Max Cavalera ma za sobą mroczne dni. Lider Soufly i Go Ahead And Die, a kiedyś frontman Sepultury, otworzył się i opowiedział o swoim uzależnieniu od alkoholu i walce z nałogiem.
Problemy z alkoholem wśród muzyków rockowych i metalowych zdarzają się nader często. Max Cavalera, jedna z najbarwniejszych postaci sceny metalowej, przez lata zmagał się z chorobą alkoholową, która niewiele brakowało, a doprowadziłaby go do totalnego upadku.
Max nie wspomina często o swoich dawnych demonach, ale goszcząc w podcaście Dr. Mike’a Freidmana „Hardcore Humanism With Dr. Mike”, członek Soufly i Go Ahead And Die zrobił wyjątek.
– Miałem wiele trudnych lat, bo ciężko mi było sobie z tym radzić – wyznał Max, szczerze odnosząc się do swojego alkoholizmu. – Niektóre z tych głośnych historii, a właściwie wszystkie to prawda. Imprezowanie z Ministry, orzyganie Eddiego Veddera… To wszystko się wydarzyło. Jasne, było to p******e, ale naprawdę się wydarzyło.
Muzyk zdradził, że uzależnienie w pewnym momencie przerodziło się w paniczny strach przed kacem, co jeszcze bardziej pogrążało go w nałogu. Jak wspomina, faszerował się lekami przeciwbólowymi, żeby złagodzić kaca, a przede wszystkim – za wszelką cenę nie chciał do niego dopuścić.
Punktem przełomowym był moment, gdy podczas trasy Max zatrzymał się w miejscu, gdzie nie miał dostępu do alkoholu. Poradził sobie z tym, pijąc środek do dezynfekcji rąk, który znajdował się w hotelowej łazience.
– Nawaliłem się tym – przyznał Max. – Moja żona otworzyła drzwi. Trzymałem pusty pojemnik po środku do dezynfekcji rąk. Od razu zaczęła: „Co ty, k***a, robisz?”. Powiedziałem jej, że piję, że potrzebuję pomocy. To był jeden z tych momentów.
Max w końcu wylądował na odwyku. Lekarz, który się nim opiekował, powiedział mu, że jeśli nie przestanie pić, umrze w ciągu kilku lat.
– Takie rzeczy otwierają oczy na rzeczywistość wokół ciebie – przekonuje były głos Sepultury. – Zacząłem na wszystko patrzeć inaczej. Myślałem sobie wtedy, że ciężko pracowałem, że wybiłem się poza Brazylię, mimo że moje szanse wynosiły jeden na milion, że dokonałem tego. Mam to stracić przez pieprzony alkohol? Nie ma mowy. Ale było ciężko.
Choć dziś Max trwa w trzeźwości, nie ukrywa, że wciąż czuje się uzależniony, ale jego nałóg pozostaje uśpiony: „Nie jestem wyleczony w stu procentach. To wciąż gdzieś głęboko we mnie siedzi i zawsze będzie”.
MAX CAVALERA ZAŁOŻYŁ NOWY ZESPÓŁ Z SYNEM. POSŁUCHAJ GO AHEAD AND DIE
Max Cavalera ma za sobą premierę debiutanckiej płyty Go Ahead And Die, projektu, który stworzył z synem Igorem Amadeusem. Na horyzoncie jest również nowy longplay Soufly. Album „Totem” ma ukazać się 5 sierpnia nakładem Nuclear Blast.