Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Autor: Sławomir Rapior; 5 grudnia 2021 r.

Slayer, k***a. „Wojna błyskawiczna i zderzenie z czołgiem”

Byłem na koncercie Slayera w Poznaniu. Serio, nie wymyśliłem sobie tego. Był taki dzień. Pamiętam to świetnie jak przez mgłę: 2014 rok, wojna błyskawiczna i zderzenie z czołgiem. Enjoy the story.

Rage Aganinst The Machine. „Krzyk czasów, gdy byliśmy zbuntowani”

Byłem na koncercie Slayera w Poznaniu. Serio, nie wymyśliłem sobie tego. Był taki dzień. Pamiętam to świetnie jak przez mgłę: 2014 rok, wojna błyskawiczna i zderzenie z czołgiem. Enjoy the story.

Boli mnie ciało. Wszystko mnie boli. Kości, mięśnie, narządy wewnętrzne, których rozmieszczenia w organizmie nie potrafię dokładnie wskazać. To tak, jakby przejeżdżał po mnie czołg. Monstrualne gąsienice obierają ciało z mięsa i wbijają w ziemie, miażdżąc kosteczka po kosteczce. To, co wcześniej przypominało człowieka, staje się nagle miazgą i obraca w pył.

***

I czuję to za każdym razem, gdy wciskam play. Jakbym był w blenderze pełnym żyletek, igieł i szkła nastawionym na maksymalne obroty. Tyle czasu przy tej mocy w zupełności wystarczy, aby dosłownie zmiotło mnie z planszy. Slayer to pieprzony czołg. To wojna błyskawiczna. Tu nie ma jeńców, kompromisów i taryfy ulgowej. Jest płacz i zgrzytanie zębów. Pogruchotane kości i pisk w uszach.

Pamiętam to szczególnie z koncertu na Bułgarskiej w Poznaniu w 2014 r. To był jeden raz, gdy coś zadziało się tym mieście. Nie chodzi o to, że w Poznaniu nie ma kapel i lokali z muzyką na żywo. Tego jest całkiem pełno. Jest masa koncertów i są fajne festiwale miejskie, na które zjeżdżają zespoły z całego kraju. Chodzi o to, że nie mamy hali widowiskowej i większość petard światowego kalibru omija nas jak trędowatych. Piasek wystąpił ostatnio w Sali Ziemi na MTP. Z repertuarem „The Best Of”.

No więc gdy ogłoszono, że na stadionie zagrają Ghost, Slayer i Iron Maiden, zbieraliśmy szczęki z ziemi. Wtedy na moment zapłonęły nadzieje, że o to w końcu Miasto Doznań otwiera się na największych wymiataczy spod znaku hard & heavy. Wyobraź sobie bilbord: Korn, hala Arena, ten i ten dzień, taka i taka cena… albo jakaś inna hala czy stadion, cokolwiek, ale że Korn w Poznaniu… Sztos, co? Właściwie tak powinno być, ale przyzwyczailiśmy się, że nie jest. Ostatecznie z wielkich metalowych koncertów i festiwali w Pozku gówno wyszło, ale co sobie wtedy na Slayerze poużywaliśmy, tego nikt nam pazurem nie wyrwie. Posłuchajcie.

Oliwimy

Siedzimy w piątkę w lasku koło stadionu. Trwa nieoficjalny bifor. Poza nami jest tu sporo ludzi. Wszyscy tutaj zamieniają pełne butelki w puste, jakby to były zawody na czarodziejskie sztuczki. Jesteśmy bandą Robin Hooda, która przed atakiem na zamek obraca beczułki z winem. Palimy, rozmawiamy o piosenkach, pracy, zwykłych sprawach. Jednak ze świadomością, że szare schematy pochowają się zaraz po krzakach, a my w pełnej ekstazie będziemy skakać po murawie, jakby to był mecz o wszystko. Będziemy charczeć najjaśniejszą dziś prawdę, że Slayer, kurwa.

Krąży butelka. Nagle w naszą stronę lecą puszki. Jesteśmy przy stadionie, więc to mogą być kibole. Czujemy niepokój, jak po pierwszym odsłuchu „Diabolus in musica”.

Wielu z was będzie miało ochotę polać mnie smołą, obsypać pierzem i przegonić z widłami po jakiejś średniowiecznej starówce, ale ja naprawdę najbardziej z dyskografii Kalifornijczyków lubię właśnie ten krążek. Dzięki „Diabolus in musica” odkryłem numetal, choć jeszcze nie znałem tego terminu. W latach 90., jakoś w ich połowie sporo było eksperymentów z wizerunkiem i brzmieniem wśród ekstremalnych kapel. Wymienię choćby Metallicę, która w 96 ścięła włosy i wypuściła bardzo dobry album „Load”. Odchyły od normy są okej, pozwalają odświeżyć oddech i spojrzeć na dotychczasowe dokonania z dystansem. To ważne, żeby nie zjadać swojego ogona.

