Pomimo zakończenia kariery pod nazwą Rush, wokalista i gitarzysta kultowej grupy być może jeszcze stworzą razem coś nowego.
Kanadyjska grupa Rush w 2018 roku zdecydowała się zakończyć działalność wydawniczo-koncertową. Dwa lata później zmarł perkusista i autor tekstów zespołu, Neil Peart. Po kilku latach dwóch pozostałych muzyków spotyka się z pytaniami o powrót do wspólnego grania.
Geddy Lee zakończył obecnie trasę promocyjną związaną ze swoją biografią „My Effin’ Live in Conversation”. Podczas spotkania w Chicago frontman Rush został zapytany przez gościa specjalnego, gitarzystę Soundgarden, Kima Thayila, o to czy jest szansa na nagranie nowej muzyki od niego i gitarzysty Rush, Alexa Lifesona.
– Ludzie bardzo chcieliby abyśmy kontynuowali karierę – powiedział Lee. – Rozumiem i doceniam to. Jednak staram się bardzo ostrożnie dobierać słowa ponieważ od naszego ostatniego wspólnego koncertu minęło sporo czasu i zarówno ja jak i Alex nie robimy się co raz młodsi. Nie wyobrażałem sobie, że po śmierci Neila będę chciał stworzyć jeszcze cokolwiek w muzyce. Graliśmy razem przez prawie 45 lat i nie jest proste zrobić po tylu latach nową muzykę z kimś innym. Jednak to, czego nauczyłem się przez lata to fakt, że życie samo w sobie jest nieprzewidywalne. Dlatego wciąż jestem pełen nadziei – twierdzi artysta.
Alex Lifeson również wypowiedział się o relacjach z Geddym Lee i potencjalnych planach.
– Nie wywieramy na sobie żadnej twórczej presji. Jesteśmy przyjaciółmi, rozmawiamy ze sobą co drugi dzień i jeśli przyjdzie taki czas, że poczujemy aby stworzyć nową muzykę, to tak się stanie – mówi gitarzysta.