Marilyn Manson ma za sobą wzloty i upadki. Dosłownie. W wywiadzie udzielonym Apple Music wokalista wrócił do wypadku, któremu przed trzema laty uległ na swoim koncercie. Jak wspomina, przeszedł przez rehabilitację bez znieczulenia.
Wypadki na scenie zdarzają się najlepszym, zwłaszcza gdy chodzi o koncerty rockowe, które rządzą się swoimi prawami. Wie o tym Marilyn Manson. W 2017 r. wokalista omal nie przypłacił życiem koncertu w nowojorskim Manhattan Center Hammerstein Ballroom. Podczas śpiewania utworu „Sweet Dreams”, stałego punktu swoich koncertów, Manson próbował wspiąć się po scenografii przygotowanej na potrzeby koncertu. Ta okazała się jednak mało stabilna. Łapiąc za stalowy element konstrukcji przypominającej dwa pistolety, Manson spowodował, że ta runęła prosto na niego. Fani przez moment zamarli. W sali zrobiło się cicho. Po kilku minutach autora „Antichrist Superstar” udało się wydostać z zawalonej scenografii. Manson został przewieziony do szpitala. Wypadek skończył się dla niego bolesnym urazem nogi.
Manson wrócił do tamtego momentu w rozmowie z Zanem Lowem z serwisu Apple Music. Jak przyznał, niewiele brakowało, a jeden z ciężkich elementów konstrukcji wylądowałby na jego czaszce. Ostatecznie spadł na nogę, w której artysta ma zamontowanych dziesięć metalowych śrub.
– To nie był dobry czas – wspomina Manson, który niedawno wydał album „We Are Chaos”. – Teraz mi to nie przeszkadza. Właściwie mam sztuczną nogę, która nie chce przechodzić na lotniskach. To dość dziwne.
W 2017 r. Manson promował album „Heaven Upside Down”. Pomimo wypadku w ekspresowym tempie wrócił na scenę. Na koncertach występował w specjalnym elektrycznym wózku. Większym problemem był ból. By nie popaść w uzależnienie, z jakim niegdyś się zmagał, wokalista odpuścił sobie branie uśmierzających go środków.
– Nie brałem ich. To znaczy początkowo tak, kiedy byłem w szpitalu, np. podczas operacji. W przeszłości brałem środki przeciwbólowe, co przerodziło się w przyjmowanie ich do celów czysto rekreacyjnych. Nie chciałem wpaść w tę pułapkę – stwierdził Manson.
CZYTAJ TEŻ: MARILYN MANSON W SERIALU O PAPIEŻU. JEST PIERWSZY TRAILER
Jedna z najbardziej kontrowersyjnych gwiazd metalu stara się panować nad swoimi nałogami. Choć zdarza mu się korzystać z różnych używek, nie ukrywa, że bycie trzeźwym ma swoje zalety w kontekście pracy twórczej. Patrząc na jego przykład, coś w tym jest. Ostatnimi singlami nie zachwycał, ale jako całość jeszcze gorący album „We Are Chaos” robi świetne wrażenie!
Przypomnijmy: premiera „We Are Chaos” miała miejsce 11 września. W nagraniu płyty Mansona wsparł muzyk country Shooter Jennings.