Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Autor: Michał Drab; 18 lutego 2022 r.

Zespół rockowy – sposób na życie czy drogie hobby?

Ten tekst powstał pod wpływem chwili i przemyśleń na temat współczesnej kondycji muzyki gitarowej. Szczególnie w naszym kraju. Piszę to w czasach które są ciężkie, co chwila słyszy się o ogromnym kryzysie dotyczącym każdej dziedziny życia. Branża muzyczna nie pozostaje tu na specjalnych prawach i też jej się mocno obrywa po dupie. A mowa będzie o graniu w zespole.

Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Ten tekst powstał pod wpływem chwili i przemyśleń na temat współczesnej kondycji muzyki gitarowej. Szczególnie w naszym kraju. Piszę to w czasach które są ciężkie, co chwila słyszy się o ogromnym kryzysie dotyczącym każdej dziedziny życia. Branża muzyczna nie pozostaje tu na specjalnych prawach i też jej się mocno obrywa po dupie. A mowa będzie o graniu w zespole.

Pamiętam jak w 2007 roku gdy interesowałem się już muzyką, ale gówno wiedziałem o życiu wpadła w moje ręce książka Schodami do Nieba – Led Zeppelin Story. Była to fabularyzowana biografia zespołu Led Zeppelin. Od tego momentu zacząłem chomikować i pochłaniać książki o muzykach i ulubionych zespołach chłonąc to co w nich napisane (nawet jeśli część z tego to bzdury). Świat przedstawiony w powieści o Zeppelinach był idylliczny. Przedstawiał życie rasowych gwiazd rocka, pełen splendor, chwałę porównywalną do wyczynów antycznych herosów. Jednym słowem sielanka. Przeczytałem tę książkę kilka razy w życiu jak najlepszą baśń. I wiece co? To faktycznie była baśń która dziś nie ma absolutnie żadnego pokrycia w rzeczywistości. Ale z jednym nie sposób się nie zgodzić – rock n’ roll to wynalazek Anglosasów a po nich Jankesów i oni wiodą w nim prym od kilkudziesięciu lat. Po prostu mają to we krwi. Tak to w życiu jest jeden rodzi się z drygiem do rocka przez czynniki przyrodzone i nabyte a inny nie. W swoim „prime time” rock przyniósł niemałe fortuny wielu zespołom. A innym wręcz przeciwnie. I w dzisiejszych czasach bilans zespołów przechyla się bardziej na szalę strat niż zysków. Czasy się zmieniły, ale ludzie którzy te czasy tworzą też.

Z gwiazdami rocka jest trochę jak z bohaterami komiksów. Czytało się historie Batmana, Spidermana z wypiekami policzkach, prawda? Tak samo życie rock n’ rollowców wygląda ładnie na obrazku jak i na scenie. No i odnosząc się do czasów dziecięcych – chcieliśmy być Batmanem albo Spidermanem? Chcieliśmy. Tak samo chcieliśmy być Jamesem Hetfieldem czy Brucem Dickinsonem. Młody człowiek musi mieć jakieś ideały żeby się rozwijać. A później przychodzi zderzenie z brutalną rzeczywistością.
W 2012 roku założyłem z kolegami zespół. Utrzymał się pięć lat. Graliśmy koncerty, nagrywaliśmy demówki i….tyle. Skończyło się. Był żal jak po związku z dziewczyną. Ale żal tak jak wszystko w życiu przemija. Miło wspominam tamte czasy, ale po prostu ten skład nie nadawał się i nie zasługiwał na zaistnienie. Dorastanie, różnice charakterów, priorytety życiowe. Symultanicznie cały czas wgryzałem się w branżę i równolegle wyciągałem wnioski z obserwacji i własnych poczynań. I wiem, że w dzisiejszych czasach więcej kasy człowiek utopi tworząc zespół niż na niej zarobi. Teraz obserwując młode zespoły wielu z nim kibicuję bo widzę to zaangażowanie jakiego nam brakowało grając ponad dziesięć lat temu. Ale niestety kwestia „to ci chleba nie da” jest tutaj dość kluczowa. Bo w końcu jak w każdej branży wszystko rozbija się o forsę. A forsa nie leży na ulicy ani nie spada z nieba.

