Ivan Moody z Five Finger Death Punch zapracował na opinię przypałowca, ale w ostatnim czasie wokalista robi wszystko, by naprawić błędy przeszłości. Muzyk chce zamienić dwie swoje posiadłości na ośrodki odwykowe.
Czasy, gdy Ivan Moddy nie wylewał za kołnierz, przysparzając mnóstwo problemów kolegom z zespołu, to już przeszłość. Wokalista stoczył ciężką walkę z nałogiem, która zakończyła się sukcesem. Frontman Five Finger Death Punch pozostaje trzeźwy, w czym pomaga mu praca na podwójnych obrotach.
Wzmożona aktywność z Five Finger Death Punch i rozwijanie własnej firmy sprzedającej produkty z konopi nie wyczerpuje pokładów energii, jakie Moody uwolnił w sobie po wzięciu rozbratu z alkoholem. Muzyk walczy o odkupienie, pomagając innym pokonać nałóg. W tym roku zamierza przekształcić dwie ze swoich posiadłości w ośrodki odwykowe. O wszystkim poinformował na Instagramie.
– Każdy wie, że cały czas jestem w trakcie leczenia. Jestem z tego powodu z siebie dumny. To coś, co mogę nazwać moim fundamentem – opowiada wokalista.
– Chcę zrobić najlepsze, co mogę, czyli przekształcić mój dom w Las Vegas w dom dla młodych kobiet walczących z nałogiem, najprawdopodobniej w przedziale wiekowym 18-40 lat. Nie zamierzam wchodzić w szczegóły, ale taki jest plan. Druga rzecz to zrobienie tego samego, ale w Colorado i dla mężczyzn. Ta sama grupa wiekowa – swój pomysł prezentuje Moody.
– Chodzenie na spotkania to jedno. Druga rzecz to bycie zaangażowanym i dawanie dużo od siebie, bo o to chodzi w odwyku. Mnie chodzi też o oddanie tego, co sam otrzymałem – wyjaśnia muzyk.
Szanujemy postawę Moody’ego. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a nie zakładamy, żeby mogło być inaczej, w marcu wokaliście stukną trzy lata w trzeźwości. Oby tak dalej, bo alkohol ewidentnie mu nie służył…
CZYTAJ TEŻ: IVAN MOODY O PROBLEMACH Z ALKOHOLEM I NOWYCH CELACH
Dyskografię Five Finger Death Punch zamyka ubiegłoroczny album „F8”. Z materiałem z płyty popularni Amerykanie wystąpili w Polsce 12 lutego 2020 r. w Warszawie.