Koncerty w dobie pandemii? Gdy już traciliśmy nadzieję, że cokolwiek da się zrobić, zespół The Flaming Lips udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Grupa zagrała koncert dla stu osób w specjalnych dmuchanych bańkach.
Pandemia przybiera na sile, a to oznacza, że koncerty w najbliższym czasie nie wrócą. Ale czy na pewno? Mówią, że potrzeba matką wynalazków. Patrząc na ostatni koncert grupy The Flaming Lips, trudno w to wątpić.
Amerykanie wpadli na pomysł, że zagrają koncert w dmuchanych bańkach. Może i brzmi to dość surrealistycznie, ale pomysł wydaje się genialny. Koncert, na którym zarówno publiczność, jak i artyści są w bańkach nieprzepuszczających zarazków, to sposób na doświadczenie koncertowych wrażeń bez kontaktu z zarazkami, w sterylnych, bezpiecznych i odpowiedzialnych warunkach. I nawet jeśli z zewnątrz wygląda to dziwnie, trudno oprzeć się wrażeniu, że w bańce można bawić się naprawdę świetnie. Nie wierzycie? Sprawdźcie nagranie poniżej!
The Flaming Lips zgromadzili na swoim show w Oklahomie sto osób. Zespół udowodnił, że grając w ten sposób, można zbliżyć się do publiczności bez narażania kogokolwiek. Czy takie rozwiązanie dałoby się przenieść na grunt dużych wydarzeń muzycznych, póki co trudno ocenić. Jeśli zaraza jeszcze trochę potrwa, z pewnością ktoś tego spróbuje. My chętnie wybralibyśmy się w pogo na takim gigu!
To trudny czas dla branży muzycznej. Coraz większa liczba zachorowań w USA, Europie i Ameryce Południowej sprawia, że organizowanie dużych tras pozostaje niemożliwe. Z koncertami klubowymi jest podobnie. Zarówno artyści, jak i firmy zajmujące się organizacją koncertów, wciąż nie mogą wrócić do pracy.
Polscy artyści również od miesięcy mają powody do zmartwień. Wprawdzie niektórzy wykonawcy ostatnio wrócili na scenę, ale dziś już wiemy, że rząd wróci do obostrzeń, a to w praktyce uniemożliwi organizację jakichkolwiek wydarzeń muzycznych z udziałem publiczności.
Dbajcie o siebie!