Ich debiut muzyczny miał premierę na ekranach światowych kin, a koncertowy odbył się na tegorocznym festiwalu Enea Spring Break. Mowa o Burn This Song, zespole z Poznania, który swoim wykonaniem piosenki „Black Betty” zachwycił twórców hollywoodzkiej produkcji „The Choice”.
Reżyser Ross Katz bez wahania wybrał wersję Burn This Song spośród dziesiątek innych nadesłanych przez mniej i bardziej znane amerykańskie grupy, bo walka o miejsce na ścieżce dźwiękowej była zaciekła.
– Wygranie konkursu na najlepsze nagranie kultowego numeru, coverowanego przez tyle znakomitych bandów, w stolicy światowego showbiznesu, to nie było najgorsze, co mogło nam się przydarzyć na początku drogi – śmieje się Mikołaj „Mick” Jaroszyk, wokalista, gitarzysta i autor muzyki zespołu.
– Ogromne wyróżnienie i świadomość, że kawałkiem nagranym w Polsce i z polską rock’n’rollową energią możemy bez obaw ruszać w świat. Do tego motywacyjny kop, żeby kolejnymi numerami nie zawieść świeżo zdobytych fanów – sukces „Black Betty” komentuje Mick.
W ślad za pierwszym sukcesem zespołu przyszło zaproszenie do udziału w showcase’owym festiwalu Enea Spring Break prezentującym przegląd najciekawszych zespołów polskiej sceny muzycznej. W wypełnionym po brzegi klubie Burn This Song zaprezentowali 30 min. autorskiego materiału. Zespół właśnie udostępnił jego przedsmak.
Świeżo opublikowany imienny utwór „Burn This Song” udostępniamy poniżej.
Do zmiksowanego i zmasterowanego przez Marcina Borsa, producenta odpowiedzialnego za brzmienie Brodki, Zalewskiego czy Nosowskiej, singla „Burn This Song” powstał teledysk, który nakręcono w Los Angeles.
– Klip to dziesiątki ujęć ikonicznych miejsc LA: od Muscle Beach, gdzie trenował Schwarzenegger, przez Beverly Hills i Sunset Strip z legendarnymi rockowymi klubami, jak Viper i Whiskey a Go Go, po mroczne rejony Los Angeles, w które bezpiecznie jest się zapuścić wyłącznie w naszym klipie” – wyjaśnia Mick. – To psychodeliczny trip. Marsz w poszukiwaniu siebie, w którym mieszają się światy, dzień z nocą, a rzeczywistość z iluzją. Czyli kinem. Chyba czujemy kinowy zew krwi, bo singiel, który nie trafił na ścieżkę dźwiękową „Aquamana”, jest przymierzany do kolejnej produkcji. Ale o tym będziemy mogli oficjalnie powiedzieć dopiero w następnym odcinku.
Tymczasem Burn This Song zamykają się w studiu i jednocześnie przygotowują do kolejnych koncertów. Te odbędą się na początku jesieni.