niestety, dalszy rozwój wydarzeń nie będzie mu na rękę.
Nocne plemię (1990), reż. Clive Barker
Powtórka z rozrywki: każdej nocy główny bohater śni koszmary, w których pojawiają się podziemne miasto i wizje krwawych zbrodni. Jak można się domyślić wkrótce sen zamienia się…. w jawę. Baaaardzo polecamy tę pozycję!
Nowy koszmar Wesa Cravena (1994), reż. Wes Craven
Wes Craven, twórca jednego z najbardziej kultowych czarnych charakterów kina grozy, ponownie zaprasza do snu z psychopatycznym mordercą w roli głównej. Tym razem reżyser odgrywa rolę samego siebie filmującego kolejną część „Koszmaru z ulicy Wiązów”. Co się dzieje dalej? Nie zdradzamy. Zobaczcie sami!
Martwica mózgu (1992); reż. Peter Jackson
Fabuła przedstawia się następująco: wiele lat temu ogromne szczury z pewnego rozbitego statku nawiedziły Wyspę Czaszek. Następnie zgwałciły mieszkające na niej małpy, dając początek gatunkowi małposzczurów. Ukąszenie tego niezwykle groźnego i krwiożerczego gatunku powoduje martwicę mózgu. Matka jednego z głównych bohaterów filmu zostaje zaatakowana przez to mordercze stworzenie. Co dzieje się dalej? Istna jatka. Dość powiedzieć, że producenci filmu zużyli całe hektolitry sztucznej krwi. „Martwica mózgu” zręcznie balansuje gdzieś pomiędzy horrorem a komedią. Smaczku filmowi Petera Jacksona dodają efekty rodem z lat 90. Uwielbiamy je!