Black River: Frustracja, gniew i agresja cały czas w nas są #wywiad
Supergrupa Black River na blisko dekadę zniknęła ze sceny, ale dziś robi swoje, działając bez presji i na własnych zasadach. Z Maciejem Taffem i Piotrem „Kayem” Wtulichem z Black River porozmawialiśmy o powrocie zespołu i jego najnowszym albumie „Generation aXe” wydanym w 2022 r. w barwach Mystic Production.
Black River to zespół z mocnym składem. Wystarczy wspomnieć, że grają w nim członkowie takich ekip, jak Behemoth, Dimmu Borgir czy Rootwater. W 2008 r. grupa zadebiutowała imiennym albumem „Black River”. Rok później świętowała premierę kolejnej płyty, a w 2010 r. ukazała się obszerna kompilacja „Trash” złożona z utworów, które z różnych nie zmieściły się na dwóch pierwszych wydawnictwach. Black River zaczęli z impetem, ale po wydaniu „Trash” kariera zespołu nieoczekiwanie wyhamowała. Jak się później okazało, miało to związek z problemami osobistymi wokalisty Macieja Taffa.
W 2018 r. Black River wrócili, by w 2019 r. wydać album „Humanoid”. Kapela poszła za ciosem, w ubiegłym roku wypuszczając kolejny longplay. „Generation aXe” był jednym z głównych tematów naszej rozmowy z Black River. Dwuosobowa reprezentacja Black River w osobach Macieja Taffa i Piotr „Kaya” Wtulicha szczegółowo opowiedziała nam o ostatnich latach swojej działalności, które jak w przypadku innych zespołów, były naznaczone chaosem, jaki przyniosły ostatnie wydarzenia na świecie.
– Nasze życie stanęło na głowie. Szczerze mówiąc, na początku nie wiedzieliśmy, co myśleć. Frustracja zalewała nas coraz bardziej. (…) I ta frustracja zaczęła jakoś buzować. Szliśmy w stronę autodestrukcji. To jest niedopuszczalne. Postanowiliśmy to w jakiś sposób skanalizować jako formę muzyczną. Planowaliśmy, że zrobimy dwa, trzy, może cztery utwory i wykorzystamy tę frustrację, ten gniew, tę agrechę, wyrzucimy to z siebie. Tej agrechy było bardzo dużo – wspomina Maciej Taff.
Frontman Black River dodaje: „Pandemia i wszystkie inne okoliczności łącznie z wojną otworzyły nam szeroko oczy na to, w jakim świecie żyjemy. Nie powoduje to jakiegoś wielkiego uśmiechu. Oczywiście cieszymy się chwilą, ale jak tak zaczynamy myśleć o tym, co nas otacza, w jakim świecie my żyjemy, nasi przyjaciele, nasze dzieci, to nas szlag jasny trafia”.
Z muzykami Black River wróciliśmy do mglistych czasów przerwy w działalności zespołu.
– Dochodziłem do jakiegoś pogodzenia się ze sobą. Miałem swoje różnego rodzaju przeloty. Psychiczne, zdrowotne, życiowe… Musiałem sam sobie odpowiedzieć na wiele istotnych pytań. I to tyle mi zajęło – przyznał Maciej Taff.
– To się stało w dziwnym momencie dla Black River – wtrąca Piotr „Kay” Wtulich, gitarzysta grupy. – Wszystko od pierwszej płyty szło do przodu i nagle stop. Maciej mówi, że go nie ma. Na początku byłem trochę taki niedowierzający. Mówiłem sobie, że może coś się jednak wyprostuje. No ale nie udało się jednak tak szybko tego wyprostować. Fajnie, że w życiu pozazespołowym, tym drugim, pojawiła się w tym czasie masa różnych rzeczy zawodowych, rodzinnych, tak że ten czas jakoś zleciał. (…) Było wiadomo, że jesteśmy kumplami od wielu lat, że prędzej czy później coś zrobimy, ale trochę nam to zajęło.
Podczas rozmowy mieliśmy okazję poruszyć również inne wątki. Ustaliliśmy, czy „Generation aXe” to najdojrzalszy album w dorobku Black River, a także dowiedzieliśmy się, czy rock’n’roll to przepis na wieczną młodość. Zapraszajmy do sprawdzenia materiału!
Prowadzenie wywiadu: Michał Drab
Realizacja materiału: Krzysztof Sobieralski/Piotr Garbowski
Dodaj komentarz