Podobno trudno z nim wytrzymać, ale i tak jest jedną z największych legend metalu, ikoną thrashu i wzorem do naśladowania dla innych muzyków. Dave Mustaine kończy 61 lat.
Początki w Metallice
Dave Mustaine to absolutny władca w Megadeth, gdzie rządzi silną ręką, ale zanim założył Mega, był gitarzystą w Metallice. Z Larsem Ulrichem i Jamesem Hetfieldem współpracował krótko, bo zaledwie rok i to jeszcze przed oficjalnym debiutem Metalliki, ale mimo to i tak jest ważną postacią w historii popularnej grupy. Dość powiedzieć, że jest współautorem znaczącej części materiału z „Kill ‘Em All”. Mustaine grał z Metallicą pierwsze koncerty, od początku wspierając kolegów swoim talentem. Co zatem poszło nie tak? Cóż, wokół odejścia Dave’a z Metalliki narosło wiele mitów. Oficjalnie poszło o to, że Dave był nie do zniesienia, zwłaszcza kiedy był pijany, co wówczas zdarzało mu się często. Sam zainteresowany przedstawia jednak inną wersję zdarzeń. Według jego relacji współpraca rzeczywiście nie układała się za dobrze, ale o jego odejściu zadecydował nie trudny charakter, a bójka z Jamesem Hetfieldem. Jak było naprawdę? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Dave’owi odejśćie z Metalliki koniec końców wyszło na dobre. W Megadeth przynajmniej nie musi się na nikogo oglądać…
Purpurowy pas jiu-jitsu
Dave Mustaine ma opinię gościa, którego lepiej nie wkurzać. W jego obecności lepiej się pilnować, bo frontman Megadeth to prawdziwy zabijaka. Mustaine od lat trenuje jiu-jitsu. Na początku roku zdobył purpurowy pas, a to w skrócie oznacza jedno: naprawdę nie warto z nim zadzierać. Dla ścisłości: Dave trenuje brazylijskie jiu-jitsu, nie jego japoński pierwowzór. Brazylijskie jiu-jitsu to sport walki wywodzący się z klasycznego ju-jitsu, zapasów i judo.
Wojownik w każdym calu
Lider Megadeth to postać nieco memiczna, ale odkładając żarty na bok, trzeba przyznać, że w ostatnich miesiącach pokazał charakter i dowiódł, że jest bardzo silnym, bezgranicznie oddanym muzyce i niezmordowanym facetem. W 2020 r. Dave wyjawił, że zdiagnozowano u niego raka gardła. „To coś, do czego należy podejść z respektem i czemu trzeba stawić czoła, ale wcześniej już stawiałem czoła wielu przeszkodom” – mówił Dave, gdy przekazywał fanom informację o chorobie. Muzyk walczył z rakiem długie miesiące i zgodnie z zapowiedzią pokonał chorobę. Tym, co nas ujęło najbardziej, była jego postawa w trakcie leczenia. Dave cały czas pracował w studiu, miał kontakt z fanami, a zanim na dobre się wykurował, ogłosił powrót na scenę. Taka postawa zasługuje na wielki podziw i szacunek.
Córka idzie w ślady taty
Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. W przypadku Electry Mustaine powiedzenie to rzeczywiście się sprawdza. Córka założyciela i lidera Megadeth wdała się w tatę, rozpoczynając własną karierę muzyczną. Wprawdzie nie zajmuje się stricte metalem, ale nie sposób odmówić jej talentu. Electra pierwsze szlify zdobywała, towarzysząc na scenie Megadeth. W maju ubiegłego roku wydała autorski singiel „Evergreen” brzmiący trochę jak ostatnia inkarnacja Miley Cyrus. Tak czy inaczej – Dave może być dumny z córki.
Impreza na działce
Bliski kontakt z fanami to dla Dave’a Mustaine’a podstawa. W 2017 r. Dave postanowił zaprosić fanów Megadeth na działkę. Uściślając, zaprosił na swoje włości tych fanów, którzy mieli w kieszeni co najmniej 2 tys. dolarów. Dla gości Dave przygotował szereg atrakcji: wspólne warsztaty gitarowe, kameralny, akustyczny koncert Megadeth, a nawet degustację win z własnej kolekcji. Impreza doszła do skutku i sądząc po późniejszych relacjach w mediach społecznościowych, była gruba. Ale czy po Davie można się było spodziewać czegoś innego?
Grammy dla Megadeth, które Dave wolałby dostać sam
Jednym z najpiękniejszych momentów w karierze Megadeth było otrzymanie nagrody Grammy za album „Dystopia”. Megadeth okazali się czarnym koniem wyścigu o muzyczny odpowiednik Oscara, ale Dave po wszystkim nie omieszkał skomentować, że nagroda jest w stu procentach zasłużona. Wszystkich jednak zaskoczył tym, co powiedział, gdy emocje nieco opadły. „Uważam, że byłoby lepiej, gdyby statuetka została przyznana Dave’owi Mustaine’owi, a nie całemu Megadeth” – wypalił w rozmowie z „The Columbus Dispatch”. W tym samym wywiadzie stwierdził, że to skandal, że nie jest jeszcze z Megadeth w Rock And roll Hall Of Fame. „Nie możesz stworzyć całego pieprzonego gatunku i nie być za to docenionym” – podsumował mocno odpalony rudy.
Nowy rozdział
Dave Mustaine ma za sobą wygraną walkę z chorobą, a ostatnio musiał zmierzyć się z konsekwencjami skandalu, jaki wywołał wyciek pikantnej korespondencji jego kumpla z zespołu Davida Ellefsona. Dave nie dał jednak za wygraną i doprowadził do końca prace nad długo wyczekiwanym albumem Megadeth. Premiera płyty „The Sick, The Dying… and the Dead” miała miejsce 2 września. Jej recenzję znajdziecie w naszym dziale z premierami.