Wokalista Judas Priest mocno przeżył odejście przyjaciela
Rob Halford i Ozzy Osbourne to bezapelacyjnie jedni z najważniejszych artystów w historii rocka i metalu. Pochodzący z tego samego miasta, Birmingham, przyjaźnili się przez wiele lat.
W wywiadzie dla stacji radiowej WRIF z Detroit, wokalista Judas Priest opowiedział o tym jak zareagował na tę tragiczną wiadomość.
– Dostałem telefon z tą informacją tego samego dnia. Odłożyłem słuchawkę w pokoju hotelowym, zwinąłem się w kłębek i płakałem kilka godzin. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. Nadal nie mogę. Jestem w żałobie jak wiele innych osób. Następnego dnia graliśmy koncert. Wykonaliśmy utwór „Giants In The Sky” z płyty „Invincible Shield”, który opowiada o artystach, których już z nami nie ma. Wspominamy Lemmy’ego, Ronniego Jamesa Dio, Paula Di’Anno, Jill, Chrisa Cornella, Janis Joplin, Freddiego Mercury’ego i podczas tego koncertu dodaliśmy również Ozzy’ego. Powiedziałem, że jestem tym przytłoczony, ale Ozzy powiedziałby: „Imprezujmy, bawmy się”. Taki był. Zawsze gdy graliśmy razem w jednym miejscu, pytał mnie „Dobrze się bawiłeś? Naprawdę dobrze się bawiłeś?”.
Miesiąc temu zespół Judas Priest nagrali cover utworu Black Sabbath, „War Pigs”.