Metal jest popularny pod każdą szerokością geograficzną, ale nie wszędzie uwalnianie swoich poglądów przy jego akompaniamencie jest mile widziane. Sztuka potrafi jednak przeć do przodu bez względu na przeciwności. Nawet jeśli jest uprawiana przez trzy młode dziewczyny w fanatycznym, muzułmańskim kraju.
Ileż to razy muzyka metalowa była odsądzana od wszelkich świętości i traktowana jako narzędzie Szatana, które demoralizuje i zwodzi na złą drogę? Ile razy na przestrzeni kilkudziesięciu lat była głównym winowajcą wszelkiego zła, a grające ją zespoły były bojkotowane przez różnego rodzaju strażników moralności i cnót wszelakich? W krajach europejskich, USA, czy Australii, czyli pozornie postępowych zdarza się to cały czas z regularnością szwajcarskiego zegarka. A co jeśli ktoś chciałby założyć zespół w kraju obłędnie radykalnym i rządzonym przez religijnych fanatyków? Tam, mówiąc kolokwialnie, żartów nie ma. Uprawianie jakiejkolwiek sztuki czy aktywności zabronionej jest karane czymś zdecydowanie gorszym niż proces o „obrazę uczuć religijnych”. Dlatego wiele zespołów, które chciały w spokoju tworzyć udało się na przymusową emigrację do krajów europejskich jak np. zespół Melechesh. Jednak to temat na inną opowieść. W tym tekście chciałbym przedstawić swoje spojrzenia na twórczość dziewcząt, które wytrzymały fanatyczną presję i idą po swoje.
Metal w hidżabie
Grupa Voice of Baceprot powstała w 2014 roku w mieście Garut na zachodniej Jawie. Wyspa będąca częścią Indonezji jest miejscem gdzie dominuje islam, a jakiekolwiek odstępstwa są bardzo źle widziane. Rok później grupa zaistniała w internecie wykonując cover grupy Rage Against The Machine. Następnie członkinie zespołu: Fridda, Euis i Widi szlifowały swoje umiejętności grania na instrumentach wykonując utwory między innymi Linkin Park czy Slipknot. Jak wiadomo z wczesnej historii zespołu, spotkało się to również z dezaprobatą rodzin dziewczyn, które zabraniały im grania na instrumentach i publicznych występów. Jednym z czynników takiego stanowiska było występowanie artystek w tradycyjnych strojach, czyli hidżabach. Połączenie tego z „zakazaną” muzyką to gotowy przepis na stworzenie sobie masy problemów. Wtedy pozostaje pytanie, czy te problemy w końcu ustaną czy będą ciągnąć się za artystą w nieskończoność?
– Zawsze kiedy pojawia się coś nowego, wywołuje to strach. Tak było również w naszym przypadku. Kiedy zaczęłyśmy publikować pierwsze nagrania, było sporo nieprzyjaznych reakcji, pojawiały się również groźby – mówią w wywiadzie członkinie zespołu.
Twórczość Voice of Baceprot została określona jako „haram”, czyli zakazana, grzeszna i niegodna. W konserwatywnych społecznościach muzułmańskich kobieta jest sprowadzona do roli podległej mężczyźnie, zobowiązana, głównie do rodzenia i opieki nad dziećmi, niewypowiadania się w sferze publicznej oraz mają wielokrotnie problem z rozwojem osobistym i dostępem do edukacji. A jeśli młoda, współczesna kobieta spróbuje tupnąć nogą i rozwijać się, to jej los stawiany jest na ostrzu noża. W tym momencie przypomina mi się sytuacja z popularną aktorką filmów dla dorosłych, Mią Khalifą, która występowała w swoich produkcjach w hidżabie właśnie i radykalne środowiska muzułmańskie rzutem na taśmę wydały na nią wyrok śmierci. Dziewczyny z Voice of Baceprot na tę chwilę jeszcze nie miały takich „przygód”, jednak swoje również oberwały.
– Kiedyś wracałyśmy skuterami ze studia nagraniowego i na jednej z ulic czekała grupa mężczyzn, która obrzuciła nas kamieniami. Każdy z tych kamieni był owinięty w papier na którym wypisane były niewybredne inwektywy pod naszym adresem. Dotyczyły one tego, że naszą muzyką szerzymy bluźnierstwo i zgorszenie – opowiada Fridda Kurina, wokalistka i gitarzystka grupy.
Dziewczyny, pomimo prób torpedowania swojej działalności, nie poddały się i sukcesywnie w ostatnich latach wypuszczały kolejne single. W jednym z ostatnich zatytułowanym „God, Allow Me (please) To Play Music” słyszymy słowa: „Im not a criminal/Im not an enemy/I just wanna sing a song to show my soul”. Przekaz genialny w swej prostocie.
