Perkusista porównuje przeszłość i teraźniejszość
Mickey Dee był perkusistą Motorhead w latach 1992-2015. Obecnie grający w Scorpions muzyk udzielił wywiadu dla „The Europe Drum Show Official Podcast”, gdzie został zapytany, czy jego zdaniem dziś mógłby istnieć taki zespół jak Motörhead
– Sądzę, że nie. Nie będzie już takiego zespołu jak Motörhead. My byliśmy zbyt szaleni. Znałem Lemmy’ego już wiele lat wcześniej. Zostałem zaproszony do Motörhead w 1986 roku, gdy byłem perkusistą w zespole Kinga Diamonda. Z szacunkiem musiałem odmówić i powiedziałem Lemmy’emu: „Wybacz, ale nie jestem jeszcze gotowy, aby z wami grać. Muszę jeszcze zebrać odpowiednie szlify”. Później koleje losu tak się potoczyły, że grałem z Lemmym przez prawie 25 lat. Decydowaliśmy o wszystkim, co związane z naszą muzyką. Byliśmy prawdziwie bezczelni. Nie sądzę, żeby jakikolwiek zespół mógł dziś istnieć z takim nastawieniem jakie my mieliśmy wtedy – mówi Mikkey. – Dziś pieniądze dla zespołów są o wiele ważniejsze niż za naszych czasów, co jest absolutnie zrozumiałe, ponieważ utrzymywać się na powierzchni przemysłu koncertowego jest dzisiaj bardzo ciężko. Nie potrzebowaliśmy mieć w banku stu milionów dolarów. Lemmy był szczęśliwy mając swoją whisky i mogąc żyć spokojnie z dnia na dzień. Wszyscy chcieliśmy mieć po prostu dobre życie i dobrze się bawić. Dzisiejsza branża muzyczna nie zniosłaby kolejnego Motörhead. Taka grupa zderzyłaby się z ogromną ilością problemów utrudniającą karierę. Założę się, że gdybyśmy dziś założyli taki zespół, to już pierwszego dnia by nas aresztowano – dodaje z uśmiechem perkusista.
Pod koniec zeszłego roku Mikkey Dee poważne zachorował na sepsę, co uniemożliwiło mu granie koncertów ze Scorpions. Obecnie muzyk wraca do pełni sił.