Lider Slayera wyjaśnia ciekawą kwestię!
Niedawno Kerry King w wywiadzie dla Rolling Stone ujawnił, że nagrywał partie gitary basowej na każdą płytę Slayera od lat dziewięćdziesiątych. Powód dla którego to robił wydaje się być kuriozalny.
– Od początku lat dziewięćdziesiątych do ostatniej płyty grałem na wszystkich gitarach rytmicznych i basowych w studiu nagraniowym. Tom Araya tak naprawdę nigdy nie nauczył się swoich partii pod kątem pracy w studiu – mówi King. – Potrafił sprawnie grać na żywo, ale do studia nigdy się nie przygotowywał. Zawsze pozwalaliśmy Tomowi grać do momentu gdy nie zaczął odpuszczać. Na jego obronę powiem, że do momentu wejścia do studia w ogóle nie grał tych piosenek. Opracowywałem je ja i Paul (Bostaph, perkusista Slayer w latach 1992-2001 i 2013-2019). Potem zaczęliśmy je nagrywać. Dla kogoś kto ma coś zarejestrować bez wcześniejszej znajomości utworu dobre nagranie jest nierealne. I tak było z Tomem. Gdy ja i Jeff nagraliśmy swoje partie nie chciałem tracić czasu, wziąłem gitarę basową i nagrałem jego partie w mniej niż dzień, bo już dobrze znałem te utwory. Dochodziło do tego, że Tom grał jedną piosenkę przez osiem godzin, po czym się frustrował i mówił: „Ty to zrób, Kerry” – dodaje Kerry.
Kerry wypowiedział się również o partiach basu na swoim pierwszym, solowym albumie „From Hell I Rise” nagranych przez Kyle’a Sandersa.
– To odświeżające. Nie potrzebowałem tego muzycznie ani osobiście. Praca z nowymi ludźmi to super zabawa. To pierwsza płyta na której nie grałem na basie od lat dziewięćdziesiątych – twierdzi.