Wraz z pojawieniem się serwisów streamingowych branża muzyczna przeszła rewolucję. Corey Taylor, wokalista Slipknot, nie ma wątpliwości, że najwięksi gracze w streamingu zdzierają z artystów. Chwali też Larsa Ulricha, który zwracał na to uwagę, zanim stało się to modne.
Cyfrowa sprzedaż muzyki to temat, który od lat wzbudza ogromne emocje wśród wydawców, a przede wszystkim muzyków. Kiedyś niezłą aferę serwisowi Napster urządził sam Lars Ulrich. Perkusista Metalliki w 2000 r. wytoczył proces platformie, głośno mówiąc o tym, że na rozpowszechnianiu muzyki online korzysta każdy oprócz samych artystów.
W czasach świetności Napstera, kiedy jeszcze nie znaliśmy Spotify, Tidala, Deezera i innych współczesnych serwisów streamingowych, Lars za swoją postawę spotkał się z hejtem. Złośliwi do dziś wypominają mu, że jest pazernym januszem, który liczy każdy grosz.
Co na to Corey Talor?
– Doskonale pamiętam, jak każdy dla zasady wieszał na nim psy. Ale miał rację na wielu pieprzonych poziomach – stwierdził frontman Slipknot, goszcząc w popularnym podcaście „Wild Ride! With Steve-O”. – To przerażające. Zastanawiam się, jak ci ludzie mogą teraz z tym żyć. Lars wiedział. Po prostu dobrze wiedział, w jakim to wszystko idzie kierunku.

Taylor przyznał, że sam korzysta ze streamingu, choć woli klasyczne rozprowadzanie muzyki.
– Stara szkoła: kupujesz album, oglądasz okładkę, czytasz teksty – tak wokalista chciałby, by fani obcowali z jego muzyką.
– To trochę dziwne i trudne, bo dziś trudno zorientować się, które z tych pieprzonych serwisów streamingowych rzeczywiście rekompensują wykonawcom to, że z nich zdzierają – przyznał Taylor. – Dla mnie liczy się to, że ludzie słuchają mojej muzyki. Jestem pogodzony z faktem, że są platformy, które dokręcają nam śrubę. Dopóki prawo na poważnie nie będzie tego wymuszać, co stało się za Trumpa, w co nie mogę, k***a, uwierzyć, będą w ten sposób na nas zarabiać. I tak próbują się od tego odwoływać. Nie sądzę, żeby to przeszło. Podniosą stawki, a artyści znów będą w stanie żyć ze swoich nagrań.
Trudno nie zgodzić się z Taylorem. Podczas gdy kiedyś sprzedaż muzyki stanowiła podstawowe źródło dochodów artystów, dziś liczą się przede wszystkim koncerty – przynajmniej na scenie rock/metal. Pandemia pokazała, że taki stan rzeczy stawia kapele w bardzo trudnym położeniu – i że zmiany rzeczywiście są potrzebne.
CZYTAJ TEŻ: PLANY SLIPKNOT NA 2021: TRASA I NOWY ALBUM
Przypomnijmy: Slipknot ma wystąpić w Polsce 13 sierpnia w Trójmieście. W roli supportu pojawi się doskonale znana polskiej publiczności ukraińska formacja Jinjer. Sierpniowy koncert, który pierwotnie miał odbyć się w ubiegłym roku, zorganizuje agencja Knock Out Productions.