Iskra na proch zmian obyczajowych
Trzy filigranowe, młode Indonezyjki zdobywając co raz większy rozgłos na całym świecie a ich twórczość nie uszła uwadze największych mediów muzycznych. Zaczęły pojawiać się propozycje koncertowe, a w 2022 roku dziewczyny zaistniały na jednej ze scen Wacken Open Air przyciągając uwagę tysięcy fanów metalu. Istniejąc co raz mocniej w świadomości dziennikarzy i słuchaczy dziewczyny w wywiadach podkreślały, że nie chcą prowadzić żadnej wojny ideologiczno-religijnej ze swoimi rodakami czy kimkolwiek innym. Chcą jednak czegoś bardzo ważnego, czyli możliwości zmian i odejścia od pewnych skostniałych konwencji.
– Często dostajemy pytanie dlaczego występujemy w hidżabach. Odpowiedź jest prosta: Chcemy przełamywać społeczne i religijne tabu. Metal to rodzaj muzyki, a islam to nasza tożsamość. Gramy ciężką muzykę, ale codziennie modlimy się, nosimy tradycyjne stroje i spełniamy gorliwie wszystkie obowiązki religijne – tłumaczą członkinie zespołu. – Nasza muzyka, jak każda inna ma łączyć a nie dzielić i o to też gorąco apelujemy.
Na przestrzeni lat działalność zespołu została dostrzeżona przez największe gwiazdy muzyki rockowej. Giarzysta Guns n’ Roses, Slash, podczas koncertu zespołu w Dżakarcie spotkał się z dziewczynami. Następnie fanami grupy okazali się między innymi basista Red Hot Chili Peppers, Flea oraz gitarzysta Rage Against The Machine, Tom Morello. Zatem jeśli biją ci brawo najwięksi w tej branży, to twoja robota ma coś więcej niż sens. Jest po prostu potrzebna, nie tylko aby dawać rozrywkę metalowej gawiedzi, ale również aby być kamieniem węgielnym pod pewne zmiany jakie, być może, za sprawą właśnie Voice of Baceprot będą miały miejsce na dalekim wschodzie. Nie mówię tu o jakimś nagłym, genderowym boomie i przewrocie religijno-obyczajowo-społecznym, ale o pewnej nadziei na zwycięstwo otwartej głowy nad skostniałym, religijnym fanatyzmem. Może jestem naiwny i sytuacja nigdy się nie zmieni, ale sam fakt, że dziewczyny z VoB nie muszą w tej chwili uciekać z kraju, a ich twórczość nie jest już demonizowana daje jakąś szansę na lepsze jutro.
Kumulacja rockowej energii
Fuzja zainteresowań muzycznych dziewczyn z Voice of Baceprot zaowocowała w końcu zebraniem ich w cały album studyjny o nazwie „Retas”. Podoba mi się to, że zespół nie wymyśla koła na nowo, a nawet gra bardzo generycznie używając dobrze wszystkim znanych patentów. Jest tu również sporo punk-rockowej energii i duża selektywność instrumentów. Voice of Baceprot to takie power trio, którego katalizator w postaci muzycznych jest narzędziem do wykrzyczenia słuchaczowi w twarz ważnych spraw zawartych w tekstach. I w porównaniu do wielu „gówniarskich” zespołów, które debiutowały na przestrzeni lat dziewczyny właśnie nie śpiewają o tym, aby cały świat spłonął do imentu, a wręcz przeciwnie – chcą go budować i dawać szansę swojej sztuce oraz przełamywać szkodliwe schematy. Słuchając bardzo dobrego debiutu Voice of Baceprot nachodzi mnie również cytat z „Tanga” Sławomira Mrożka. Moment kiedy jeden z bohaterów sztuki, Stomil mówi „Czy wiesz, ile trzeba było odwagi, aby zatańczyć tango?” idealnie odnosi się do działalności VoB. Dziewczyny pokazały, że mają więcej rockowych „cojones”, samozaparcia i odwagi niż niejeden potężny, brodaty, dosłownie „zbudowany” z metalu chłop machający głową na scenie.
Kiedy piszę te słowa dziewczyny są w trakcie swojej trasy koncertowej po USA. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że występowanie w Ameryce w tradycyjnych, muzułmańskich strojach może być odbierane w dość negatywny sposób ze względu chociażby na wydarzenia z września 2001 roku. Radykałowie znajdują się wszędzie, jednak wierzę mocno w to, że dziewczyny się nie złamią tylko będą dalej promować swoją muzykę i zwalczać kolejne przeciwności, które tak mocno dzielą społeczności na całym świecie.
Michał Drab
Dodaj komentarz