W ogóle ciekawa refleksja, że najlepsze płyty to te pierwsze, a potem te, na których kapele gają jak na tych pierwszych. Wiecie: „Metalika skończyła się na Kill`em`All” i takie tam. To najważniejsza rzecz na świecie, jeśli chodzi o premiery płyt, żeby brzmiało jak „stare dobre” („Wrócił stary dobry Rammstein”, „Ten kawałek to klasyczny Tool” itd.).

Gdy pojawia się nowy krążek jakiegoś legendarnego bandu, pierwsze co myślisz to, żeby tego nie zjebali jakimiś eksperymentami i żeby to było tak dobre, jak kiedyś, jak za starych czasów, gdy nie było internetu w telefonach, włosy były długie i tłuste, a gile schły na rękawach Ramonesek. Potem słuchasz numerów i cicho kręcisz nosem, że nawet fajne, ale to już nie to. Nie zdajesz sobie przy tym sprawy, że ty też nie jesteś już taki, jak kiedyś. Nikt nie jest. Teraz to teraz.

Lubię brutalne i szybkie jak gepard numery, wiadomo, że „Reign in Blood” to pierwsze, co pojawia się w głowie, gdy myślę o Slayerze. Ta płyta – wraz z „Master of Puppets” – to jedna z najważniejszych rzeczy, jakie przydarzyły się thrashmetalowi. Poza tym nie ma koncertów Zabójcy bez kawałków „Angel of Death” i „Raining Blood”. Mimo to najlepiej buja mnie „Diabolus”. Mam ciarki na policzkach, gdy słucham „Desire”.

Dobra, wracamy pod stadion. Nadal jesteśmy w lasku, jest czerwiec, przyjemny wieczór, ale nic tu po nas. Spadamy, bo coś tam już słychać. Poza tym wśród nocnej ciszy to co najwyżej umierają ludzie w lasach na granicy. Zresztą kogo to obchodzi, postawimy sobie dodatkowy talerzyk przy świątecznym stole i przejdzie.

Tymczasem zwijamy się w stronę stadionu. Lecimy do środka. Trzeba skasować bilety, zostać obszukanym po rękawach, kieszeniach i gaciach. Ok, przechodzimy dalej, tylko mamy stać prosto i w miarę „nie kłaść się na ludzi”. Coś jest nie tak z nawierzchnią, jakby sprężynowała pod butami. To chyba sztuczna trawa. A może to my? Z nami jest coś nie tak? Odkąd wyszliśmy z lasu. nie możemy złapać pionu. Trochę znosi, ale nie, na bank podłoże, zdecydowanie zbyt miękkie na ten twardy event.

Lubię Ghosta, który gra właśnie „Square Hammer”. Przyjemnie kiczowate, gitarowe granie z melodią. Przypomina mi się serial „Opowieści z Krypty”. Uwielbiałem go. Tobias Forge to trochę taki Opiekun krypty, który za dobre wynagradza, a za złe każe. Poza tym szanuję go za pracę u podstaw, jaką wykonuje, upowszechniając wizerunek piekielnego papieża w ramach artystycznej konwencji. Godne to i sprawiedliwe. „Cicirce” to prawdziwy cios. Fajnie się rozwija, ma czas. Kula się swoim tempem i wali ciężkim riffem, jak młotkiem w skroń. Aż ciepło się robi na sercu.

Z kolei Iron Maiden, który występuje dziś w roli headlinerga, to nie moja bajka. Miałem kiedyś kasetę „Killers” i tyle. Znam hiciory i to mi wystarczy. Nie mój odlot, nie mój samolot, panie Dickinson.

Blitzkrieg

Slayer – jeden z najważniejszych zespołów metalowej ekstremy. Ćwierć tzw. Wielkiej Czwórki Thrash Metalu. Wyobraź sobie pizzę, cztery jej ćwiartki, czyli Metalica, Anthrax, Megadeth i Slayer, przy czym ten ostatni to kawałek rzeźnickiej – samo mięcho. Ustalmy fakty:

Początki grupy sięgają 1981 r., debiutowali dwa lata później kultowym „Show No Mercy”. Na koncie w sumie 12 albumów, na scenie niemal 40 lat. Pięć nominacji do nagrody Grammy, dwie zgarnięte statuetki – najlepsze metalowe wykonanie: za „Eyes of the Insane” w 2007 r. i rok później za „Final Six”. Dyskografię zamyka „Repentless” z 2015 r. Aktualnie na emeryturze. Zdaniem Kerrego Kinga za wcześnie.