Koszty utrzymania zespołu na powierzchni są dziś horrendalnie wysokie. I zaznaczam, że mówię o utrzymaniu na powierzchni, czyli na poziomie albatrosa bujającego się na morskich falach. A gdzie tu mowa o wzbiciu się w przestworza? Tego dziś praktycznie nikt nie jest w stanie ogarnąć. Rozmawiając z muzykami i ludźmi z branży w czasach (post)pandemicznych i niestabilnej sytuacji gospodarczej słuchając jakie są koszty poczynając od wynajęcia klubu, dźwiękowca, człowieka od świateł, logistyki, przewozu sprzętu a na końcu wypromowanie wydarzenia-koncertu i przyciągnięcia ludzi to wyzwanie dla wielu ciężkie do przeskoczenia. Oglądając w ciągu ostatniego roku kilkadziesiąt koncertów (w tym sporą część w małych klubach) widzę pustki. Ludzie tracą zainteresowanie niszowymi wydarzeniami, promotorzy nie przykładają wagi do promocji na wszystkich poziomach a zespoły nie mają wyrobionej marki (i nie będą miały przez najbliższe lata) więc „nołnejm” nie przyciągnie.

Sytuacja następująca – duże polskie miasto, renomowany klub mogący pomieścić ponad pięćset osób, trzy młode zespoły i….grają do pustej sali. Przed sceną nie więcej niż 20-30 osób. Smutne, ale prawdziwe. A na koniec pozostaje rachunek. Za wynajem klubu, paliwo i wszystko inne. Nie pokryją tego wejściówki z bramki więc trzeba wyłożyć z własnej kieszeni. I to, co jest najcenniejszym dobrem każdego z nas a jest cenniejsze niż wszelkie dobra materialne, czyli czas. Swój prywatny czas poza pracą i życiem rodzinnym. Dlatego marzenia o sold-outach szybko mogą legnąć w gruzach. Dziś założenie zespołu, nagranie materiału, otrzaskanie go w sali prób i wejście w branżę to przede wszystkim walka o byt. Dla wszystkich. Nawet dla największych gdzie dla przykładu Behemoth, największy polski zespół wszech czasów podkreśla, że czasy się zmieniają i lepiej wynająć jedną dużą halę na kilka, kilkanaście tysięcy ludzi niż rozbijać się po klubach mogących pomieścić kilkaset osób bo nie jest to po prostu rentowne. Nie mówię tu już o wypadach za granicę młodego zespołu co praktycznie się nie zdarza. Więc moim zdaniem granie dziś wynika z dwóch rzeczy – miłości do muzyki i jakiegoś masakrycznego masochizmu. Bo co ma bardziej uskrzydlić młodego muzyka niż radość dużej grupy odbiorców pod sceną a następnie zbicie z nimi piony na stoisku ze swoim merchem gdzie ci pierwsi są żywo zainteresowani? Nic innego nie daje takiej radochy. To, że ktoś napisze wiadomość na Facebooku że super muzyka to nieporównywalnie mniejsza frajda niż spotkanie twarzą w twarz z drugim człowiekiem który wprost mówi, że docenia pracę tłukących się po scenie ludzi. No i przy okazji okaże wsparcie kupnem gadżetu z merchu to jest właśnie to ziarnko które na pewno zespół doceni.

Niedawno czytałem wywiad ze szwedzkim gitarzystą Olą Englundem który mówił, że dziś jest „za dużo bywania w social mediach a za mało muzyki”. Ale prawda jest taka, że bez social mediów zespół może grać dziś tylko w sali prób. Gorzej gdy grupa ładnie wygląda na Facebooku czy Instagramie wygląda jak milion dolarów a na żywo nie jest warta nawet pięciu groszy. Medycyna zna takie przypadki. Dziś granie w zespole to prawdziwe wyzwanie dla samych artystów i ich otoczenia. Na szczęście duża część moich znajomych muzyków dobrze o tym wie a ten tekst ma na celu być może uświadomienia gołowąsów którzy sądzą, że złapali „Pana Boga za rogi” i po założeniu zespołu i profilu na Facebooku będzie tylko droga usłana różami. Tacy dostaną po dupie szybciej niż się spodziewają.

