Jeżdżenie na festiwale poprawia nasze relacje interpersonalne? Nigdy nie mieliśmy co do tego wątpliwości, ale właśnie potwierdzili to naukowcy z Yale University, którzy przyjrzeli się festiwalowiczom.
Z najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców z Yale University wynika, że warto jeździć na festiwale – i nie chodzi wyłącznie o zabawę. Badacze przekonują, że festiwale wzmacniają w nas poczucie więzi z innymi ludźmi. Dzięki nim jesteśmy bardziej skorzy pomagać osobom będącym w potrzebie. Efekt ten jest długofalowy, co oznacza, że nawet do pół roku po festiwalu jesteśmy lepszymi ludźmi. Tak przynajmniej twierdzą autorzy raportu.
Zespół pracowników naukowych Yale University wcześniej dowiódł, że poczucie przynależności do większej społeczności wzmacniają również zgromadzenia religijne. Aby sprawdzić, czy tak samo na jednostkę oddziałują festiwale, badacze przyjrzeli się kilku wydarzeniom: amerykańskiemu Burning Man, angielskiemu Burning Nest i kilku innym popularnym imprezom.
– Od dawna wiemy, że pielgrzymki i inne ceremonie sprawiają, że ludzie czują się bardziej związani ze swoją grupą – komentuje dr Daniel Yudkin, jeden z autorów raportu, który został opublikowany na łamach „Nature”. – Tym razem pokazujemy, że doświadczenia związane ze świeckimi zgromadzeniami też mają potencjał, by wzmacniać więzi i poszerzać granice moralnej troski poza swoje najbliższe grono.
Jak podkreśla zespół Yale University, ponad 60 proc. uczestników badania przyznało, że dany festiwal zmienił ich podejście do innych. Takimi spostrzeżeniami podzieliły się także osoby, które na samym początku eksperymentu zadeklarowały, że nie spodziewają takiego efektu i w żadnym wypadku go nie oczekują.
– Nasze spostrzeżenia są ważnym przypomnieniem o tym, o czym zapomnieliśmy w czasie pandemicznej izolacji – podsumowuje dr Yudkin.
Jeśli interesują Was szczegóły raportu, znajdziecie go na stronie Nature.com.