Rok 2022 w muzyce rockowej i metalowej zapowiada się obłędnie. Na horyzoncie są spektakularne trasy, ale też długo wyczekiwane premiery. Oto płyty, na które czekamy w 2022!
Nowy rok witamy pełni nadziei. Pandemia wprawdzie trwa nadal, a dane z ostatnich dni nie nastrajają optymistycznie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że cała branża muzyczna w tym roku zamierza się odkuć. W 2022 r. mają odbyć się zaległe trasy największych gwiazd, w tym Guns N’ Roses, Rammstein, Slipknot i Korn. Do tego dochodzą dwukrotnie przekładane letnie festiwale To w sposób naturalny powinno napędzić koniunkturę w rockowym i metalowym biznesie.
To jednak nie wszystko. Większość zespołów wykorzystała nieplanowane urlopy, które zafundował im COVID-19, na tworzenie nowego materiału. W podsumowaniu ubiegłego roku zwróciliśmy uwagę na to, że najwięksi gracze na scenie wzięli na wstrzymanie, czekając na nowy sezon, tak by wstrzelić się z premierami w moment, gdy wszystko wróci do normy, a koncerty znów będą wyprzedawać się na pniu. Naszym zdaniem ten moment nadejdzie w 2022 r.
Spodziewamy się mocnego roku. Najbliższe miesiące mogą przynieść premiery, o jakich nie byłoby mowy, gdyby nie pandemia. Niemcy z Rammstein, którzy na ostatni album kazali fanom czekać ponad 10 lat, zmobilizowali się i w ubiegłym roku nagrali kolejny longplay. To samo zrobili m.in. członkowie Slipknot i Korn. Długo wyczekiwane płyty mają też wydać Megadeth, Arch Enemy i Ghost. Gwiazdy z polskiego podwórka również nie próżnują. Wydaje się pewne, że w 2022 r. nowe rzeczy zaprezentują ekipy Behemoth i Decapitated. A to nie wszystkie spodziewane premiery. Mniej prawdopodobne, ale nie zupełnie wykluczone jest to, że nowe płyty wydadzą Ozzy Osbourne, Metallica i Guns N’ Roses. Będzie się działo!
Niezależnie od tego, co przyniosą kolejne miesiące, przygotowaliśmy zestawienie uwzględniające płyty, na które czekamy w 2022 r. W zestawieniu znalazły się zarówno płyty, które zostały już zapowiedziane, jak i albumy prawdopodobne, jednak wciąż nie potwierdzone.
Potwierdzone premiery:
Korn – „The Requiem” (data premiery: 4 lutego 2022)
W ubiegłym roku z Korn pożegnał się basista Reginald „Fieldy” Arvizu. To, czy Fieldy wróci jeszcze do zespołu, pozostaje kwestią otwartą, ale jedno jest pewne: pozostali członkowie Korn nie zamierzają czekać. W ubiegłym roku Amerykanie zaprezentowali nowy singiel „Start the Healing”, przy okazji zapowiadając premierę kolejnej płyty. Album „The Requiem” ma trafić do sprzedaży w lutym. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kapela Jonathana Davisa zaprezentuje nowy materiał 31 maja w Warszawie. Trzymajcie kciuki!
Slash – „4” (data premiery: 11 lutego 2022)
W 2021 r. Slash otworzył nowy rozdział w swojej karierze, podpisując kontrakt z Gibson Records i zapowiadając, że to wytwórnia stworzona przez legendarnego producenta gitar wyda jego nowy album. Slash ponownie mógł liczyć na wsparcie sprawdzonych kompanów, czyli Mylesa Kennedy’ego i The Cinspirators. Wspólnie z nimi muzyk nagrał rasowy, rockowy materiał ze świetnymi riffami i epickimi refrenami – a przynajmniej tak przedstawia to wydawca. Slash wraz ze swoją ekipą przemierzył cały kraj aż do Nashville, gdzie nagrał nowy materiał w historycznym RCA Studio A z producentem Dave’m Cobbem, bliskim współpracownikiem m.in. Chrisa Stapletona. Po raz pierwszy Slash, Myles Kennedy i The Conspirators zdecydowali się nagrać album live, włączając w to solówki i wokale. Szanujemy to. Premiera „4” została wyznaczona na 11 lutego.
Zeal & Ardor – „Zeal & Ardor” (data premiery: 11 lutego 2022)
Debiutując w 2016 r., Zeal & Ardor został okrzyknięty objawieniem. W muzyce projektu Michaela Gagneaux ekstremalny metal funkcjonuje na równych prawach z afroamerykańskimi brzmieniami z pogranicza bluesa, soulu i gospel. Powiedzieć o jego twórczości, że jest eklektyczna, to nie powiedzieć nic. Gagneaux od początku podkreśla, że jego celem jest przełamywanie barier i trzeba mu przyznać, że jest w tym piekielnie konsekwentny. Początek 2022 r. przyniesie kolejny, trzeci już longplay Zeal & Ardor. „Ten projekt właśnie tak powinien brzmieć” – przekonuje Gagneaux, który w pojedynkę napisał większość płyty. Album wyda label MVKA.
