Jonathan Davis ma za sobą trudny czas. Muzyk wciąż dochodzi do siebie po śmierci żony, z którą związany był przez blisko 15 lat. „Miałem p********y rok” – przyznaje wokalista Korna.
Jonathan Davis otworzył się przed Jameyem Jastą, wokalistą Hatebreed, goszcząc w prowadzonym przez niego podcaście The Jasta Show”.
– Lubię robić to, co robię. Miałem p********y rok. Koncery z moim solowym zespołem to sposób, w jaki sobie z tym radzę. Pomagają mi dojść do siebie – wyznał Davis, opowiadając o ostatnich, wyjątkowo trudnych miesiącach.
– Zabieram ze sobą moich chłopaków. Jestem skupiony na ich wychowaniu – zaznaczył wokalista. – Muzyka zawsze była czymś dobrym, wyciągała mnie z różnych mrocznych miejsc. Tak było już od dziecka. Kiedy moi rodzice byli w kinie, muzyka otaczała mnie. Od zawsze chodziłem na koncerty, więc tak, show must go on. Możesz się nad sobą użalać, ale to nic nie da. Chcę iść dalej i robić to, co daje mi szczęście.
Davis zapewnił, że nie zamierza przerywać prac nad nowym albumem Korna, który pierwotnie miał ukazać się w 2019 r.
– Gdy reszta spotyka się i pisze, ja dostaję dema. Jeśli podobają mi się i czuję je, wybieram te, które lubię najbardziej. Następnie jadę do studia Nicka (Raskulinecza, producenta – red.), gdzie razem piszemy do nich teksty. W ostatnich latach – nie wiem nawet, ile to trwało; jakoś na przestrzeni trzech ostatnich albumów – nie byłem aż tak bardzo zaangażowany. Nie mogłem być ze względu na rzeczy, które działy się w moim domu. Robiłem tyle, ile mogłem, ale na pierwszym miejscu była rodzina. Mam teraz trochę więcej wolności. Mogę tworzyć muzykę z moimi braćmi, a oni mają mnie z powrotem – podsumował Davis.
Przypomnijmy: jak na razie ostatnim albumem Korna jest „The Serenity Of Sufferring” z 2016 r. W Polsce po raz ostatni grupa wystąpiła 15 sierpnia 2017 r. podczas Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty.
Deven Davis, żona i wieloletnia partnerka Jonathana Davisa, zmarła 18 sierpnia. W ostatnich latach walczyła z uzależnieniami. Para pobrała się w 2004 r.