Legendarny perkusista wspomina płytę przy której pracował
Gene Hoglan to jeden z najbardziej zasłużonych perkusistów w historii metalu. Współtworzył wiele kultowych zespołów i płyt, a wśród nich jest między innymi album „Symbolic” amerykańskiej grupy Death. W wywiadzie dla „The Garza Podcast” Hoglan opowiedział o powstaniu tej płyty i jej odbiorze, który, jak się okazuje, wcale nie był pozytywny.
– Kiedy wydaliśmy „Symbolic”, to absolutnie nie miał takiego statusu jaki ma dziś. Ta płyta była znienawidzona po premierze. Całkowicie znienawidzona. Jedynymi ludźmi, którzy go „nie nienawidzili” było kilku dziennikarzy, którzy napisali dobre recenzje. Ale fani mieli zupełnie inne zdanie. Docierały do nas głosy w stylu: „Co zrobiliście z moim ukochanym zespołem?”, Gdzie jest brzmienie „Scream Bloody Gore”?, Gdzie jest brzmienie „Leprosy”? Ta płyta to melodyjne, muzyczne gówno!” – wspomina Hoglan. – Nie byli na to gotowi. Byli przyzwyczajeni do ekstremalnego i niemelodyjnego death metalu – tłumaczy perkusista.
Hoglan opowiedział również o wpływie muzyki Death na późniejszy rozwój metalu.
– Chociaż Chuck Schuldiner i zespół Death nie wynalazł death metalu, to miał ogromny wpływ na jego rozwój. Zarówno pod kątem technicznym jak i melodyjnym. Takie płyty jak „Individual Thought Patterns” czy „Symbolic” miały ogromny wpływ na melodyjną stronę death metalu – twierdzi muzyk.