Rob Halford świętuje 34 lata w trzeźwości. Frontman Judas Priest, który sam przyznaje, że gdyby nie abstynencja, prawdopodobnie już by nie żył, pochwalił się swoim osiągnięciem za pośrednictwem Facebooka.
Rob Halford często podkreśla, jak bardzo ceni sobie trzeźwość. Wokalista nie pije już od 34 lat, czego nie omieszkał odnotować na Facebooku. Wieloletniej abstynencji lidera Judasów nie zagroziły nawet Święta. Jeszcze zanim się rozpoczęły, Halford zapewniał, że nie tknie alkoholu, nawet jeśli przyjaciele będą namawiać go na drinka.
– Chciałbym móc wypić sobie drinka. Chciałbym też zapalić i wciągnąć kreskę. Chciałbym, ale nie mogę. Skończyłem z tym. Skończyłem ze wszystkim, co o mały włos mnie nie zabiło – w udzielonym tuż przed Świętami wywiadzie dla KNAC.com deklarował muzyk.
– Kiedy jestem z przyjaciółmi i oni dobrze się bawią, diabeł zawsze szepcze ci do ucha: „Jeden mały strzał; walnij sobie Jacka Danielsa”. Wszystkim tym, którzy są w trakcie kuracji odwykowej, a wiem, że tacy ludzie też nas słuchają, muszę powiedzieć, że największą pokusą jest posłuchanie diabła. Ale gdy jesteś czysty, np. jako muzyk, tak jak ja, jest to absolutnie największy dar – przyznał Halford.
Trzeźwość Halforda służy bogom metalu, jak często określani są Judas Priest. Zespół w 2018 r. wydał swój osiemnasty album „Firepower”, przy okazji grając serię promujących go koncertów (m.in. na Pol’and’Rock Festival).
Judas Priest nie zamierzają zwalniać obrotów. W 2020 r. chcą wypuścić kolejny longplay. Polskich fanów najbardziej jednak ucieszy fakt, że Rob Halford & Co. wrócą do Polski, by w czerwcu zagrać na Mystic Festival. Judas Priest będą główną gwiazdą pierwszego dnia festiwalu.
Merch Judas Priest, w tym bestsellerowe wzory koszulek, znajdziecie na RockMetalShop.pl via [link]