Kino azjatyckie różni się od tego, do czego przyzwyczajony jest przeciętny Europejczyk. Dzięki charakterystycznemu klimatowi i minimalistycznym środkom wyrazu filmy grozy z Dalekiego Wschodu potrafią nieźle przestraszyć. Oto horrory rodem z Azji, które nie pozwolą wam zasnąć!
The Ring (1998); reż. H. Nakata
Flagowa pozycja wśród azjatyckich filmów grozy. Głośny film, który śmiało można już nazwać kultowym. Główna bohaterka postanawia zbadać tajemnicę niebezpiecznej kasety wideo. Każdy, kto obejrzy jej zawartość, ginie w tajemniczych okolicznościach… Dalej mamy ducha dziewczynki i tajemniczą studnię… Część z was może kojarzyć amerykański remake „The Ring”. My jednak polecamy japoński pierwowzór, dla wielu jedyną słuszną wersję tego filmu.
Kląta Ju-On (2002); reż. T. Shimizu
Młoda wolontariuszka trafia do domu owianego złą sławą. Według historii mieszkała w nim kiedyś rodzina i doszło do tajemniczej zbrodni. Jak możemy się domyślić, w budynku zaczyna straszyć. Naprawdę bardzo dobry film, który przy wykorzystaniu minimalistycznych środków potrafi konkretnie przerazić. Jest w nim wszystko, co powinno znaleźć się w azjatyckim horrorze, a nawet jeszcze więcej. Po jego obejrzeniu na pewno łatwo nie zaśniecie.
The Hoost: Potwór (2006); reż. J. Bon
Tym razem horror z przymrużeniem oka stanowiąca wariację na temat „Szczęk” Stevena Spielberga. Koreańsko-japońska produkcja opowiada o przerażającym stworze zamieszkującym rzekę w Seulu, który zaczyna terroryzować nabrzeże…
Telefon (2002); reż. A. Byeong-ki
Po tym, jak Ji-Won nabywa nowy telefon komórkowy, młodsza córka jej przyjaciół, Yeong-ju, przykłada telefon do ucha i natychmiast zaczyna krzyczeć. To dopiero początek serii niecodziennych zdarzeń związanych z telefonem Ji-Won. Dziewczynka wkrótce odkrywa, że ludzie, którzy mieli ten numer wcześniej, nie skończyli dobrze. Po obejrzeniu tego filmu dwa razy zastanowicie się, zanim odbierzecie jakikolwiek telefon. Gwarantujemy.
Dark Water (2002); reż. H. Nakata
Japoński klasyk, który jak wiele azjatyckich filmów grozy, po latach doczekał się amerykańskiego remake’u. Samotna matka mieszka z 6-letnią córką w dość posępnym bloku, wyglądającym jak azjatycka odpowiedź na siermiężne, betonowe wielkie płyty rodem z PRL-u. Okazuje się, że nad jej mieszkaniem doszło niegdyś do tragedii, co w praktyce oznacza, że przemiła Japonka z uroczą córeczką nie będą miały lekko. Mocny film z zaskakującym zakończeniem. Naszym zdaniem arcydzieło.
Oko (2002); reż. O. Pang Hung
Tym razem coś z Tajlandii. Młoda, niewidoma skrzypaczka po przeszczepie rogówki zaczyna dostrzegać dziwne istoty. Nie wszystkie z nich są przyjazne, co pewnie specjalnie was nie zaskoczy. Zdesperowana dziewczyna próbuje ustalić, kim była dawczyni rogówki, której wspomnienia teraz widzi. Prawda okazuje się koszmarem.
Shutter: Widmo (2004); reż. M. Ochiai
Fotograf Ben i jego żona potrącają nieznajomą kobietę, której ciało nagle znika. Wkrótce na zdjęciach wykonanych przez mężczyznę pojawiają się tajemnicze kształty (znany azjatycki motyw). „Shutter – Widmo” to jeden z najlepszych filmów gatunku.
Pulse (2001); reż. K. Kurosawa
Kiedy Kurosawa, reżyser filmów wybitnych, bierze się za gatunek, jakim jest horror, możemy być pewni, że otrzymamy film wyjątkowy. W „Pulse” napięcie i strach to narzędzia artystycznej wypowiedzi. Film jest filmem o tyle unikatowym, że łączy w sobie konwencje j-horrorów, techno-horrorów i zarazem wizjonerskie kino awangardowe. Polecamy!