Mówią, że rock’n’roll to przede wszystkim biznes. Wie o tym grupa Suicide Silence, która zaproponowała fanom zaskakujący deal. Układ jest prosty: każdy fan może dołączyć do ekipy technicznej i popracować dla zespołu, ale… po uprzednim wpłaceniu na jego konto 150 dolarów.
W tym przypadku określenie „tania siła robocza” nabiera nowego znaczenia. Złośliwi (ogarnięci?) powiedzą, że członkowie deathcore’owej formacji Suicide Silence mają tupet. Grupa zaproponowała swoim fanom osobliwą kontaktu z zespołem. Chodzi o ofertę pracy jako roadie, za którą trzeba zapłacić. Koszt dźwigania sprzętu Suicide Silence to 150 dolarów.
Nie oceniamy, czy takie doświadczenie jest warte równowartości ok. 550 zł, wiemy natomiast, że praca technicznego wbrew pozorom nie należy do najlżejszych – i że należy się za nią wynagrodzenie. Fani Suicide Silence najwyraźniej wychodzą z podobnego założenia, o czym najdobitniej świadczy ich reakcja na deal, jaki zaproponowała im grupa.
„Umarłem. Po prostu mnie zgładziliście” – ofertę komentuje jeden z zaskoczonych fanów. Inny pisze z niedowierzaniem: „Czy dobrze rozumiem, że proponujecie fanom, żeby płacili wam za pracę dla was?”.
Cóż, rockmani i metalowcy mają różne wizje tego, jak można spieniężyć popularność. Najróżniejsze, często zaskakujące formy merchu to jedno. Własne alkohole, gry komputerowe czy imprezy we własnym domu, za które pobiera się pieniądze (specjalność Dave’a Mustaine’a) – wszystko to, podobnie jak oferta Suicide Silence, wystawia fanów na próbę, ale… na wszystko to zawsze znajdują się chętni.
Dla zainteresowanych: ofertę pracy dla Suicide Silence sprawdzicie via [link]
Jeśli swoje przywiązanie do zespołu wolicie okazywać w bardziej konwencjonalny sposób, koszulki, płyty i gadżety zespołu znajdziecie na RockMetalShop.pl via [link]
fot. Stefan Brending (CC BY-SA 4.0)