Queensrÿche: „Presja i determinacja” #wywiad

Queensrÿche to jeden z filarów amerykańskiego heavy metalu. Przez ponad czterdzieści lat zespół przyciąga nowe pokolenia fanów, a wokalista, Todd La Torre, opowiedział nam między innymi o swoich najwcześniejszych wspomnieniach muzycznych, pierwszych krokach jako frontman, tworzeniu muzyki, wrestlingu i wielu innych.

Pamiętasz swoje najwcześniejsze muzyczne wspomnienie?

Todd La Torre: (Chwila zastanowienia) Jest ich kilka. Pamiętam koncert grupy Loverboy w 1983 roku. Miałem wtedy dziewięć lat. To było moje pierwsze większe doświadczenie z muzyką na żywo. Kolejnym wspomnieniem jest koncert Prince’a podczas trasy Purple Rain. Wybrałem się na niego z moją mamą i siostrą. Wyróżniłbym te dwa wydarzenia, ponieważ mocno wpłynęły na moje dzieciństwo i to jak zacząłem interesować się muzyką.

Zadałem to pytanie na początku, ponieważ znalazłem informację, że Twoi rodzice bardzo interesowali się muzyką i zabierali cię na koncerty jazzowe i r’n’b gdy byłeś bardzo młody.

T: Tak, to prawda. Moja mama jest wielką entuzjastką tej muzyki i chodziliśmy na wiele koncertów tego typu. Były to występy takich artystów jak Al Jarreau, David Sanborn czy bardzo znany pianista jazzowy, Joe Sample. Później doświadczyłem muzyki Anity Baker i George’a Bensona. Artystów jazzowych i r’n’b było w moim życiu bardzo wielu, więc nie sposób wymienić ich wszystkich. Dorastałem w rodzinie gdzie było od zawsze mnóstwo muzyki. Z tatą słuchałem takich artystów jak Billy Joel, Steely Dan czy zespół Fleetwood Mac. W późniejszych latach pojawiła się muzyka Michaela Jacksona, Teddy’ego Pendegrassa i grupy Earth, Wind & Fire.

A jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie związane z muzyką Queensrÿche?

T: Moja siostra spotykała się w szkole średniej z pewnym chłopakiem. On miał na kasecie album „Operation Mindcrime”. Nie znałem wcześniej tego zespołu, więc dał mi tę kasetę. Zacząłem słuchać jej na okrągło. W tym samym czasie grałem też na perkusji. Ogromne wrażenie zrobił na mnie teledysk do utworu „Eyes of A Stranger” i coraz mocniej wsiąkałem w muzykę Queensrÿche. Na żywo pierwszy raz widziałem ich gdy ukazał się album „Empire”. Koncert odbywał się w hali w moim rodzinnym mieście i był wyprzedany. Przyszło tysiące fanów zespołu. Byłem wtedy nastolatkiem i ten dzień wspominam jako fantastyczne przeżycie.

Myślałeś wtedy, że wiele lat później dołączysz do zespołu jako wokalista?

T: Absolutnie nie. Nigdy nie myślałem, że będę wokalistą w jakimkolwiek zespole, ponieważ zawsze grałem na perkusji. Grałem w różnych zespołach przez wiele lat mając nadzieję, że uda mi się zaistnieć jako perkusista, ale to nigdy się nie wydarzyło. Nigdy wcześniej nigdzie nie śpiewałem, dopóki nie dołączyłem do Crimson Glory, co tak naprawdę było czystym przypadkiem. Nigdy nie byłem gościem, który systematycznie ćwiczy skale i pracuje nad umiejętnościami. Dodatkowo powiem ci, że nigdy nie wziąłem ani jednej lekcji śpiewu. Jeśli śpiewałem, to tylko w swoim domu, dla siebie. Nie jestem też typem człowieka, który w swoim życiu pragnie być w centrum uwagi. Wiem, że wielu wokalistów to lubi, bo taka jest też rola frontmana w zespole. To nigdy nie był mój cel. Teraz, jako wokalista, po prostu nie zwracam na to uwagi.

