JitterFlow to unikalne trio, które w swojej twórczości łączy ciężkie, brutalne brzmienia m.in. w swingowych i jazzowych aranżacjach. Warszawski, a od niedawna polsko-portugalski, zespół po zmianie na stanowisku perskusisty 23 lutego powraca na scenę w nowym składzie. Podczas występu w stołecznym klubie VooDoo z JitterFlow po raz pierwszy zaprezentuje się nowy bębniarz Pedro.
Pedro, jak to się stało, że dołączyłeś do składu Jitterflow?
Myślę, że tak po prostu miało się to stać. Pierwszy raz na JitterFlow natknąłem się gdzieś w internecie. Kiedy usłyszałem muzykę tego zespołu na portalach społecznościowych, szczęka mi opadła z hukiem i powiedziałem sobie wówczas: „To jest zespół, w którym chcę grać!”. Piosenki pełne mocy, energii i duszy – oniemiałem wtedy. Wkrótce później poznaliśmy się. Chłopaki akurat szukały perkusisty i jedziemy dalej już razem.
Jak w ogóle doszło do tego, że osiedliłeś się w Polsce? Przecież Portugalia to… słoneczna Portugalia!
Cóż, szczerze mówiąc, w mieście w którym się urodziłem, nie ma zbyt wiele słońca w ciągu roku i tak naprawdę nie jestem wielkim fanem plaży i upałów. Ale tak naprawdę powodem, dla którego przybyłem do Polski, było uczucie: miłość. Gdy jeszcze mieszkałem w Porto, poznałem wspaniałą Polkę. Zakochałem się i zrobiłem wszystko, aby być blisko niej. A teraz żyję szczęśliwie w Warszawie. Kocham to miasto, ludzi i kocham Jitterflow.
Jak wyglądają Twoje wcześniejsze doświadczenia muzyczne i na ile są one spójne z niełatwą muzyką JitterFlow?
Moje poprzednie doświadczenia muzyczne są dość spójne z muzyką Jitterflow. Nie chcę się rozgadywać o projektach, w których się realizowałem. Ważne, że zawsze byłem związany z rockiem i funky oraz wszelkimi fuzjami tych gatunków. W JitterFlow znalazłem coś więcej – moc i ciężar z niewiarygodną i zaraźliwą energią.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z perkusją? Czy to był zawsze ten instrument czy grasz także na innych?
Naukę gry na organach elektronicznych rozpocząłem, gdy miałem 9 lat. Było to dla mnie wspaniałe doświadczenie, ponieważ miałem okazję poznać podstawy teorii muzyki. Ale w gruncie rzeczy to nie było moje prawdziwe powołanie. Od najmłodszych lat pamiętam upodobanie do perkusji. Pamiętam, jak słuchając winyli mojego ojca, starałem się nadążyć za rytmem, uderzając łyżkami kuchennymi mojej mamy na krzesłach. Później, jako nastolatek, byłem zdumiony perkusją Nirvany i zdałem sobie sprawę, że moim celem jest bębnienie. Moje pierwsze kroki jako perkusisty odbyły się przy dźwiękach Nirvany i Red Hot Chilli Peppers. Wiele się od nich nauczyłem.
Masz jakiś kontakt z muzykami z Portugalii? Jak oceniasz obecną portugalską scenę ciężkiego grania? Są jakieś zespoły, na które twoim zdaniem powinniśmy zwrócić uwagę?
Tak, mam kontakt z wieloma muzykami w Portugalii. To kraj, który ma wielu dobrych muzyków. Na szczęście miałem okazję zagrać z najlepszymi. Niestety, Portugalia nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego przebicia tym fantastycznym muzykom, a uwierzcie mi, są tam świetni instrumentaliści we wszystkich stylach muzycznych. Jest tyle dobrych zespołów, że nie chcę wskazywać zaledwie kilku z nich, ponieważ nie byłoby to sprawiedliwe dla innych, a wymienienie wszystkich przeciążyłoby naszą rozmowę…
Mógłbyś porównać – na podstawie swoich obserwacji – polski i portugalski rynek muzyczny? Jakie widzisz podobieństwa i różnice?
Są bardzo podobne. Zarówno Portugalia, jak i Polska mają dobrze rozwinięty wewnętrzny rynek muzyczny. Największym problemem w tych krajach jest to, że nie są w stanie wyeksportować swojej sztuki. Ale Polska jest prawdopodobnie lepiej położona geograficznie, granicząc z kilkoma krajami europejskimi, co przynajmniej teoretycznie powinno pomóc w zdecydowanie szerszej dystrybucji twórczości.
Na profilu Facebook JitterFlow udostępniliście zdjęcia z grudniowej sesji muzycznej, czy pracujecie nad nową muzyką?
Owszem, nagrywaliśmy nowe pomysły, ale w tej chwili najbardziej skupiamy się na przygotowaniach do koncertu, który przed nami – 23 lutego. Koncert ten będzie składał się z utworów z pierwszego album JitterFlow. Będzie to także nasz pierwszy koncert w nowym składzie. Po nim, naszym priorytetem będzie praca nad nową muzyką, co jest dla mnie bardzo ekscytujące.
Czy nie warto byłoby przypomnieć się słuchaczom jakimś klipem? Zastanawiacie się nad tym?
Oczywiście byłoby warto, myślimy o tym. Prawdopodobnie niedługo wydamy trochę audiowizualnych treści w sieciach społecznościowych.
Jak wyglądają Wasze plany na bieżący rok?
Nasz plany na ten rok, to przede wszystkim nagrywanie nowej muzyki!