Potwierdza się najczarniejszy scenariusz. Członkowie The Prodigy poinformowali za pośrednictwem Facebooka, że wiadomość o śmierci Keitha Flinta, wokalisty grupy, jest prawdziwa. „Zawsze będzie nam go brakowało” – komentuje zespół.
Informacja podana przez dziennik „Daily Mirror” wstrząsnęła światem muzyki. Do ostatniej chwili wierzyliśmy, że doniesienia okażą się nieprawdziwe, ale to prawda. Odeszła kolejna legenda.
„Zszokowani i z najgłębszym smutkiem potwierdzamy wiadomość o śmierci naszego brata i najlepszego przyjaciela Keitha Flinta. Prawdziwy pionier, innowator i legenda. Zawsze będzie nam go brakowało” – piszą członkowie The Prodigy, prosząc o uszanowanie żałoby po wokaliście.
Przypomnijmy: lider The Prodigy został znaleziony martwy w swoim domu w Essex.
Jak poinformował rzecznik miejscowej policji, funkcjonariusze zostali wezwani do domu muzyka ok. godz. 8.00.
– Przybyliśmy na miejsce i, niestety, 49-letni mężczyzna został na miejscu uznany za zmarłego. Powiadomiliśmy jego najbliższych – słowa rzecznika miejscowej policji przytacza „Daily Mirror”.
Jak podkreśla policja, śmierć nie jest traktowana jako „podejrzane zdarzenie”.