Guns N’ Roses – „Hard Skool” (data premiery: 25 lutego 2022)
Liczyliśmy na premierę pełnowymiarowego albumu Guns N’ Roses, ale na ten przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Gunsi w ostatnich latach zwodzą fanów marzących o nowym materiale kiedyś „najniebezpieczniejszego zespołu na świecie”. Gdy już wydawało się, że długo wyczekiwany album Guns N’ Roses jest na horyzoncie, Slash rozczarował wszystkich, informując, że on i jego koledzy właściwie to nie zaczęli jeszcze na poważnie komponować (sic!). Na otarcie łez otrzymamy epkę „Hard Skool”, ale to raczej marne pocieszenie, zwłaszcza że znajdą się na niej utwory, które fani Guns N’ Roses znają od dawna. Co z pełnowymiarowym albumem grupy? Możemy jedynie mieć nadzieję, że nie będzie tak, jak z premierą „Chinese Democracy”.
Megadeth – „The Sick, The Dying And The Dead” (data premiery: wiosna 2022)
Nowy album Megadeth jest anonsowany od dobrych trzech lat, ale w tym przypadku nikt nie może mieć pretensji, że zespół odwleka premierę płyty. Prace spowolniła przede wszystkim choroba nowotworowa Dave’a Mustaine’a, którą rudowłosy lider Megadeth na szczęście pokonał. Nie bez znaczenia było też wyrzucenie z zespołu Davida Ellefsona i konieczność nagrania ponownie wszystkich jego partii. Koniec końców obóz Megadeth jest już na prostej, a nowy album grupy ma ukazać się wiosną. Premiera płyty „The Sick, The Dying And The Dead” będzie dużym wydarzeniem. Jeśli chodzi o thrash metal, jedyne, co mogłoby ją przyćmić, to nowy album Metalliki. Ale to też nie jest takie oczywiste.
Nowy album Rammstein (data premiery: wiosna 2022)
Nad swoim ostatnim albumem, który wydali w 2019 r., czołowi reprezentanci Neue Deutsche Härte pracowali długie 10 lat. Richard Kruspe, gitarzysta Rammstein, prognozował nawet, że może to być ostatnie wydawnictwo niemieckiej kapeli, ale nic z tych rzeczy. Obóz Rammstein nie dość, że nie zamierza przedwcześnie kończyć z tworzeniem muzyki, to jeszcze wrzucił ostatnio drugi bieg. Niemcy ekspresowo uwinęli się ze stworzeniem kolejnej płyty. Już na początku ubiegłego roku informowali, że nagrali nowy longplay, meldując się z francuskiego Studios La Fabrique, gdzie jak warto zaznaczyć, powstał ich ostatni album „Rammstein”. Wspomniany wcześniej Richard Kruspe zdążył już poinformować, że płyty możemy spodziewać się wiosną, najprawdopodobniej przed startem europejskiej trasy niemieckich gwiazdorów. My na nowy album Rammstein czekamy tym bardziej, że jak już wiemy, członkowie grupy tuż przed Świętami byli w Warszawie, by nakręcić nowy teledysk. Bardzo chcemy to zobaczyć.
Nowy album Arch Enemy (data premiery: pierwsza połowa 2021)
Po czterech latach od wydania płyty „Will to Power” formacja Arch Enemy w ubiegłym roku powróciła z nowym materiałem. W październiku grupa udostępniła utwór „Deceiver, Deceiver”, informując, że otwiera nowy rozdział. W międzyczasie do sieci trafił drugi singiel promujący kolejny longplay Arch Enemy „House of Mirrors”. Wszystkie znaki na ziemi i w piekle sugerują, że następca „Will to Power” pojawi się w pierwszej połowie 2022 r., ale zespół jak na razie nie ujawnił daty premiery albumu. Jedyne, co zostało potwierdzone, to że krążek ukaże się w tym roku. Czekamy.
Nowy album Decapitated (data premiery: 2021)
Jesienią ubiegłego roku członkowie Decapitated poinformowali, że przedłużają kontrakt z wytwórnią Nuclear Blast, w barwach której wydadzą kolejny album. Była to więcej niż dobra wiadomość dla fanów wirtuozów death metalu. Nowy kontrakt z niemieckim gigantem był jasnym komunikatem, że Decapitated nie zrobią sobie przerwy, na co mogło wskazywać zaangażowanie Wacława „Vogga” Kiełtyki, lidera grupy, w granie z Machine Head, a także debiut Lucy Burns, autorskiego projektu wokalisty autorski projekt wokalisty Rafała „Rasty” Piotrowskiego. Podsumowując 2021 r., członkowie Decapitated potwierdzili, że przyszły rok będzie rokiem premiery ich kolejnej płyty. Wciąż mamy w pamięci ostatnią, czyli „Anticult” z 2017 r. Jeśli nowy materiał Decapitated będzie chociaż w połowie tak dobry, możemy spodziewać się mocnego uderzenia.
