Biorąc pod uwagę, ile napisano o niej piosenek, wychodzi na to, że miłość rzeczywiście jest najważniejsza. Śpiewali o niej rockowi wrażliwcy, ale i nieprzejednani metalowcy. Oto nasze ulubione rockowe i metalowe piosenki o miłości!
Motörhead – „Love Me Forever”
Zaczynamy głośno. Ci, którzy postrzegają Lemmy’ego Kilmistera jako rock’n’rollowego banitę, dla którego nic poza wymiataniem na basie, piciem Jacka Danielsa i paleniem czerwonych Marlboro się nie liczyło, pewnie mają rację, ale nawet Lemmy bywał romantykiem. Lider Motörhead był wrażliwym facetem i nie bał się śpiewać o miłości. „Love Me Forever” jest na to najlepszym dowodem. Oto szorstka, ale przejmująca ballada Motörhead, która o miłości prawdę wam powie.
John Lennon – „Stand By Me”
Kto jak kto, ale John Lennon znał się na miłości i – ku niezadowoleniu kolegów z The Beatles wiele potrafił dla niej poświęcić. Związek legendy The Beatles i Yoko Ono to prawdopodobnie najgłośniejsza historia miłosna w dziejach rock’n’rolla. Lennon pod wpływem Yoko nagrał szereg ujmujących love songów, a następnie klipów, w których ukochana Yoko nie odstępowała go ani na krok. Oto jeden z nich – lennonowska wersja popularnego utworu Bena E. Kinga „Stand By Me”.
Iron Maiden – „When The Wild Wind Blows”
Iron Maiden potrzebowali ponad 30 lat, żeby napisać pełnoprawny love song. Utwór „When The Wild Wind Blows”, który znalazł się na wydanym w 2010 r. albumie „The Final Frontier”, to piękna historia miłosna, ale niestety bez happy endu. Zamiast cukierkowych wyznań mamy tu prawdziwe uczucie na tle przerażającej tragedii. W końcu to Iron Maiden.
Amy Lee – „Love Exists”
Utwór „Love Exists” Amy Lee, wokalistka Evanescence, napisała podczas pobytu we Włoszech. „Kiedy we Włoszech nagrywałam klip do «Speak To Me», zakochałam się w piosence, jaką usłyszałam tam w radiu. Była to «L’amore Esiste» Francescy Michielin. Chodziła za mną wszędzie, weszła do głowy i nie chciała dać spokoju. Nie mogłam przestać jej słuchać, nawet w drodze do domu. Próbowałam sama poskładać sobie po angielsku słowa tej piosenki z tego, co rozumiałam, i w sumie napisałam nową piosenkę” – opowiada Amy i podkreśla: „Miłość istnieje”. Nic mamy nic do dodania.
Black Sabbath – „N.I.B”
Black Sabbath w czasach młodości nie sprawiali wrażenia ekipy, której kiedykolwiek mogłoby przyjść do głowy, by śpiewać o miłości. A jednak. Ozzy & Co. na swoim debiucie popełnili love song, z tym że dość nietypowy. Chodzi bowiem o utwór „N.I.B”, jeden z największych przebojów grupy, w którym do miłości przyznaje się Lucyfer. Co więcej, staje się dzięki niej kimś lepszym. Cóż, mówią, że miłość dopadnie każdego.
Pantera – „This Love”
A co – że Pantera nie może o miłości? Oczywiście, że może, ale Pantera – jak to Pantera – robi to na swój sposób: ciężko, głośno i bez rzygania tęczą. Po prostu zróbcie głośniej.
Bullet For My Valentine – „All These Things I Hate”
To raczej coś dla nieszczęśliwie zakochanych – wszak miłość to nie rurki z kremem, a poza tym o rurkach z kremem nie śpiewają Bullet For My Valentine. Kogo jak kogo, ale ich nie mogło tu zabraknąć…
Guns N’ Roses – „Sweet Child O’ Mine”
„Appetite for Destruction” jako całość to raczej ostre, gitarowe rżnięcie zdominowane przez rockową agresję, ale na tym kultowym albumie jest też sielska piosenka o miłości – i to jaka! Tekst do „Sweet Child O’ Mine” Axl Rose napisał dla swojej ówczesnej partnerki Erin Everly. Swoje zrobił też Slash – w solówce ze „Sweet Child O’ Mine” można się zakochać. Idealny soundtrack na dzień zakochanych. Oczywiście bez lukru.
Bring Me The Horizon – „mother tongue”
Bring Me The Horizon poświęcili miłości swój ostatni pełnoprawny album „Amo”. Sam tytuł płyty jest bardzo dwuznaczny. Jak wyjaśniał Oli Sykes, frontman Bring Me The Horizon, którego żona pochodzi z Brazylii, „amo” to po portugalsku „kocham cię”. Po angielsku „ammo” to z kolei „amunicja”. „Miłość jest jak amunicja dla tej płyty” – tłumaczył Oli. My wrzucamy tu największy love song z „Amo”, czyli „mother tongue”. Uprzedzamy jednak: to propozycja dla tych, którym nie przeszkadza cukierkowe oblicze Bring Me The Horizon.
Type O Negative – „Love You To Death”
Nieodżałowany głos, mroczny klimat, a przy tym surowa uczuciowość, za którą trudno nie kochać Type O Negative. Walentynki to dobra okazja, by przypomnieć ten znakomity zespół, który o miłości śpiewać się nie bał – i to tej najprawdziwszej, aż po grób. „Love You To Death”.