Świat rocka cały czas próbuje się otrząsnąć po stracie Malcolma Younga. Współzałożyciela i gitarzystę AC/DC wspomina wieloletni kolega z zespołu, wokalista Brian Johnson. „Zawsze uważałem go za geniusza gitary. Jego riffy są legendą, tak jak on sam” – na swojej stronie pisze Johnson.
Przypomnijmy: Malcolm Young zmarł w sobotę, 18 listopada. Był głównym motorem napędowym AC/DC, gdzie wspólnie z bratem Angusem stworzył prawdopodobnie najzdolniejszy braterski duet w historii rocka.
Younga wspominają najwięksi rockmani globu, otwarcie przyznając o inspiracji twórczością założyciela AC/DC. Hołd Youngowi złożyli m.in. Guns N’ Roses, Foo Fighters i Slipknot. W obliczu śmierci gitarzysty głos zabrał również Brian Johnson, który od 1980 do 2016 r. był frontmanem AC/DC.
„Jestem głęboko zasmucony odejściem mojego przyjaciela Malcolma Younga. Nie mogę uwierzyć, że już go z nami nie ma. Mieliśmy wspaniały czas na trasach” – na swojej oficjalnej stronie napisał Johnson.
„Zawsze uważałem go za geniusza gitary. Jego riffy są legendą, tak jak on sam. Przesyłam całą moją miłość i sympatię żonie Malcolma, Lindzie, jego dzieciom Karze i Rossowi, oraz Angusowi, którzy są wstrząśnięci, tak samo jak my. Malcolm zostawił po sobie dziedzictwo, z którym nie sądzę, by wielu mogło się równać. (…) Jestem dumny, że mogłem go poznać i nazywać moim przyjacielem. Będę za tobą tęsknił. Spoczywaj w pokoju, Malcolm!” – czytamy na stronie Briana Johnsona, którzy – przypomnijmy – od 2016 r. nie jest już wokalistą AC/DC.
Brian Johnson musiał opuścić AC/DC przez nasilające się problemy ze słuchem. Johnson dowiedział się o nich w czasie trasy Rock Or Bust World Tour, co pociągnęło za sobą konieczność znalezienia zastępcy. W rolę frontmana grupy ostatecznie wcielił się Axl Rose, głos Guns N’ Roses.