Jak w takim razie wyglądały Twoje pierwsze kroki jako wokalista w zespole Crimson Glory?

T: Pierwsze występy z Crimson Glory były dla mnie bardzo niekomfortowe. Czułem się na scenie kompletnie bezbronny. Kiedy jest się perkusistą, którego miejsce jest z tyłu sceny za zestawem bębnów i talerzy, to działa jak tarcza. Siedzę nieruchomo i po prostu robię swoje. To była moja strefa komfortu. Śpiewanie było zupełnie nowym doświadczeniem. W końcu pomyślałem, że postawię na jedną kartę i spróbuję. Po czasie myślę, że było warto i jestem w tym wystarczająco dobry.

W tym roku mijają trzy lata od premiery ostatniej płyty Queensryche, „Digital Noise Alliance”. Jak z perspektywy czasu wspominasz ten album?

T: Bardzo podoba mi się ta płyta. Czy to najlepszy album jaki nagraliśmy? Nie. Ale to prawdopodobnie dlatego, że każdy artysta zawsze czuje, że mógłby zrobić coś lepiej, coś poprawić. Jestem dumny z pracy, którą wykonaliśmy. Wielu fanów również wypowiada się o nim bardzo entuzjastycznie. Ogólnie sprawa wygląda tak, że po prostu tworzymy piosenki. Czasem uda się napisać zbiór prawdziwie mocnych i przebojowych piosenek, a czasem takich, które nawet nie aspirują do bycia hitami. Koniec końców sądzę, że to solidna płyta. Myślę, że to był również dobry czas, kiedy się ukazała. W tej chwili pracujemy nad nową muzyką, a za kilka godzin reszta zespołu będzie u mnie w domu i bierzemy się do działania (rozmowa odbyła się 23 stycznia red.). Nad nowymi utworami pracujemy tradycyjnie z naszym przyjacielem i producentem, Zeussem (Christopher Harris, amerykański producent muzyczny współpracujący między innymi z Robem Zombie, Suffocation i Soulfly red.), a już za tydzień robimy przerwę, ponieważ rozpoczynamy naszą europejską trasę.

Czy praca nad „Digital Noise Alliance” bardzo różniła się od pracy nad albumem „Queensrÿche” z 2013 roku, który był Twoim pierwszym krążkiem nagranym z zespołem?

T: Album „Queensrÿche” to szybka i dynamiczna muzyka. Sposób jej powstawania był równie szybki. Ten album był również wyzwaniem dla zespołu ze względu na zmianę wokalisty (w 2012 roku wieloletni wokalista, Geoff Tate, rozstał się z zespołem, red.). Pozwolono mi brzmieć naturalnie, ale sądzę, że celem było to, aby wokal choć trochę przypominał Geoffa. Otrzymywałem sugestie, abym był trochę bardziej agresywny i szorstki. Pozostali muzycy robili wszystko, aby jak najbardziej ułatwić mi wejście w zespół, co bardzo pomogło. Miałem również swój udział w aranżacji partii perkusyjnych od samych wersji demo. Od początku dostałem bardzo dużą wolność artystyczną w zespole i mogę prezentować swoje pomysły na partie zarówno gitarowe jak i perkusyjne. Różnicą między tą płytą, a kolejnymi było to, że przy „Queensrÿche” każdy opracowywał pomysły bardziej na własną rękę i one były już gotowe w momencie nagrywania, a przy kolejnych wydawnictwach dochodziło do co raz aktywniejszego tworzenia muzyki wspólnie. I tak jest do dziś.

Czułeś dużą presję przy nagrywaniu pierwszej płyty z zespołem?