Za to przede mną dziś sporo pracy. Gdy ogarniam stadion wzrokiem, widzę że jest konkretnie wypełniony. Nie będzie łatwo doczołgać się w jakieś sensowne miejsce z dobrym widokiem. Rozglądam się wkoło wbity w sam środek murawy. Niezła dzicz, wojna na łokcie. Niech ktoś odgwiżdże faul. Trochę jak na safari, z tym że tu polujemy na Wielką Czwórkę, a w Afryce na Wielką Piątkę. Co by nie mówić, w obu przypadkach chodzi o to, by stanąć oko w oko z grubym zwierzem. Prawdziwą bestią, która urwie ci łeb jednym kłapnięciem paszczy.

Jeśli chodzi o ziomków, z którymi przyszedłem, to wszyscy się już pogubiliśmy. To w sumie było pewne. Totalnie odwaliło nam już w tym lesie wcześniej. Za duży szok, w tym mieście nie ma takich koncertów, a potem jak są, czujesz się jakbyś szedł na wojnę. Taki syndrom spuszczenia ze smyczy trochę następuje. Idziesz na całość, masz więcej sił, bo nie jechałeś przez pół Polski pociągiem od 6 rano. Jesteś świeży i blisko domu. Nawet nie wiesz, kiedy sięze szmaciłeś. Gdy to ciebie dociera, jest już za późno. Telefony nie działają, palce nie chcą trafiać w klawisze. Gdy za którymś razem udaję mi się wybrać numer, po drugiej stronie słyszę jazgot. Rozmowa na koncercie metalowym jest kompletnie bezsensu. To nawet trochę zabawne: GDZIE JESTEŚ!?!? SŁYSZYSZ MNIE?!?!, a z drugiej strony: AAARRRGGGHHHHHH!!!!

„Przebiję się pod scenę” – myślę. Barierka to mój Święty Graal. Zaraz to chyba „Raining Blood”. Tego riffu nie da się pomylić. Tnie po uszach równo. To wojna, dochodzi do mnie, gdy przebijam się przez tłum. Prawie przyrzekam, że widzę niemieckie hełmy i czołgi tratujące ludzi w zasiekach. Muszę dostać się kwatery głównej pod barierką, takie są rozkazy żołnierzu. Wtem salwa jak z karabinu maszynowego rozpruwa powietrze. To „War Esemble”. Ludzie skaczą, rytmicznie machają głowami, ja upadam bezwładnie, z nosa leje mi się krew, prawdopodobnie nadziałem się na czyjeś pogo.

W oczach dwoi mi się i troi już nie wiem od czego. Nagle ktoś podnosi mnie i stawia na niepewne nogi. Jedyne wyjście to wbiec w tłum i przecisnąć się do przodu, do Toma, który – z tą brodą – przypomina Świętego Mikołaja z piekła. Wchodzę głębiej, czuje się jak w pralce, wirujemy jak brudne gacie. Cały czas trochę bliżej, chociaż milimetr. W tym czasie ze sceny dolatują dźwięki „Seasons in the Abbys” i „Dead Skin Mask” następujące po sobie.

Czuję się niesamowicie pośród tych wszystkich ludzi. Wyobrażam sobie „Bitwę Bękartów” – jeden z odcinków „Gry o Tron”, gdy Jon Snow wyłania się jak zombie spod góry trupów i heroicznie zmierza do celu – pod barierkę, a nie zaraz… Uwielbiam „Dead Skin Mask”, znakomity klimat i tempo, powyginane gitary, podwójna stopa jak przytłumiony CKM. Z kolei „Seasonss in the Abbys” był pierwszy numerem Slayera, jaki usłyszałem. Kaseta VHS i klip z piramidami. Z miejsca wiedziałem, że gdy umrę, chcę być pochowany w piramidzie i najlepiej, żeby Slayer zagrał „Seasons” jako requiem. Grubo, nie?

Ledwie biorę kolejny oddech, już dawno minąłem reżyserkę, przeciskam się w nieprzyjaznym świecie łokci i pach. Jakby wszyscy ludzie w tym sektorze byli zbudowani z ostrych i wystających części ciała. Do tego wszystko wkoło jest wilgotne. Ostatecznie uderzam głową w barierkę.

– Tu nie przejdziesz, to strefa Golden Circle, wjazd tylko dla posiadaczy biletów typu Early Birds – mówi czyjś głos.

