Chris Cornell odszedł niespodziewanie w maju ubiegłego roku. Wielu fanów wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią swojego idola. W efekcie grób wokalisty Soundgarden i Audioslave codziennie odwiedzają fani, którzy nie zawsze wiedzą, jak zachować się w takich miejscach.
Samobójstwo Chrisa Cornella zszokowało świat, wywołując poruszenie w rockowo-metalowych środowiskach artystycznych, a przede wszystkim zadając ogromny ból fanom z całego świata. Nic więc dziwnego, że cmentarz Hollywood Forever, gdzie spoczywa wokalista, od miesięcy stanowi cel podróży osób, dla których Cornell był kimś więcej niż frontmanem ulubionego zespołu. To nastręcza wielu problemów władzom nekropolii.
Najwięcej kłopotów sprawiają fani Cornella, którzy kręcą filmy przy grobie wokalisty, skutecznie zakłócając w ten sposób spokój na cmentarzu. Zarządca obiektu postanowił zareagować. Vicky Cornell, wdowa po wokaliście, otrzymała list od zarządcy z prośbą o interwencję, o czym doniósł serwis muzyczny The Pulse of Radio.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
„Rozumiemy, że niektórzy fani Chrisa chcą mieć film, dokumentujący ich pobyt na cmentarzu Hollywood Forever, ale mamy informacje, że to wbrew zasadom panującym na cmentarzu. Prosimy wszystkich o zrozumienie” – do sprawy odniósł się management Cornella.
Przypomnijmy: Chris Cornell zmarł 18 maja w pokoju hotelowym w Detroit. Wokalista powiesił się po koncercie z Soundgarden; sekcja zwłok wykazała obecność dużej ilości leków w jego organizmie.
Pogrzeb odbył się 26 maja w Los Angeles o godz. 15.00 czasu miejscowego. Wokalistę oprócz rodziny i przyjaciół żegnali fani oraz przedstawiciele środowiska muzycznego, w tym m.in. James Hetfield, Dave Grohl i Tom Morello.