Gitarzysta i wokalista oddalili się od siebie
W niedawnym wywiadzie Kerry King opowiedział o swoich relacjach z wokalistą i basistą Slayer, Tomem Arayą.
– Tom i ja nie rozmawiamy ze sobą. Rzadko do siebie piszemy. Byliśmy razem w zespole przez czterdzieści lat, a ten gość nie jest już tą samą osobą. To nie ten sam facet z którym założyłem zespół. Ja za wiele się nie zmieniłem. Ale lubię Toma. Spotkaliśmy się w zeszłym roku na próby przed koncertami Slayer i było bardzo w porządku. Zagraliśmy na Riot Fest w Chicago i festiwalu Aftershock w Sacramento. Po drugim koncercie wypiliśmy z Tomem tequilę, którą bardzo lubimy. W tym roku zagramy przełożony z powodu huraganu koncert na Louder Than Life oraz w Wielkiej Brytanii. Nie mogę się tego doczekać – mówi Kerry.
Kerry King został również zapytany jak śmierć Jeffa Hannemana w 2013 roku wpłynęła na relacje między nim a frontmanem Slayer.
– Myślę, że odejście Jeffa ciążyło bardziej na Tomie niż na mnie. I nie mówię tego z perspektywy naszych relacji. Po prostu Tom ciężej to przeżył. Myślę, że to sprawiło, że chciał zejść ze sceny o wiele wcześniej. Czuł, że ten zespół po śmierci Jeffa jest inny. Ale potem, zupełnie niespodziewanie, Tom powiedział, że chce zagrać kilka koncertów, co uczyniliśmy w zeszłym roku – dodaje King.
Kerry King przyjedzie do Polski w sierpniu tego roku i zagra w krakowskiej Tauron Arenie razem z zespołem Gojira.