Irlandzki artysta zasłynął z organizacji festiwalu Live Aid oraz rolą Pinka w kultowej produkcji Pink Floyd. Jednak jak się okazuje po latach niezbyt miło wraca do tamtych czasów.
Będąc jednym z gości polskiego festiwalu EnergaCamerimage, Bob Geldof wziął udział w konferencji na której został zapytany o wspomnienia z czasów występu w filmie grupy Pink Floyd.
– Nie podoba mi się ten film. Uważam, że jestem tam naprawdę fatalny – mówi Geldof. – Widziałem „The Wall” dwa razy i było mi wstyd. Każdego dnia byłem po prostu zażenowany tym jaki jestem gówniany w grze aktorskiej. Nie lubię siebie oglądać, nie lubię siebie słuchać.
Geldof został zapytany dlaczego zatem przyjął propozycję roli Pinka.
– Chodziło o pieniądze. Po prostu. Jednak moja gaża nie była bardzo duża, ponieważ Pink Floyd to hipisi, którzy okropnie radzili sobie z pieniędzmi – stwierdził.