Wokalista Five Finger Death Punch oznajmił na jednym z ostatnich koncertów, że wkrótce odejdzie na emeryturę, by móc spędzać więcej czasu z dziećmi. Ivan daje sobie i Five Finger Death Punch ostatni rok.
Ivan Moody lubi zaskakiwać. Przez lata frontman Five Finger Death Punch sprawiał dużo problemów kolegom z zespołu, co w dużej mierze było spowodowane jego problemami z alkoholem. Ostatnio jednak Ivan ogarnął się, a Five Finger Death Punch na każdym polu zaczęli działać na pełnych obrotach. Regularnie wydawane płyty, trasy i rosnąca popularność – Amerykanie są w gazie, ale Ivan ma już inne marzenia. Jak wyznał, otwierając się przed publicznością podczas ostatniego koncertu Five Finger Death Punch w Denver, chce poświęcić się rodzinie, dla której przez ostatnie lata miał niewiele czasu.
– Chcę coś wam powiedzieć i właściwie nikt jeszcze o tym nie wie – zaczął wokalista. – Przez ostatnie 15 lat podróżowałem po świecie. Widziałem każdy kraj, każde miasto na tej planecie i to przynajmniej dwa razy. Takie są fakty. W tym czasie tęskniłem za dzieciakami, co ci z was, którzy są rodzicami, na pewno doskonale rozumieją. Dziś zawarłem z nimi umowę i zamierzam się tego trzymać. Po tym roku robię jeszcze jeden album z Five Finger Death Punch i odchodzę z muzyki metalowej.
Ivan nie powiedział, że całkowicie rezygnuje z muzyki. Mówiąc o emeryturze, odniósł się jedynie do metalu, co może oznaczać, że planuje inaczej pokierować swoją karierą. Niewykluczone, że muzyk skupi się na contry, na co może wskazywać jego współpraca z reprezentantami tego gatunku, w szczególności Brantleyem Gilbertem, z którym w 2019 r. nagrał cover piosenki „Blue on Black” Kenny’ego Wayne’a Shepherda.
CZYTAJ TEŻ: IVAN MOODY ZAMIENI DWA SWOJE DOMY W OŚRODKI ODWYKOWE
Five Finger Death Punch mają za sobą premierę płyty „AfterLife” wydanej w sierpniu tego roku. Z materiałem z płyty amerykańska kapela wystąpiła w Polsce 6 lipca w Warszawie. Początkowo mieli jej towarzyszyć Hollywood Unded. Ich koncert ostatecznie został jednak odwołany.