Na temat sytuacji w branży postanowił swoje trzy grosze dorzucić również ulubieniec wszystkich polskich środowisk, Adam „Nergal” Darski. Lider Behemoth w wywiadzie stwierdził, że branża muzyczna jest przepełniona i nie ma sensu zakładać więcej zespołów. Że lepiej znaleźć sobie inne hobby i olać grę na instrumentach. Częściowo się z Nergalem zgadzam a częściowo nie. Po pierwsze fakt, branża jest przepełniona po sam sufit, zespoły wylewają się drzwiami, oknami i wyskakują z lodówek i niestety nie ma w nikim, czy zwykłym słuchaczu czy dziennikarzu muzycznym na przerobienie wszystkiego. Ale z drugiej strony nie można nikomu zabronić wykonywania tego co sprawa mu frajdę. Dlatego ja też nie mam na calu negować młodych, nowo powstałych zespołów które nagrywają pierwszą demówkę w domowym studiu. Róbcie to jeśli to wam sprawia frajdę. I jeśli sprawia wam frajdę granie do „klepki” w pustym klubie to też ok. Albo wasza sytuacja się poprawi jak będziecie działać albo nie. Na dwoje babka (tudzież Nergal) wróżył.

Wszyscy stajemy się co raz starsi i zmienia się nasze życie. Można ciągnąć zespół długo a nawet bardzo długo, ale w pewnym momencie nie zdziwcie się, drodzy grający przyjaciele jak żona w papilotach i szlafroku strzeli focha i wyśle was na kanapę bo znowu jedziecie na weekend z kumplami pograć a dziecko się rozpłacze bo nie pójdzie z wami do wesołego miasteczka. Trzeba będzie podejmować decyzje. Do zespołu trzeba podejść jak do biznesu. Od razu założyć plik w Exelu i kalkulować. Oszczędzać, planować i przewidywać. Oczywiście to prawda, że nie da się przewidzieć wszystkiego ale bez myślenia do przodu nie ma progresu. Można postawić też wszystko na jedną kartę, wziąć kredyt i lecieć z tematem grając po małych klubach na zachodzie. Ale nikt nie zagwarantuje że z tej wyprawy wróci się z tarczą. A szanse na powrót na tarczy są całkiem prawdopodobne. Można podpisać kontrakt z wytwórnią i trafić jako koń pociągowy do ich stajni. Powoli zaczyna też brakować miejsc do grania a nawet miejsc gdzie solowi, nikomu nieznani artyści mogą się choć na chwilę zaprezentować. Nikt z zespołów grających obecnie nie zostanie gwiazdą na miarę Metalliki ani Rammsteina. Nikt nie wypełni stadionu ani hali samodzielnie. To dziś nie jest miarą sukcesu. A moim zdaniem jest ją jedno – przetrwać w tym ciężkim, niewdzięcznym i brudnym świecie. I niech to będzie nasze/wasze pięć minut. Życie dziś z muzyki to sfera baśni. Nie będzie drugich Stonesów czy Zeppelinów. Ale będzie (i jest) mnóstwo zajawkowiczów i pasjonatów. A im szybciej młodzi hobbyści przekonają się, że gra w zespole staje się jak wypad z przyjaciółmi na ryby niż czerwony dywan, pięciogwiazdkowy hotel i tabuny „groupies” tym lepiej :). To drogie hobby mogące dać satysfakcję. Signum Temporis. Sam się o tym przekonałem. I co równie ważne żeby się nie obrażać na realia i robić swoje. Ale koniec końców było fajnie. I kiedy już będziecie starzy to usiądziecie z wnukami przy kominku i powiecie: Grałem w zespole, nagraliśmy kilka płyt, utopiliśmy mnóstwo kasy i mieliśmy sporo problemów. Ale naprawdę było fajnie.

