Nie milkną echa niedzielnego koncertu The Rolling Stones. Legendarni rock’n’rollowcy po raz piąty wystąpili w naszym kraju i ponownie narobili sporo szumu – również ze względów pozamuzycznych.
Przyjazd do Polski The Rolling Stones od momentu ogłoszenia wzbudzał sporo emocji. Ze względu na rangę zespołu, ale i historię jego występów w naszym kraju (po raz pierwszy Stonesi wystąpili w Warszawie w 1967 r. jeszcze w czasach głębokiego komunizmu).
Tego, że pojawią się głosy mające na celu nadanie wydarzeniu politycznego wydźwięku, można się było spodziewać. Tak też się stało. Jeszcze przed koncertem list otwarty do członków The Rolling Stones wystosował Lech Wałęsa, prosząc o odniesienie się przez muzyków do tematu zmian w polskim sądownictwie.
„Prosimy o waszą uwagę, mając na względzie wybitnych, odważnych ludzi, którzy walczyli o wolność w bloku wschodnim. Ci ludzie wiele poświęcili za wolność słowa i sztuki. Rozumieli, że dla ochrony wolności sądy muszą być niezależne. To był jeden z ważnych celów ich walki. Znaliście takie osoby. Vaclav Havel był jedną z nich” – napisał były prezydent RP.
Wygląda na to, że apel dotarł do zespołu. W niedzielę na Stadionie Narodowym w Warszawie do zamieszania wokół polskiego sądownictwa ze sceny odniósł się Mick Jagger.
– Jestem za stary, żeby być sędzią, ale wystarczająco młody, żeby śpiewać – rzucił ze sceny wokalista The Rolling Stones. – Byliśmy tu na koncercie w 1967 r. Mam nadzieję, że trochę się od tego czasu nauczyliście – dodał.
Wypowiedź Jaggera nie przeszła bez echa. Szeroko komentują ją polskie, ale i zagraniczne media. Słowa frontmana Stonesów odnotowała agencja Reutera. Przytaczają je również „Billboard” i „New York Times”.
Ważny głos w ważnej sprawie czy mieszanie muzyki w sprawy, z którymi nie powinno się jej łączyć? Nie oceniamy. Komentarze są dla was.
Niedzielny koncert był piątym występem The Rolling Stones w Polsce. Pierwsze dwa odbyły się w 1967 r. w Sali Kongresowej w Warszawie.
fot. Ralph PH (CC BY 2.0)