Szufladkowanie muzyki od zawsze budzi emocje. Często cierpią na tym artyści, którzy mimowolnie są łączeni z gatunkami według nich nie mającymi nic wspólnego z ich twórczością. Okazuje się, że taki problem mieli członkowie Godsmack.
Godsmack to jeden z najbardziej wpływowych zespołów rockowych ostatnich lat. Grupa debiutowała na przełomie lat 90. i XXI w., w czasach, gdy swoje największe triumfy święcił nu-metal. Wbrew własnej woli Godsmack często był łączony z tym gatunkiem, co jak się okazuje, do dziś mocno boli członków zespołu.
– Naszym największym problemem przez lata było wrzucenie nas do worka z nu-metalem, kiedy podpisaliśmy kontrakt. W tamtym czasie Korn, Limp Bizkit i reszta totalnie wymiatali – w najnowszym wywiadzie dla radia Reno’s Rock 104,5 stwierdził Sully Erna.
– My nigdy nie byliśmy nu-umetalowcami – zapewnił frontman Godsmack. – Już od pierwszej płyty to były inne inspiracje, każdy słuchał czegoś innego: od Nine Inch Nails, przez Alice In Chains, po zupełnie inne rzeczy. Zawsze byliśmy jednak zespołem grającym hard rock. Nigdy nie postrzegaliśmy siebie jako metalowców. Jasne, czasem byliśmy gdzieś na granicy, ale nigdy nie byliśmy metalowcami.
Dla mnie na miano zespołów metalowych zasługują np. Slipknot albo Slayer. Zawsze męczyliśmy się, gdy musieliśmy uświadamiać ludzi, że nie jesteśmy zespołem metalowym, że gramy hard rock. Po jakimś czasie staraliśmy się otaczać zespołami hardrockowymi, tak by ten gatunek był dla nas jeszcze bardziej naturalny. Staraliśmy się nie pokazywać z zespołami, z którymi nie powinniśmy. Chodzi mi o Lamb Of God i kapele tego pokroju. Oczywiście nie mamy nic do tych zespołów. Są świetne w tym, co robią, ale to nie my – podsumował Erna.
Przypomnijmy: w 2019 r. w Polsce odbyły się dwa koncerty Godsmack: 26 marca w Warszawie oraz 12 czerwca w Krakowie. Oba były częścią promocji płyty „When Legends Rise” z 2018 r.
Po koszulki i inne produkty związane z Godsmack zaglądajcie na RockMetalShop.pl via [link]