Rob Halford to jedna z najbardziej pozytywnych postaci w świecie metalu. Wokalista Judas Priest to dziś stateczny starszy pan, ale były czasy, gdy frontman Judasów się nie oszczędzał. Halford wrócił do nich w wywiadzie udzielonym „GQ magazine”.
Rob Halford na początku roku świętował 34 lata w trzeźwości. Lider Judas Priest bardzo ceni sobie abstynencję, o czym opowiedział w najnowszym wywiadzie dla „GQ magazine”.
– Wszystko jest teraz klarowne, zwłaszcza jeśli chodzi o moją pracę. Mogę z większą jasnością i bez chaosu odbierać moją muzykę, co jest dla mnie ważne jako dla muzyka, tym bardziej że kocham to, co robię. Bo naprawdę kocham Judas Priest. Podoba mi się to, że będąc trzeźwym, jestem w stanie pracować dużo bardziej efektywnie – stwierdził Halford.
– Patrzę na niektóre moje teksty. Są dla mnie punktem odniesienia. Jeśli spojrzysz na teksty z płyty „Nostradamus”, są to jedne z najlepszych, jakie napisałem. Jestem z nich dumny i naprawdę nie sądzę, że napisałbym je, gdybym miał w jednej ręce jointa, a w drugiej butelkę Jacka Danielsa – dodał legendarny wokalista.
Halford nie jest typem człowieka, który czegokolwiek żałuje. Wręcz przeciwnie. Jak sam mówi, okres alkoholowo-narkotykowego obłędu wspomina bardzo dobrze.
– Ostatnio oglądałem coś z Thomasem, moim partnerem, i wspominałem, że uwielbiałem tamten okres picia i brania dragów. Uwielbiałem to. Nawet jeśli prowadziło to do totalnej autodestrukcji, w tamtym okresie, tak, to było świetne. Takie rzeczy robi się w młodości. Nigdy niczego nie żałowałem. Jestem zdania, że trzeba uczyć się na błędach i niczego nie żałować. Jeśli coś już minęło, spróbuj coś z tego wyciągnąć i idź dalej – podsumował Halford.
CZYTAJ TEŻ: ROB HALFORD Z JUDAS PRIEST NAGRYWA BLUESOWY ALBUM
Halford funkcjonuje na własnych zasadach. Obecnie pracuje nad bluesowym albumem. Pomimo zaawansowanego wieku nie zamierza zwalniać. W planach jest też m.in. kolejny album Judas Priest. Do tego dochodzą koncerty. Jeden z nich ma odbyć się na przyszłorocznym Mystic Festival. Nie możemy się doczekać!