Slayer zakończył karierę blisko dwa lata temu. Kerry King nie owija w bawełnę i otwarcie przyznaje, że decyzja została podjęta za wcześnie.
Slayer przez długie lata rządził na scenie metalowej, ale od niespełna dwóch lat Amerykanie przebywają na zasłużonej emeryturze. Ze sceną pożegnali się, będąc w bardzo dobrej formie.
Niekwestionowana legenda thrashu z Huntington Park to przeciwieństwo wielu gwiazd rocka, które próbują wycisnąć ze swoich karier ostatnie soki, w kółko grając kolejne pożegnalne trasy i rozmieniając się na drobne w najgorszy z możliwych sposobów.
To, w jaki sposób członkowie Slayera zachowali się względem fanów i swojego dziedzictwa, budzi szacunek, ale nie każdy w obozie grupy cieszy się z takiego obrotu spraw. Kerry’ego Kinga, gitarzystę zespołu, cały czas ciągnie na scenę. Muzyk niespodziewanie otworzył się w nagraniu, jakie wzorem innych artystów przygotował z okazji 30-lecia działalności Machine Head. King wyznał, że jego zdaniem Slayer zszedł ze sceny stanowczo za szybko.
– Moi przyjaciele z Machine Head zasłużyli na gratulacje. Jak się okazuje, to już 30 lat, a to nie lada osiągnięcie. Niewiele kapel dochodzi do tego momentu. Nam się udało, ale później za wcześnie zakończyliśmy działalność. Pieprzyć nas. Pieprzyć mnie. Ko nienawidzę tego, że nie gram – przyznał King.
Żegnając się ze sceną, członkowie Slayera deklarowali, że nie rozważają powrotu. Gary Holt, drugi gitarzysta grupy, na początku roku wprawdzie zadeklarował, że gdyby pojawiła się taka okazja, chętnie pograłby jeszcze z dawnymi kolegami, ale jednocześnie zaznaczył, że nic nie wie o tym, by którykolwiek z pozostałych członków Slayera brał pod uwagę come back zespołu w jakiejkolwiek formie.
Wracając do Kinga, jesteśmy przekonani, że niedługo zaprezentuje coś nowego. Muzyczny lider Slayera niedawno odgrażał się, że odpali nowy projekt. W pewnym momencie spekulowano, że będzie w niego zaangażowany Phil Anselmo, ale jak na razie nie ma żadnych potwierdzonych informacji na ten temat. Jedno jest pewne: jeśli King wróci, zaserwuje nam bezwzględny łomot!
CZYTAJ TEŻ: CZŁONKOWIE SLAYER I PHIL ANSELMO Z PANTERY ŁĄCZĄ SIŁY?
Początki Slayera sięgają 1981 r. Zespół debiutował dwa lata później kultowym „Show No Mercy”. W sumie na jego koncie jest 12 albumów. W ciągu prawie 40-letniej kariery Slayer pięciokrotnie był nominowany do nagrody Grammy. Na koncie Amerykanów są dwie statuetki (obie w kategorii Najlepsze metalowe wykonanie: za „Eyes of the Insane” w 2007 r. i rok później za „Final Six”).
Dyskografię formacji zamyka „Repentless” z 2015 r.
Koszulki Slayer, gadżety i płyty znajdziecie na RockMetalShop.pl.