I uśmiechniecie się do nich i do samych siebie.

Dodaj komentarz

RockMetal F***T

RockMetalNews TV

Jesteśmy blisko zespołów, koncertów i ludzi związanych z muzyką, by dostarczać Wam najlepsze treści VIDEO

RockMetalNews TV to ogólny dział, w którym przekrojowo prezentujemy nasze realizacje video z różnych serii. Znajdziecie tu zarówno minidokumenty, jak i materiały z serii „#tour report”. W RockMetalNews TV nie brakuje również wywiadów video, w tym wywiadów nagrywanych w siedzibie naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu, a także wywiadów z serii Six Questions Show prowadzonych dla nas przez Filipa i Pawła z zespołu The Sixpounder.

Bohaterami naszych materiałów video są uznane marki, jak Behemoth, Acid Drinkers czy Nocny Kochanek, ale też młodsze kapele, które dopiero budują swoją pozycję na scenie. Równie chętnie pojawiamy się na dużych festiwalach oraz w małych, ciasnych klubach, bez względu na okoliczności zawsze starając się łapać dla Was dobre kadry. Zapraszamy do oglądania nowych i archiwalnych materiałów na podstronie działu RockMetalNews TV.

WYwiady

Sprawdźcie wywiady prosto z naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu

Przeprowadzanie wywiadów z muzykami i ludźmi związanymi z branżą muzyczną to jedna z naszych największych zajawek. Z artystami spotykamy się w naszej nowej redakcji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy własne ministudio i komfortową przestrzeń dla naszych gości. Rozmowy odbywają się w możliwie luźnej, przyjaznej atmosferze.

Oprócz pełnowymiarowych wywiadów przygotowujemy również krótsze materiały lifestyle’owe. Pytamy w nich muzyków i ludzi związanych z branżą muzyczną o ich największe inspiracje, ulubione płyty, najbardziej niezapomniane koncerty i pozamuzyczne zajawki, którymi na co dzień rzadko mogą się pochwalić. Zapraszamy do oglądania naszych wywiadów na podstronie działu z wywiadami.

Artykuły

Szukasz czegoś do poczytania? Nasze autorskie artykuły powinny Cię zainteresować

RockMetalNews to serwis przede wszystkim newsowy, nastawiony na przekazywanie najważniejszych i najciekawszych informacji ze świata rocka/metalu – możliwie szybko, konkretnie i zarazem rzetelnie. Chcemy jednak, by nasi czytelnicy mogli znaleźć tu również  bardziej rozbudowane treści, napisane z pasją i poparte wiedzą oraz researchem. Właśnie po to powstał ten dział.

Dział „Artykuły” to ważna część RockMetalNews.pl. Jeśli interesujesz się muzyką, zwłaszcza tą głośniejszą niż pop, zawsze znajdziesz tu coś do poczytania. Wszystkie artykuły trafiające do tego działu to stuprocentowo autorskie treści, mające odrębną, inspirowaną papierowymi magazynami muzycznymi szatę graficzną. Zapraszamy do lektury nowych i archiwalnych tekstów na podstronie działu z artykułami.

Horror

Muzyka nie jest naszą jedyną zajawką. Uwielbiamy też horrory

Odwiedzając nasz portal, z pewnością nie raz natknęliście się na treści związane z horrorami. To nie przypadek, bo oprócz głośnej muzyki kręcą nas też horrory (nawet te slapstickowe!). Poświęciliśmy im osobny dział. Na podstronie „Horrory” prezentujemy najnowsze informacje ze świata filmów grozy, tematyczne zestawienia naszym zdaniem najlepszych horrorów, a także przeróżne ciekawostki. Bez względu na to, czy chcecie poznać najbardziej przerażające nowości, czy po prostu szukacie dobrego filmu na wieczór, podstrona „Horrory” wciągnie Was jak Pennywise do mrocznych kanałów Derry.