Gitarzysta przedstawia swoje przemyślenia. Czy wszystko poszło zgodnie z planem?
W wywiadzie dla programu „Trunk Nation With Eddie Trunk”, gitarzysta Black Sabbath, Tony Iommi, wspomniał zeszłotygodniowe wydarzenie „Back To The Beginning”, które było pożegnalnym występem Ozzy’ego Osbourne’a i Black Sabbath, a także pierwszym występem oryginalnego składu zespołu od 2005 roku.
– Cóż, ostatnie kilka miesięcy były naprawdę stresujące. Miesiąc temu robiliśmy próby. Ale nigdy nie wiadomo, co będzie, gdy nadejdzie dzień występu. Nie graliśmy z Billem Wardem od dwudziestu lat, więc zastanawialiśmy się, co będzie. Ale finalnie wszystko poszło do brze – powiedział Iommi. – Dobrze było znów zobaczyć chłopaków po latach i spędzić razem ten czas. Ja mieszkam w Anglii, a pozostali w USA. Mieliśmy czas na rozmowy i wspominanie dawnych czasów. Aczkolwiek to było dziwne wyjść na scenę na kilka utworów ze świadomością, że w Internecie oglądają nas miliony ludzi. Normalnie wyruszylibyśmy w trasę, a to wydało nam się naprawdę dziwne – dodaje gitarzysta.
Tony Iommi został również zapytany o selekcję piosenek, które Black Sabbath zaprezentował na scenie.
– Tak naprawdę chodziło o to, jak długo Ozzy da radę wytrzymać na scenie, bo przecież wcześniej grał utwory z solowych płyt. Powiedziałem mu, że nie powinien tego robić, bo jest duże ryzyko, że się wypali kiedy razem wyjdziemy na scenę. Ale tak się na szczęście nie stało. Zagraliśmy cztery utwory, a mieliśmy przygotowane sześć czy nawet siedem. Dobrze, że wszystko doszło do skutku – stwierdza muzyk.
Pożegnalny koncert Ozzy’ego i Black Sabbath zebrał na cele charytatywne 190 milionów dolarów.