Jestem wściekły. „Przesadzili z tą strefą dla uprzywilejowanych, o miejscu pod sceną powinny decydować mięśnie i determinacja, a nie oferty handlowe” – myślę. Ale zaraz, tak łatwo się nie poddam, głowa przejdzie – reszta też przejdzie…

– Tej, Rapio! To ty?!?! Ale fuks, ja jeb*ę, ale jaja – Wieprz śmieje się, że mnie tu znalazł, to faktycznie niesamowite. – Spadamy na browara, nie ma kolejek, bo wszyscy są tutaj a dalej i tak nie przejdziesz – mówi, a ja myślę sobie, że to ma sens. Opuszczamy okopy i zwijamy się bokiem, jakimś cudem uchodzimy z życiem, wojna trwa. Pijemy złoto stadionu, gdy z głośników sączy się „South of Heaven”. Pora zwolnić, wojna to piekło, spocznij żołnierzu.

Dodaj komentarz

RockMetal F***T

RockMetalNews TV

Jesteśmy blisko zespołów, koncertów i ludzi związanych z muzyką, by dostarczać Wam najlepsze treści VIDEO

RockMetalNews TV to ogólny dział, w którym przekrojowo prezentujemy nasze realizacje video z różnych serii. Znajdziecie tu zarówno minidokumenty, jak i materiały z serii „#tour report”. W RockMetalNews TV nie brakuje również wywiadów video, w tym wywiadów nagrywanych w siedzibie naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu, a także wywiadów z serii Six Questions Show prowadzonych dla nas przez Filipa i Pawła z zespołu The Sixpounder.

Bohaterami naszych materiałów video są uznane marki, jak Behemoth, Acid Drinkers czy Nocny Kochanek, ale też młodsze kapele, które dopiero budują swoją pozycję na scenie. Równie chętnie pojawiamy się na dużych festiwalach oraz w małych, ciasnych klubach, bez względu na okoliczności zawsze starając się łapać dla Was dobre kadry. Zapraszamy do oglądania nowych i archiwalnych materiałów na podstronie działu RockMetalNews TV.

WYwiady

Sprawdźcie wywiady prosto z naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu

Przeprowadzanie wywiadów z muzykami i ludźmi związanymi z branżą muzyczną to jedna z naszych największych zajawek. Z artystami spotykamy się w naszej nowej redakcji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy własne ministudio i komfortową przestrzeń dla naszych gości. Rozmowy odbywają się w możliwie luźnej, przyjaznej atmosferze.

Oprócz pełnowymiarowych wywiadów przygotowujemy również krótsze materiały lifestyle’owe. Pytamy w nich muzyków i ludzi związanych z branżą muzyczną o ich największe inspiracje, ulubione płyty, najbardziej niezapomniane koncerty i pozamuzyczne zajawki, którymi na co dzień rzadko mogą się pochwalić. Zapraszamy do oglądania naszych wywiadów na podstronie działu z wywiadami.

Artykuły

Szukasz czegoś do poczytania? Nasze autorskie artykuły powinny Cię zainteresować

RockMetalNews to serwis przede wszystkim newsowy, nastawiony na przekazywanie najważniejszych i najciekawszych informacji ze świata rocka/metalu – możliwie szybko, konkretnie i zarazem rzetelnie. Chcemy jednak, by nasi czytelnicy mogli znaleźć tu również  bardziej rozbudowane treści, napisane z pasją i poparte wiedzą oraz researchem. Właśnie po to powstał ten dział.

Dział „Artykuły” to ważna część RockMetalNews.pl. Jeśli interesujesz się muzyką, zwłaszcza tą głośniejszą niż pop, zawsze znajdziesz tu coś do poczytania. Wszystkie artykuły trafiające do tego działu to stuprocentowo autorskie treści, mające odrębną, inspirowaną papierowymi magazynami muzycznymi szatę graficzną. Zapraszamy do lektury nowych i archiwalnych tekstów na podstronie działu z artykułami.

Horror

Muzyka nie jest naszą jedyną zajawką. Uwielbiamy też horrory

Odwiedzając nasz portal, z pewnością nie raz natknęliście się na treści związane z horrorami. To nie przypadek, bo oprócz głośnej muzyki kręcą nas też horrory (nawet te slapstickowe!). Poświęciliśmy im osobny dział. Na podstronie „Horrory” prezentujemy najnowsze informacje ze świata filmów grozy, tematyczne zestawienia naszym zdaniem najlepszych horrorów, a także przeróżne ciekawostki. Bez względu na to, czy chcecie poznać najbardziej przerażające nowości, czy po prostu szukacie dobrego filmu na wieczór, podstrona „Horrory” wciągnie Was jak Pennywise do mrocznych kanałów Derry.