Pewna epoka dobiega końca. W miniony weekend Slayer zagrał swój ostatni koncert. W wypełnionej po brzegi hali The Forum w Inglewood zespół pożegnał się z fanami. „Dziękuję za wspólny czas. Będziemy za wami tęsknić” – do publiczności zwrócił się Tom Araya.
Wszystko ma swój koniec. Mając za sobą 37 lat na scenie, Slayer zakończył karierę. W sobotę, 30 listopada, zespół zagrał ostatni koncert pożegnalnej trasy The Final World Tour.
– Bardzo wam dziękuję – z fanami zgromadzonymi w hali The Forum w Inglewood pożegnał się wzruszony Tom Araya. – Dziękuję za wspólny czas. Będziemy za wami tęsknić.
– Najważniejsze: chcę podziękować wam za bycie częścią mojego życia. Dobranoc. Bądźcie bezpieczni – zakończył frontman Slayer.
Koncert w Inglewood był zwieńczeniem ostatniej trasy Slayer, którą zespół rozpoczął wiosną 2018 r. W jej ramach legenda thrash metalu dwukrotnie odwiedziła Polskę. Pierwszy pożegnalny występ Slayer w naszym kraju odbył się 27 listopada w Łodzi. Drugi miał miejsce 4 czerwca tego roku w Arenie Gliwice.
Czy to definitywny koniec działalności Slayer? Obóz Slayer pozostanie aktywny, wydając okolicznościowy merch i inne atrakcje dla fanów. Działania te mają przede wszystkim utrwalić dziedzictwo grupy, zaliczanej do najbardziej wpływowych kapel w historii metalu. Regularna działalność, w tym działalność wydawnicza i koncertowa, to zamknięty etap, co potwierdził wieloletni manager zespołu Rick Sales.
– Zespół zawsze wykazywał się uczciwością. Jest kilka rzeczy, które wciąż trwają. Absolutnie rozumiem to, że postanowili skończyć z trasami. To jednak nie oznacza końca zespołu. To po prostu koniec tras. Podjęli decyzję i nie ciągną tego w nieskończoność. Z takiego punktu widzenia kupuję to i jest to właściwy wybór – w niedawnym wywiadzie dla MassLive.com decyzję członków Slayer komentował Sales.
– Po 35 latach przyszedł czas, żeby odebrać wypracowaną emeryturę. To kolejny krok w mojej karierze – o chęci pożegnania się ze sceną jeszcze w 2016 r. z uśmiechem wypowiadał się Tom Araya. – Jestem wdzięczny, że mogliśmy to robić przez 35 lat. To naprawdę szmat czasu. Kiedy byliśmy na początku naszej drogi, wszystko wydawało się wspaniałe, bo byliśmy bardzo młodzi, ale później przyszedł czas, kiedy założyłem rodzinę, a latanie tam i z powrotem stało się naprawdę trudne. Na tym etapie i na tym poziomie, na którym jesteśmy teraz, mogę to robić, mogę latać do domu, kiedy tego chcę. Kiedy mam wolne, spędzam czas z rodziną, co jest czymś, na co nie mogłem sobie pozwolić, kiedy moje dzieci dorastały. Ale powrót na trasę za każdym razem jest coraz trudniejszy. 35 lat to naprawdę szmat czasu.
Przypomnijmy: początki Slayer sięgają 1981 r. Zespół debiutował dwa lata później kultowym „Show No Mercy”. W sumie na jego koncie jest 12 albumów. W ciągu 37-letniej kariery Slayer pięciokrotnie był nominowany do nagrody Grammy. Na koncie Amerykanów są dwie statuetki (obie w kategorii Najlepsze metalowe wykonanie: za „Eyes of the Insane” w 2007 r. i rok później za „Final Six”).
Dyskografię Slayer zamyka „Repentless” z 2015 r.
Merch Slayer, w tym koszuli, bluzy i gadżety związane z zespołem, znajdziecie na RockMetalShop.pl via [link]
fot. pitpony.photography (CC BY-SA 3.0)