T: Oczywiście, że tak. To pierwszy album z tak dużym zespołem i zastąpienie wieloletniego, kultowego wokalisty co wiąże się z ryzykiem jak przyjmą to fani. Presja od początku była naprawdę duża. Ale ja również byłem zdeterminowany do pracy. Powiedziałem chłopakom, aby pokazali mi wszystko, co mają, bez narzekania, że z czymś mogę sobie nie dać rady. Myślę, że tą determinacją i energią stworzyłem sobie przewagę od samego początku.

To prawda, że nad ostatnią płytą pracowaliście w domu słynnego amerykańskiego aktora i wrestlera, Hulka Hogana?

T: Tak. Mam przyjaciela, który kupił dom należący swego czasu do Hulka Hogana. To ogromna posiadłość o powierzchni 1700 metrów. Miejsce idealne do nagrań perkusji, ponieważ są w nim masywne sufity z drewnianymi belkami. Odbyliśmy tam kilka sesji kompozycyjnych i nagraniowych, między innymi właśnie z perkusją. Bardzo dobrze i komfortowo się w nim pracowało.

Poznałeś osobiście Hulka?

T: Nie. Widziałem go kilka razy na mieście i w okolicy, ponieważ mieszka w pobliżu, jednak nigdy z nim nie rozmawiałem. Nie jestem typem człowieka, który, gdy widzi kogoś sławnego biegnie po autograf i zdjęcie. To kompletnie nie w moim stylu.

Rozumiem. Zapytałem o to, ponieważ Hulk Hogan to ikona popkultury w USA, słynny aktor i wrestler. Interesujesz się wrestlingiem?

T: Absolutnie nie. Kiedy byłem dzieckiem i wrestling był już wtedy bardzo popularny w USA, robiło to na mnie duże wrażenie. Z perspektywy dziecka tego typu rzeczy wyglądają bardzo realistycznie. Pamiętam, jak w Halloween chodziliśmy z kolegami w przebraniach po domach zbierając cukierki. Okazało się, że w moim sąsiedztwie mieszka Greg „The Hammer” Valentine, jeden z najsłynniejszych wrestlerów. Otworzył nam drzwi, a ja krzyknąłem: „O! To ten słynny wrestler!”. Wtedy byłem tym podekscytowany, ale dziś kompletnie nie śledzę wrestlingu. Czasem spotykam Grega na lotnisku w Tampie, ale ogólnie to nie jest mój świat. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę jaki wpływ miał wrestling na rozwój popkultury w USA i nie tylko. Hulk Hogan jest tego najlepszym przykładem.

Wyruszacie wkrótce w trasę po Europie. Jakie widzisz różnice między koncertowaniem w USA i na Starym Kontynencie?

T: Mam wrażenie, że w Europie jest większe zainteresowanie heavy i thrash metalem. Ogólnie bardzo oldschoolowym i mocnym graniem. W Ameryce ludzie oczywiście bardzo lubią metal, ale zauważam ich większe przywiązanie do hitów danego zespołu. Gdy gramy takie utwory jak „Empire”, „Jet City Woman” czy „Silent Lucidity”, publiczność zawsze szaleje. W Europie publiczność jest energiczna przy prawie każdym utworze, chociaż zdarzały mi się takie koncerty, gdzie ludzie pod sceną stali wręcz nieruchomo. To było w Wielkiej Brytanii. Narody takie jak Niemcy i Grecy są na naszych koncertach bardzo żywiołowi. Grecy mają w sobie podobną energię jak fani w Ameryce Południowej. W Twoim kraju, Polsce, grałem niestety tylko raz, więc nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale mam nadzieję, że już w lutym w Warszawie zobaczę energię polskich fanów. Oczywiście znam polskie zespoły metalowe jak Behemoth czy Vader.

Mamy jeszcze na przykład zespół Riverside, który gra progresywny rock/metal i również jest popularny na w wielu krajach. Polecam Ci serdecznie ich muzykę.

