Artysta wspomina pierwsze lata Metalliki!
Założenie i działalność zespołu to nie jest lekki kawałek chleba. W dzisiejszych czasach sprawy związane z finansami, organizacją, logistyką i walką o przebicie się do szerszej publiczności to tylko niektóre sprawy z jakimi borykają się młodzi muzycy. Jak mówi weteran sceny i prawdziwa ikona metalu, James Hetfield, w latach osiemdziesiątych wcale nie było lżej.
W kolejnym odcinku podcastu „The Metallica Report” Hetfield opowiedział o problemach Metalliki w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Wokalista przedstawił obraz uciekania się do niekonwencjonalnych środków, aby przetrwać, nagrywając w duńskim Sweet Silence Studios albumy „Ride The Lightning” i „Master of Puppets”.
– Mieszkaliśmy na strychu, spaliśmy na podłodze i kradliśmy jedzenie innym zespołom, które również nagrywały w tamtym miejscu. Podprowadzaliśmy rowery aby móc się poruszać po okolicy oraz braliśmy puste butelki po piwach, aby oddawać je do skupu. Było sporo kradzieży – mówi Hetfield. – Nie mieliśmy absolutnie nic. Dziś twierdzę, ze było to pożyczenie na zawsze – dodaje muzyk z uśmiechem.
Te wszystkie doświadczenia sprawiły, że Hetfield zaczął traktować Danię jak drugi dom.
– Przez te sytuacje podczas naszego przebywania tam czułem się w Danii bardziej jak w domu. Początki były bardzo trudne, nie mieliśmy pojęcia jak to prowadzić od strony biznesowej. Lars próbował coś działać przez znajomości swojego ojca. Dodatkowo bardzo miło wspominam godziny spędzone w studyjnym archiwum gdzie trafiliśmy między innymi na taśmy legendy jazzu, Cheta Bakera oraz zespołu Rainbow Richiego Blackmore’a – mówi frontman.