Eurowizja to cukierkowy konkurs zdominowany przez popowe gwiazdeczki, ale tym razem zatriumfował rock. Laureatem tegorocznej odsłony konkursu została włoska kapela Måneskin!
Długo będziemy pamiętać tegoroczną Eurowizję. Występ-mem polskiej delegacji pod wodzą Rafała Brzozowskiego to jedno, ale zakończona w sobotni wieczór impreza miała też kilka innych mocno zaskakujących zwrotów akcji.
Najpierw sporo szumu narobiła metalowa kapela Blind Channel, którą wystawiła Finlandia. Jednak to nie oni okazali się czarnym koniem zorganizowanego w Rotterdamie konkursu. Konkurencję nieoczekiwanie zdeklasowała kapela Måneskin, reprezentująca Włochy i prezentująca rasowe rockowe brzmienie. Nie spodziewaliśmy się, że z taką muzyką da się wygrać Eurowizję, nawet mając w pamięci pamiętny sukces Lordi. Ale to bardzo dobra wiadomość!
Miastem, gdzie w 2016 r. zaczęła się historia Måneskin, był Rzym, ale korzenie kapeli są też w Danii, skąd pochodzi jej basistka Victoria De Angelis. Zespół może pochwalić się drugim miejscem we włoskiej edycji X-Factora. Na jego koncie znajdują się dwie płyty. Ostatnia ukazała się w marcu tego roku.
Zwycięstwo w tegorocznej Eurowizji Måneskin świętowali tak, jak przystało na świeżo upieczone gwiazdy rocka: z dużą butelką szampana, bez koszulek i wdzięcząc się niczym młodzi Mötley Crüe.
– Bo rock’n’roll nigdy, k***a, nie umrze – tak Måneskin spontanicznie komentowali swój sukces krótko po ogłoszeniu wyników.
Ktoś powinien wytłumaczyć to ludziom, którzy u nas wybierają artystów na Eurowizję, a Måneskin oczywiście gratulujemy!