T: Riverside? Nie słyszałem. Muszę ich sprawdzić. Słyszałem też o Przystanku Woodstock w Polsce. Podobno to świetny festiwal.

Lubisz słuchać muzyki w domu, czy raczej delektujesz się ciszą i spokojem?

T: Bardzo rzadko puszczam muzykę w domu. Zazwyczaj słucham podcastów, albo oglądam coś z żoną na Netfliksie. Moja żona puszcza w domu o wiele więcej muzyki niż ja. Z racji, że jestem muzykiem i robię to zawodowo, potrzebuję często, aby moje uszy i głowa odpoczęły od dźwięków. Przez lata słuchałem muzyki w ogromnych ilościach, a teraz uwielbiam ciszę, spokój i inne rzeczy do słuchania jak właśnie podcasty z różnych dziedzin.

Chciałbym zapytać o Twoje plany na kolejny solowy album. Czy tworzysz już nowe rzeczy?

T: Tak. Mam mnóstwo pomysłów i szkiców na piosenki. Pracowałem nad nimi dosyć długo, ale wydarzenia ostatnich miesięcy, jak trasa koncertowa, a następnie dwa duże huragany, które uderzyły w stan w którym mieszkam, czyli Florydę sprawiły, że musiałem zadbać o inne sprawy. Dom mojej mamy został uszkodzony na skutek huraganu, więc zająłem się remontem. W tej chwili razem z moją rodziną przeprowadzamy się z Florydy, więc dużo czasu zajmuje mi przygotowanie domu na sprzedaż. Mam mnóstwo rzeczy wokół, które powstrzymują mnie przed dalszym tworzeniem muzyki. Do tego dochodzi nowa muzyka Queensrÿche. Jestem pewien, że prędzej czy później skończę przygotowywać muzykę na kolejny solowy album.

Zespół Queensrÿche zawsze poruszał tematy związane z codziennym życiem i czasami, w których żyjemy. Czy wydarzenia społeczne i polityczne jakie dzieją się przez ostatnie lata na świecie będą miały wpływ na nową muzykę?

T: Z pewnością. Tak jak mówisz, w tekstach Queensrÿche było to obecne od zawsze i ten wymiar wyrazu jest dla mnie bardzo ważny. Bardzo interesuję się tym, co dzieje się na świecie, chociażby napiętą sytuacją w Twoim regionie Europy i toczącej się wojnie. To przerażające i bardzo mocno mnie dotyka. Teraz w USA wybrano kompletnego idiotę na urząd prezydenta. Te wszystkie rzeczy naturalnie przenikają do warstwy lirycznej piosenki: polityka, niesprawiedliwości społeczne, konflikty międzyludzkie, może w mniejszym stopniu religia. Obecna sytuacja na świecie przepełnia mnie dużym strachem o przyszłość. Trump chce rozszerzyć Amerykę o nowe terytoria, ma jakiś dziwny plan na sytuację na Ukrainie. To wszystko jest cholernie przerażające. Nienawidzę tego mówić, ale takie sytuacje to kopalnia tematów i inspiracji dla artysty. Ludzkość chyba nie może żyć w zgodzie i w pokoju.

Smutna prawda. Nie chciałbym zakończyć tego wywiadu tak pesymistycznym stwierdzeniem, więc mam ostatnie pytanie: Co jest najbardziej fascynujące w byciu muzykiem?

T: (Chwila zamyślenia). Sądzę, że muzycy i ogólnie artyści patrzą na świat trochę inaczej niż przeciętni ludzie. Moje uszy są bardziej wrażliwe na dźwięki, na bodźce. Sam często łapię się na tym, że dźwięki dnia codziennego i życia wokół mnie mogą w jakiś sposób przykuć moją uwagę i zainspirować. To coś wspaniałego.

Dziękuję Ci za rozmowę i życzę powodzenia na trasie!

T: Również dziękuję. Wszystkiego dobrego!

