Gitarzysta opowiedział muzycznym biznesie ze swojej perspektywy!
W podcaście Having Had, gitarzysta Lamb of God, Mark Morton, został zapytany o to czy w jego karierze był szczególny moment, w którym zdał sobie sprawę, że osiągnął coś w branży muzycznej.
– Każdy krok na tej drodze był istotny – powiedział Mark. – Jedną z rzeczy jakie uwielbiam w graniu w Lamb of God jest to, że nie ominęliśmy żadnego szczebla w drabinie branżowej. Owszem, jest kilka których być może nigdy nie osiągniemy, ale patrząc wstecz przeszliśmy przez wszystko, co było możliwe. I mogę powiedzieć z absolutną pewnością, że za każdym razem gdy wchodziliśmy na wyższy poziom mówiliśmy sobie: „Super, chłopaki. To najlepsze co może być”.
– Cały czas w rozmowach z ludźmi opowiadam o tym jaki spokój poczułem gdy uświadomiłem sobie, że będę mógł żyć z muzyki. Oglądałem wywiad z Robem Zombie, którego bardzo szanuję jako kreatywnego i twórczego artystę. Rob powiedział, że całą karierę miał obawy, że za chwilę jego praca jako artysty po prostu się skończy. I rozumiem to. Nawiązując do tego, o co zapytałeś, czyli poczucia, że „się udało” to był taki moment przy podpisaniu kontraktu z Epic Records przed wydaniem „Ashes of The Wake”. Wtedy umowa z wytwórnią była dla nas oddechem ulgi. Pamiętam jak otrzymałem zaliczkę. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej sumy pieniędzy. Miałem wtedy kredyt hipoteczny i pracowałem jako stolarz. Myślałem, że pogramy kilka lat a potem znów wrócę do pracy. Jednak życie potoczyło się inaczej – wspomina Morton.
W czerwcu tego roku Mark Morton wydał książkę „Desolation: A Heavy Metal Memoir” za pośrednictwem wydawnictwa Hachette Books. Opisuje tam swoją karierę muzyczną oraz uzależnienie od alkoholu i proces wyjścia z nałogu.