Niepotwierdzone, ale prawdopodobne premiery
Nowy album Behemoth (data premiery nieznana)
Nawet gdy branża muzyczna ma przestój, Nergal potrafi skupić na sobie uwagę. W ubiegłym roku najpierw było o nim głośno w związku z przegranym procesem z katolickimi ekstremistami, a chwilę później – kontrofensywą Nerala i akcją Ordo Blasfemia. W 2021 r. Nergal zdołał ponadto wydać drugi album Me And That Man, a nawet pogodzić się ze starym kumplem Johnem Porterem. Jakby tego było mało, Nergal pracował z Orionem i Inferno nad nowym materiałem Behemotha, który ma szansę ukazać się w tym roku. Tak, to może być naprawdę bardzo dobry rok.
Nowy album Bring Me The Horizon (data premiery: 2021)
Bring Me The Horizon mają za sobą intensywny czas. W ciągu dwóch lat wydali trzy płyty, co mogłoby powodować zmęczenie materiału, ale nie w ich przypadku. Anglicy cały czas pracują nad nowym materiałem. W ubiegłym roku zaprezentowali głośny singiel „Die4U”. Jak podkreślali, to część serii wydawniczej „Post Human”, której pierwszą częścią był minialbum (album?) „Post Human: Survival Horror” z 2020 r. Spodziewamy się, że ten rok przyniesie kolejne przebojowe single Bring Me The Horizon. Nie będziemy też zaskoczeni, jeśli zostaną one wydane w formie kolejnego minialbumu.
Nowy album Ghost (data premiery nieznana)
Nowy album Ghost to obecnie jedno z najbardziej wyczekiwanych metalowych wydawnictw. O jego premierze Tobias Forge mówił już w 2020 r. Gdy lider Ghost na początku ubiegłego roku po raz pierwszy wystąpił jako Papa Emeritus IV, byliśmy przekonani, że pojawienie się płyty to kwestia kilku miesięcy. Myliliśmy się. Album wciąż czeka na swój moment. Nie zakładamy, że mógłby się nie ukazać w tym roku, chociażby dlatego, że Tobias Forge otwarcie przyznaje, że prace nad nim są już dawno skończone, a nawet mówi już o wymowie płyty. Na szczegóły musimy jednak jeszcze trochę poczekać.
King Diamond – „The Institute” (data premiery nieznana)
Ten album właściwie już miał zostać wydany. Od premiery singla „Masquerade of Madness” minęły już ponad dwa lata, a płyty wciąż się nie doczekaliśmy. Król być może celowo wstrzymał premierę, widząc spustoszenie, jakie w branży muzycznej sieje koronawirus. Legenda rodem z Danii daje sobie czas. 64-letni muzyk wrzucił w 2020 r. do sieci zdjęcie ze spaceru z 4-letnim wówczas synem, z którym spędza ostatnio więcej czasu. Szanujemy to, ale i tak nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby King Diamond wrzucił do sieci chociaż jeden singiel.
Nowy album Ozzy’ego Osbourne’a (data premiery nieznana)
Gdy na początku 2020 r. wydawał „Ordinary Man”, swój ostatni album, byliśmy przekonani, że Ozzy Osbounre żegna się z fanami. Nie doceniliśmy jednak 72-letniego nestora sceny metalowej. Ozzy najwyraźniej dopiero się rozkręca! Jeśli wierzyć temu, co mówił w niedawnym wywiadzie udzielonym magazynowi „Metal Hammer”, muzyk ma w zanadrzu materiał na nowy album. „Mam gotowych 15 numerów. To trzymało mnie przy życiu. Dwa ostatnie lata byłem w cholernie złej formie pomiędzy wypadkiem a tą pandemią. Potrzebowałem muzyki. Dzięki niej nie zwariowałem” – powiedział Ozzy. Były frontman Black Sabbath jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Nowy album Slipknot (data premiery nieznana)
To jeden z tych albumów, które pewnie nie powstałyby, gdyby nie przerwa, jaką branży muzycznej zafundowała pandemia. Wykorzystując dobrą atmosferę w zespole po premierze ostatniej płyty „We Are Not Your Kind”, obóz Slipknot siłą rozpędu nagrał kolejną porcję materiału. Będzie ciężko, co już wiemy po premierze pierwszego singla z nadchodzącej płyty. Wydany w 2021 r. utwór „The Chapeltown Rag” to mocna odsłona twórczości zamaskowanych metalowców. Inspiracją do jego napisania była mroczna historia Petera Sutcliffe’a, znanego pod pseudonimem Rozpruwacz z Yorkshire mordercy działającego w latach 70., któremu Netflix poświęcił ostatnio dokument „The Ripper”. Slipknot ewidentnie nie zamierza brać jeńców. Ale właśnie na tę wersję kapeli z Iowa liczymy najbardziej.