Rozmawiał: Michał Drab

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

RockMetal F***T

RockMetalNews TV

Jesteśmy blisko zespołów, koncertów i ludzi związanych z muzyką, by dostarczać Wam najlepsze treści VIDEO

RockMetalNews TV to ogólny dział, w którym przekrojowo prezentujemy nasze realizacje video z różnych serii. Znajdziecie tu zarówno minidokumenty, jak i materiały z serii „#tour report”. W RockMetalNews TV nie brakuje również wywiadów video, w tym wywiadów nagrywanych w siedzibie naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu, a także wywiadów z serii Six Questions Show prowadzonych dla nas przez Filipa i Pawła z zespołu The Sixpounder.

Bohaterami naszych materiałów video są uznane marki, jak Behemoth, Acid Drinkers czy Nocny Kochanek, ale też młodsze kapele, które dopiero budują swoją pozycję na scenie. Równie chętnie pojawiamy się na dużych festiwalach oraz w małych, ciasnych klubach, bez względu na okoliczności zawsze starając się łapać dla Was dobre kadry. Zapraszamy do oglądania nowych i archiwalnych materiałów na podstronie działu RockMetalNews TV.

WYwiady

Sprawdźcie wywiady prosto z naszej redakcji w CK Zamek w Poznaniu

Przeprowadzanie wywiadów z muzykami i ludźmi związanymi z branżą muzyczną to jedna z naszych największych zajawek. Z artystami spotykamy się w naszej nowej redakcji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, gdzie zorganizowaliśmy własne ministudio i komfortową przestrzeń dla naszych gości. Rozmowy odbywają się w możliwie luźnej, przyjaznej atmosferze.

Oprócz pełnowymiarowych wywiadów przygotowujemy również krótsze materiały lifestyle’owe. Pytamy w nich muzyków i ludzi związanych z branżą muzyczną o ich największe inspiracje, ulubione płyty, najbardziej niezapomniane koncerty i pozamuzyczne zajawki, którymi na co dzień rzadko mogą się pochwalić. Zapraszamy do oglądania naszych wywiadów na podstronie działu z wywiadami.

Artykuły

Szukasz czegoś do poczytania? Nasze autorskie artykuły powinny Cię zainteresować

RockMetalNews to serwis przede wszystkim newsowy, nastawiony na przekazywanie najważniejszych i najciekawszych informacji ze świata rocka/metalu – możliwie szybko, konkretnie i zarazem rzetelnie. Chcemy jednak, by nasi czytelnicy mogli znaleźć tu również  bardziej rozbudowane treści, napisane z pasją i poparte wiedzą oraz researchem. Właśnie po to powstał ten dział.

Dział „Artykuły” to ważna część RockMetalNews.pl. Jeśli interesujesz się muzyką, zwłaszcza tą głośniejszą niż pop, zawsze znajdziesz tu coś do poczytania. Wszystkie artykuły trafiające do tego działu to stuprocentowo autorskie treści, mające odrębną, inspirowaną papierowymi magazynami muzycznymi szatę graficzną. Zapraszamy do lektury nowych i archiwalnych tekstów na podstronie działu z artykułami.

Horror

Muzyka nie jest naszą jedyną zajawką. Uwielbiamy też horrory

Odwiedzając nasz portal, z pewnością nie raz natknęliście się na treści związane z horrorami. To nie przypadek, bo oprócz głośnej muzyki kręcą nas też horrory (nawet te slapstickowe!). Poświęciliśmy im osobny dział. Na podstronie „Horrory” prezentujemy najnowsze informacje ze świata filmów grozy, tematyczne zestawienia naszym zdaniem najlepszych horrorów, a także przeróżne ciekawostki. Bez względu na to, czy chcecie poznać najbardziej przerażające nowości, czy po prostu szukacie dobrego filmu na wieczór, podstrona „Horrory” wciągnie Was jak Pennywise do mrocznych kanałów Derry.