Nagranie chwyta za serce
Frontman zespołu Limp Bizkit, Fred Durst, udostępnił na social mediach zespołu trwające osiem minut nagranie poświęcone pamięci Sama Riversa, basisty zespołu, który zmarł nagle w sobotę, 18 października.
– Sam Rivers, legenda. Naprawdę. Tak utalentowana, niesamowicie miła i cudowna osoba. Poznałem Sama, gdy miałem kilka pomysłów na zespół, który chciałem założyć w Jacksonville na Florydzie. Poszedłem kiedyś do małego baru w którym Sam dawał czadu na basie. Pomyślałem sobie, że ten facet jest niesamowity. W mojej głowie trzeba było zacząć od sekcji rytmicznej, perkusji lub basu. I trafiłem na basistę. Sam grał na pięciostrunowej gitarze basowej. Nigdy wcześniej nie widziałem nikogo grającego na takim instrumencie. Był tak dobry, że nie słyszałem praktycznie niczego poza jego grą. Po koncercie podszedłem do Sama i powiedziałem: „Hej, stary. Jesteś niesamowity. Mam pomysł na założenie zespołu” i przedstawiłem mu szczegóły. A on spojrzał na mnie i powiedział: „Brzmi zabójczo. Wchodzę w to!”. I tak się zaczęło – mówi Durst.
– Z Limp Bizkit przeżyliśmy prawdziwą przygodę. To był istny rollercoaster. Graliśmy na stadionach, podróżowaliśmy po całym świecie, dzieliliśmy ze sobą każdą chwilę. I wiem, że gdziekolwiek jest teraz Sam, uśmiecha się i myśli: „Stary, udało mi się. Udało mi się”. To, co nam zostawił jest bezcenne. Był wyjątkową, ale też bardzo skrytą osobą – mówi w dalszej części nagrania wokalista. – Miał prawdziwy dar, a jego muzyka będzie istniała dalej. Po prostu bardzo go kocham.
Sam Rivers zmarł w wieku 48 lat.